Jarosław Kaczyński, zapowiedział, że ministrowie i wiceministrowie w randze sekretarzy będą musieli przekazać swoje nagrody na cele charytatywne, a konkretnie dla Caritas Polska. Zdaniem ekspertów nie będzie to problemem, tym bardziej, że członkowie obecnego rządu jednogłośnie poparli taką decyzję w specjalnej uchwale. - Każdy pracownik, w tym minister, może zrobić z nagrodą, co mu się podoba, czyli nawet palić nią w kominku - mówi dr Andrzej Pogłódek, konstytucjonalista z Wydziału Prawa i Administracji UKSW w Warszawie. I dodaje, że z kolei partia może stawiać warunki swoim członkom, w tym również takie, że jeśli nie zwrócą nagrody, to stracą w niej członkostwo.
Co istotne, ministrowie i wiceministrowie przyznane im nagrody mogliby zwrócić także wprost na konta bankowe urzędów. - Musiałaby na to być jednak obopólna zgoda. Zwrócić nie można tylko wynagrodzenia zasadniczego, bo ma ono charakter zależny – mówi Dawid Zdebiak, radca prawny, partner w kancelarii Gujski Zdebiak.
Podsekretarze bez zmian
Zwrot nagród nie będzie wymagany od pozostałych wiceministrów czyli podsekretarzy stanu. Ci, co do zasady, są bardziej urzędnikami niż politykami, a presja społeczna dotyczy polityków – przekonywał Jarosław Kaczyński, na konferencji. Zaznaczył jednak, że jeśli będą chcieli, to jest ich dobra wola. Przyznał jednak, że opinię publiczną nie bulwersuje to, że dyrektorzy departamentów, a także dyrektorzy generalni zarabiają więcej od ministrów. W tym zakresie nie będzie żadnych zmian. Prezes PiS zapowiedział też zlikwidowanie wszelkich dodatków dla osób zasiadających w spółkach Skarbu Państwa. Nie rozwinął jednak, co konkretnie miał na myśli. Swego czasu PiS już obniżył wysokość nagród i uposażeń prezesów spółek Skarbu Państwa.
Dodatkowo diety posłów i senatorów mają być obniżone o 20 proc. Obecnie wysokość uposażenia poselskiego odpowiada wysokości wynagrodzenia podsekretarza stanu, ustalonego na podstawie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w sprawie szczegółowych zasad wynagrodzenia osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, z wyłączeniem dodatku z tytułu wysługi lat (ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora). Wysokość uposażenia poselskiego wynosi obecnie 9 892,30 zł brutto (6 958,82 zł netto). W efekcie po proponowanej obniżce wynagrodzenia parlamentarzysty wynosiłaby około 5,6 tys. zł na rękę.
- Trzeba to przeanalizować, bo jeśli wszystkie składniki parlamentarzów mają być obniżone to zostanie też zmniejszony ryczałt za wynajem mieszkania, wynoszący około 2 tys. złotych. A to sprawiłoby, że posłów spoza Warszawy nie byłoby na niego stać – mówi dr Andrzej Pogłódek.
- To może skutkować tym, że większość z nich będzie skazana na mieszkanie w hotelu sejmowym, w którym nie ma odpowiedniej liczby miejsc i zbyt dobrych warunków – dodaje.
Mniej dla włodarzy
Najwięcej emocji i kontrowersji może budzić zapowiedź obniżenia maksymalnych stawek wynagrodzeń dla wójtów, burmistrzów, prezydentów miast, starostów i marszałków. Swego czasu Marek Wójcik, były wiceminister administracji zapowiadał nawet na łamach DGP, że maksymalne stawki wynagrodzeń samorządowych włodarzy są zbyt niskie. Ostatecznie nie uzyskał dla swojego pomysłu poparcia wśród rządzących kolegów z PO-PSL.
Obniżenie maksymalnych stawek wynagrodzeń dla samorządowców jest najprostszą rzeczą do wykonania. Wystarczy znowelizować rozporządzenie Rady Ministrów z 18 marca 2009 r. w sprawie wynagradzania pracowników samorządowych (t.j. Dz. U. z 2014 r. poz. 1786 ze zm.). Na przykład obecnie wynagrodzenie zasadnicze wójta w miejscowości do 15 tys. mieszkańców waha się od 4,2 tys. zł do 5,9 tys. zł brutto. Do tego dochodzi dodatek stażowy, dodatek specjalny i funkcyjny. Jarosław Kaczyński chce, aby Rada Ministrów w rozporządzeniu obniżyła maksymalne stawki wynagrodzeń osób pochodzących z wyboru. O tym, czy wójt będzie otrzymywał minimalną, czy też maksymalną stawkę decydują radni, którzy w tej sprawie podejmują stosowne uchwały.
- To może spowodować duże niezadowolenie w terenie, nawet wśród samorządowców z PiS. Jednak wynagrodzenia samorządowców powinny być urealnione i jeszcze bardziej zależne od wielkości gminy. Nie może być tak, że prezydent półmilionowego miasta zarabia niewiele więcej od wójta kilkutysięcznej gminy – mówi dr Stefan Płażek, adwokat i adiunkt z Katedry Prawa Samorządowego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Według niego pensje nie powinny być obniżane, ale swoją wielkością dostosowane do wielkości gmin i budżetów jakimi się zarządza. Z naszych informacji wynika, że nowe stawki wynagrodzeń dla samorządowców mają obowiązywać po jesiennych wyborach samorządowych.