Kraje prowadzą obecnie otwartą wojnę dyplomatyczną, którą zapoczątkował w ubiegłym roku spór o handel.
Planowane za niecały miesiąc paryskie spotkanie Aleksandara Vučicia z Hashimem Thaçim nie będzie miało zbyt wiele wspólnego z unijnym modelem uprawiania polityki wobec Bałkanów Zachodnich. Francja jednostronnie bierze sprawy w swojej ręce, nie oglądając się na Federicę Mogherini, która teoretycznie kieruje wysiłkami dyplomatycznymi Wspólnoty.
Atmosfera pomiędzy Serbią i Kosowem nie jest już tylko nerwowa, ale wręcz wroga. Dowodem na taki stan rzeczy jest chociażby ostatnia akcja specjalnych jednostek policji kosowskiej ROSU w miejscowościach położonych na północy Kosowa, gdzie większość stanowią Serbowie. Jak twierdzi strona albańska, a co potwierdził również KFOR, Belgrad został wcześniej poinformowany o planach kosowskiej policji. Uzasadnieniem miała być walka z przestępczością zorganizowaną. W rezultacie schwytano 11 Serbów, 16 Albańczyków i trzech Boszniaków (wyznający islam mieszkańcy położonego na pograniczu serbsko-czarnogórskim Sandżaku). W czasie operacji ROSU wojsko serbskie postawiono w stan gotowości, a Vučić groził, że będzie ono gotowe na wkroczenie do Kosowa w każdej chwili. Jednak to nie Serbowie potrzebowali pomocy, ale obywatel Rosji i dyplomata UNMiK-u (misji ONZ w Kosowie) Michaił Krasnoszczenko, który został ciężko pobity w trakcie akcji policji. Informację o incydencie do wiadomości podał jednak nie ROSU, KFOR czy UNMiK, ale prezydent Serbii w trakcie jednej z licznych konferencji prasowych, które z powodu akcji ROSU były organizowane w Belgradzie. Pobicie Rosjanina zostało bardzo ostro skrytykowane przez Moskwę, która domagała się natychmiastowych reakcji ze strony UNMiK-u i władz w Prisztinie. Ambasador Rosji w Belgradzie Aleksander Czepurin powiedział, iż placówka jest wzburzona tym incydentem.
Akcja kosowskiej policji jest jedną z pierwszych tego typu od ogłoszenia niepodległości w 2008 r. Północ Kosowa przez wiele liczących się organizacji międzynarodowych, które zajmują się monitoringiem przestępczości, jest szarą strefą, w której na nielegalnych interesach zarabiają mafie powiązane z wpływowymi osobami na szczytach serbskich władz.
W tej chwili na linii Berlgrad – Prisztina trwa otwarta wojna dyplomatyczna, którą zapoczątkował w ubiegłym roku spór o handel. Do obniżenia napięcia miały doprowadzić rozmowy pod patronatem Federiki Mogherini, jednak te okazały się zupełnym fiaskiem. Teraz inicjatywę chce przejąć Francja. Jednak na razie nie wiadomo, jaki jest jej pomysł na ustabilizowanie napiętej sytuacji na Bałkanach.