Po wojnie w Strefie Gazy wzrośnie przemoc, jeśli Izraelczycy i Palestyńczycy nie stworzą państwa "Izratyna" (ang. Isratine - od nazwy Izrael i Palestyna), gdzie będą mogli żyć w pokoju - pisze w czwartkowym wydaniu "New York Timesa" libijski przywódca Muammar Kadafi.

Dwie strony "pozostaną w nieustannym konflikcie, albo zostanie osiągnięty kompromis. Kompromisem jest jedno państwo dla wszystkich, które pozwoli ludziom czuć, że żyją na spornych terenach i nie są pozbawieni żadnej ich części" - napisał Kadafi.

Jak dodał, nie będzie możliwe stworzenie niezależnego państwa palestyńskiego obok Izraela, ponieważ Izraelczycy nie zaakceptują życia w zasięgu palestyńskiej broni.

Umiarkowany - jak pisze Reuters - ton artykułu, którego publikacja zbiega się z przejęciem urzędu prezydenta USA przez Baracka Obamę - kontrastuje z niedawnym apelem Kadafiego do przywódców państw arabskich, by pozwolili ochotnikom przyłączyć się do Hamasu w walce z Izraelem w Strefie Gazy.

Trwająca 22 dni ofensywa Izraela zakończyła się w niedzielę w nocy wraz z jednostronnym zawieszeniem broni przez ten kraj. Następnie radykalne ugrupowanie palestyńskie Hamas i inne zbrojne organizacje ogłosiły tygodniowy rozejm, domagając się, aby Izrael wycofał przez ten czas swoje wojska ze Strefy Gazy.

Trzeba nie tylko - kontynuuje Kadafi - "przerwać krąg zniszczenia i niesprawiedliwości, lecz również pozbawić religijnych ekstremistów w regionie, którzy żerują na konflikcie, argumentów uzasadniających ich działalność".