To jak dotąd największe zamówienie w historii spółki PKP Intercity. Wartość kontraktu na 42 pociągi piętrowe opiewa na kwotę 4,1 mld zł, a ich utrzymanie na blisko 2,8 mld zł. Prezes PKP Intercity Janusz Malinowski zapowiada, że już niemal pewne jest, iż przewoźnik skorzysta z prawa opcji i dokupi 30 kolejnych składów. Wtedy wartość kontraktu osiągnie rekordowych 14 mld zł.

Bilet na przejazd piętrusem będzie niedrogi

Jeden sześciowagonowy piętrowy pociąg będzie mógł zabrać 550 pasażerów. PKP Intercity zapowiada jednak, że będą one mogły być łączone w podwójne składy. Wtedy zabierą blisko 1100 podróżnych. Będą kursować na popularnych trasach m.in. z Warszawy do Trójmiasta, Łodzi, Krakowa, Katowic, Lublina, Wrocławia czy Białegostoku. Mają obsługiwać połączenia kategorii ekonomicznej, co oznacza, że bilety na przejazd będą niedrogie.

Pociągi o nazwie Coradia Max będą wyposażone m.in. w klimatyzację, Wi-Fi, liczne opcje ładowania telefonów komórkowych i laptopów czy lampki do czytania. Pojazdy będą posiadały część klasy 1 i klasy 2. W składach znajdą się strefy ciszy, przestrzeń dla rodzin z dziećmi, maszyny vendingowe do sprzedaży przekąsek i napojów. Znajdzie się też tam miejsce na spożycie posiłków, na rowery czy na duże bagaże.

Pojazdy będą mogły się rozpędzać do 200 km na godz. Będą dwysystemowe czyli przystosowane do napięcia 3 kilowoltów i 25 kilowoltów. To wyższe napięcie jest planowane na linii igrek z Warszawy do Wrocławia i Poznania, która ma powstać do 2035 roku. Pierwsze składy mają dotrzeć wiosną 2029 roku a ostatnie trzy lata później.

Piętrowe pociągi powstaną w Chorzowie

Piętrusy będą produkowane w zakładach Alstomu w Chorzowie, gdzie powstają już podobne pociągi dla Niemiec czy Holandii. Wózki będą zaś produkowane w zakładach koncernu w podwarszawskim Nadarzynie. Alstom zaznacza, że współpracuje z 800 podwykonawcami z Polski. Dostarczają m.in. siedzenia, szyby czy łożyska. Wielu z nich będzie też wytwarzać elementy do piętrusów.

Tymczasem nie odpuszcza konkurent Alstomu w przetargu – szwajcarska firma Stadler. Przegrała batalię o zlecenie zaledwie ułamkami punktów. Najpierw złożyła protest w Krajowej Izbie Odwoławczej. Ta jednak odrzuciła zarzuty. Teraz zapowiada jednak, że pójdzie ze skargą do sądu.

Prezes PKP Intercity Janusz Malinowski twierdzi, że przewoźnik jest pewny swoich racji i nie dopuszcza przegranej. Spółka nie chciała czekać zaś na rozstrzygnięcia sądowe, bo jak twierdzi nowy tabor jest pilnie potrzebny i każde opóźnienie wiązałoby się ze stratą dla pasażerów.