Słownik języka polskiego wzbogacił się ostatnio o nowe znaczenia dobrze znanych słów. Nie wiadomo tylko, czy powinniśmy się z tego cieszyć.
Komisji ds. Amber Gold właśnie stuknęły dwa lata. Kaliber przesłuchiwanych w minionym tygodniu świadków potwierdza, że jej prace dobiegają końca. Transmitowane przez telewizję i radio obrady dostarczają nie tylko interesujących dowodów na przestępcze działania grupy osób stojących za małżeństwem Marcina i Katarzyny P., ale też odmalowują smutny obraz polskich instytucji, którymi rządzi bezwład, inercja, niekompetencja i przypadek. Mówiąc Sienkiewiczem (nie pisarzem, ale politykiem pełniącym funkcję ministra spraw wewnętrznych i administracji w trakcie rządów PO): „Ch…, dupa i kamieni kupa”. Szczególny smutek wywołuje język, którym posługują się przesłuchiwani przedstawiciele polskich elit: urzędnicy wyższego i niższego szczebla, przedsiębiorcy, sędziowie i prokuratorzy. A także – bezbrzeżna momentami – niewiedza. Oprócz zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstw, które niewątpliwie wobec wielu osób skieruje do prokuratury komisja, spuścizną ciała kierowanego przez Małgorzatę Wassermann pozostanie coś, co mogłoby się składać na słownik polskich elit 2016–2018.
Oto wybrane hasła:
Pozostało
93%
treści
Powiązane
Reklama