Paul Manaford, były szef sztabu wyborczego prezydenta, został oskarżony o spiskowanie przeciw USA, pranie brudnych pieniędzy i niezgłoszenie faktu lobbowania na rzecz zagranicznych mocodawców
Po tygodniach względnego spokoju w sprawie domniemanych kontaktów Donalda Trumpa z Rosjanami temat znów znalazł się w centrum uwagi. Paul Manaford, znany lobbysta i były szef kampanii prezydenckiej Trumpa, oraz jego biznesowy partner Rick Gates usłyszeli 12 zarzutów, w tym o spiskowanie przeciwko Stanom Zjednoczonym. Oskarżenia nie dotyczą wprawdzie okresu, w którym obaj pracowali dla Trumpa, lecz ich wcześniejszej działalności, tym niemniej fakt powierzenia sterów kampanii w ręce postaci z podejrzaną przeszłością stawia prezydenta w kłopotliwej sytuacji. To pierwsze oskarżenia w śledztwie prowadzonym przez byłego szefa FBI Roberta Muellera, które ma wyjaśnić, czy Rosja próbowała wpłynąć na wynik zeszłorocznych wyborów prezydenckich w USA.
68-letni Manaford i 45-letni Gates, którzy pracowali razem od połowy zeszłej dekady, oprócz spiskowania przeciwko USA oskarżeni są o pranie brudnych pieniędzy, niezgłoszenie faktu lobbowania na rzecz zagranicznych mocodawców, składanie fałszywych oświadczeń na temat prowadzonej działalności lobbingowej i kilka pomniejszych przestępstw finansowych. Zarzuty dotyczą lat 2006–2015, kiedy pracowali dla Wiktora Janukowycza, premiera, a następnie prezydenta Ukrainy, który prowadził przychylną wobec Rosji politykę. Za lobbing mieli łącznie otrzymać z Ukrainy na różne konta co najmniej 75 mln dol. Oskarżenie nie odnosi się w żaden sposób do okresu ich pracy w kampanii Trumpa, choć Mueller może jeszcze rozszerzyć zarzuty.
Manaford, który w przeszłości wspierał kilku republikańskich kandydatów na prezydenta, pojawił się w otoczeniu Trumpa w marcu zeszłego roku poprzez jego córkę Ivankę i zięcia Jareda Kushnera, oferując nieodpłatną pomoc w kampanii. Oferta została przyjęta, a w czerwcu, gdy zwolniony został ówczesny szef kampanii Corey Lewandowski, Trump powierzył to stanowisko Manafordowi (Gates został później jego zastępcą). Jako szef kampanii wziął on udział m.in. w spotkaniu, w którym rosyjska prawniczka Natalia Weselnicka miała przekazać sztabowi Trumpa informacje obciążające Hillary Clinton. Manaford kampanią Trumpa kierował bardzo krótko – odszedł w połowie sierpnia, gdy amerykańska prasa ujawniła, że w przeszłości niezgodnie z prawem pobierał pieniądze od ukraińskich władz.
Biały Dom nie wydał żadnego oświadczenia w związku z zarzutami dla Manaforda i Gatesa, gdyż jak nieoficjalnie mówili jego urzędnicy, nie ma to żadnego związku z osobą prezydenta. Do sprawy odniósł się natomiast na Twitterze sam Trump, pisząc, iż to było dawno temu i nie ma tu żadnego spisku. Ale przynajmniej dwie sprawy powinny go niepokoić – po pierwsze, postawienie przez Muellera zarzutów Manafordowi i Gatesowi dowodzi, że prowadzi śledztwo w sposób rzetelny i drobiazgowy, badając wszystkie poboczne wątki. Po drugie, zbiegiem okoliczności również wczoraj George Papadopoulos, doradca Trumpa ds. zagranicznych z czasów kampanii wyborczej, przyznał się do składania fałszywych zeznań w sprawie kontraktów z Rosjanami, więc Mueller ma jeszcze wiele wątków do zbadania.