Idziemy pod własnym szyldem, jako Polskie Stronnictwo Ludowe, w wyborach do sejmików i rad powiatów - powiedział w środę szef ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz. Jak dodał, decyzja o wystawieniu kandydata PSL na prezydenta Warszawy "nie jest uzależniona od spraw finansowych".

Kosiniak-Kamysz pytany w radiowej "Jedynce", czy PSL ma środki na kampanię samorządową, odparł, że partia "wciąż spłaca dług, który wynika z orzeczenia sądów i PKW z 2001 roku".

"To jest bardzo duże zobowiązanie, którego znakomitą większość już spłaciliśmy, ale jeszcze w tej kadencji będziemy spłacać. U nas zawsze ci, którzy kandydują, składają się na kampanię i to jest na pewno duża sprawa. To nie jest łatwa rzecz dla partii politycznej. Na pewno większe partie polityczne mają dzisiaj dużo łatwiej niż my" - zaznaczył lider ludowców.

Jak dodał, decyzja o wystawieniu kandydata PSL na prezydenta Warszawy "nie jest uzależniona od spraw finansowych".

"One (sprawy finansowe) w tak dużym mieście, gdzie kampania musi być rozległa, są ważne, ale to nie one są decydujące o wystawianiu, czy niewystawianiu kandydata. My postanowiliśmy po pierwsze, że idziemy pod własnym szyldem, jako Polskie Stronnictwo Ludowe, w wyborach do sejmików, do rad powiatów. W miastach, szczególnie tych większych, zastanawiamy się, czy wystawiać własnego kandydata, czy budować szersze porozumienie. Jestem takim zwolennikiem np. w Krakowie. Tam się nam to dobrze sprawdza. Z Jackiem Majchrowskim współpracujemy od 2002 r. i będziemy z nim współpracować dalej" - zapowiedział szef PSL.

Na pytanie prowadzącego, czy nie obiecał liderowi PO Grzegorzowi Schetynie, że poprze kandydaturę Rafała Trzaskowskiego na prezydenta stolicy, Kosiniak-Kamysz odparł, że PSL "nie podjęło jeszcze decyzji".

"Często padało nazwisko Jakuba Stefaniaka w tym kontekście (kandydata na prezydenta stolicy), naszego rzecznika, który mocno się angażuje w Warszawie. Na pewno byłby dobrym kandydatem. Też nie będę tutaj napinał muskułów, że jesteśmy jakąś potęgą w Warszawie. Raczej nasz elektorat jest w mniejszych miejscowościach, ale to nie znaczy, że odpuścimy stolicę. Na pewno będziemy brać udział w wyborach do rady miasta, do rad dzielnic, będziemy współtworzyć, myślę, jeden z komitetów, niekoniecznie wśród kandydatów, którzy się już zgłosili" - powiedział Kosiniak-Kamysz.

Ludowcy spłacają w ratach kilkumilionowy dług wobec Skarbu Państwa. Sprawa dotyczy kampanii wyborczej do parlamentu w 2001 r. Komitet wyborczy PSL zebrał wówczas na potrzeby kampanii 9,4 mln zł; jednak środki były gromadzone nie na specjalnym koncie wyborczym, a na rachunku partyjnym. PKW odrzuciła w 2001 r. sprawozdanie komitetu wyborczego Stronnictwa i zwróciła się o orzeczenie przepadku na rzecz Skarbu Państwa pieniędzy pozyskanych z naruszeniem przepisów ordynacji wyborczej.(PAP)

autor: Daria Porycka