Andrzej Wajda potwierdził, że to Agnieszka Holland napisze scenariusz do jego filmu o Lechu Wałęsie. A my przypominamy historię projektu obrazu o bohaterze Solidarności oraz zdradzamy pierwsze plany reżysera, dotyczące jego najnowszej produkcji.

- Agnieszka Holland jeszcze nie napisała scenariusza. Nie rozmawialiśmy jeszcze nawet na temat szczegółów scenariusza. Najpierw musi ona dokończyć swoje amerykańskie zobowiązania - tłumaczy reżyser. Holland kręci właśnie dla stacji HBO film opowiadający o losach Nowego Orleanu po przejściu nad nim pamiętnego huraganu Katrina, najprawdopodobniej więc prace nad scenariuszem do filmu o Wałęsie zaczną się za kilka miesięcy (jak zdradziła w rozmowie z "Kulturą" DZIENNIKA Agnieszka Holland - w maju albo czerwcu).

Przed wyjazdem na berliński festiwal filmowy, na którym prezentuje swoje najnowsze dzieło "Tatarak", Wajda rozmawiał z byłym prezydentem i jego żoną na temat planowanej produkcji. Szczegóły tej rozmowy nie są znane, ale Wajda nie raz podkreślał swój osobisty stosunek do Wałęsy. We wczorajszym wywiadzie dla amerykańskiego pisma "Variety" reżyser tłumaczy: - Martwią mnie ostatnie bezpardonowe ataki ma Lecha Wałęsę, bo czy komuś się to podoba czy nie, to jest on bohaterem narodowym, który odegrał kluczową rolę w historii Europy. Najgorsze jest to, że Wałęsę atakują ludzie, którzy nie dorastają mu nawet do pięt. To zakały naszego społeczeństwa i nie mogę się na to godzić - żali się Amerykanom Wajda.

Trudno mu się dziwić . W końcu 30 sierpnia 1980 Wajda pojawił się w Stoczni Gdańskiej, był również członkiem komitetu doradczego "Solidarności", a w 1989 Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie z ramienia którego w latach 1989-1991 sprawował mandat senatora I kadencji z województwa suwalskiego.



Wajda tłumaczy, że film o Wałęsie mógłby nosić tytuł "Człowiek nadziei", a punktem wyjścia mogłaby być perspektywa, z jakiej dzieje legendy solidarności obserwuje jego żona Danuta. - To ciekawy pomysł: patrzeć na tę całą historię oczami kobiety, która walczy z codziennymi obowiązkami i dodatkowo, często musi tę walkę podejmować sama, jako że mąż albo jest zaangażowany w walkę albo siedzi w więzieniu. To mogłoby dać temu filmowi bardziej humanistyczny wymiar - tłumaczy 82-letni filmowiec.

Wajda ma też już pomysł na koniec filmu - w poniedziałkowym wywiadzie dla TVN24 snuł wizje finalnej sceny filmu: "Człowiek nadziei" mógłby się kończyć tym, jak Wałęsa staje przed amerykańskim Kongresem i mówi "My, naród". Kto inny tak powiedział?" - podsumowuje reżyser.

Wajda nie od dziś nosi się z zamiarem zrealizowania filmu poświęconego Wałęsie i Solidarności. Już na początku lat 90. pojawiła się informacja, że film o nim nakręcą Amerykanie a główną rolę zagra Robert De Niro. Projekt był na tyle konkretny, że amerykański gwiazdor przyjechał nawet do Polski i spotkał się z polskim prezydentem, ale ostatecznie produkcja utknęła w miejscu.

Tytuł "Człowiek nadziei" pojawiał się również w 2005 roku przy okazji realizacji filmu "Solidarność, Solidarność...", powstałego z okazji ćwierćwiecza powstania Solidarności, na który składało się 13 krótkich etiud autorstwa tak znanych polskich reżyserów, jak m.in. Juliusz Machulski, Filip Bajon, Robert Gliński, Feliks Falk, Krzysztof Zanussi i Małgorzata Szumowska. Sam mistrz nakręcił też jedną z nowelek. Jego "Człowiek z nadziei" był zapisem spotkania Lecha Wałęsy, Andrzeja Wajdy i odtwórców głównych ról w "Człowieku z żelaza" Krystyny Jandy i Jerzego Radziwiłowicza w kinie Neptun.

W 1980 roku, gratulując Wajdzie "Człowieka z marmuru", Wałęsa zachęcał go do nakręcenia kolejnego. Jak widać udało mu się to.

Marcin Staniszewski

Więcej informacji - dziennik.pl