Koszt odmowy przyjmowania uchodźców będzie spory raczej w długiej perspektywie - ocenił w środę były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Nie spodziewam się, że UE podejmie jakieś radykalne, szybkie decyzje wobec krajów, które nie chcą wykonać postanowień - dodał.

Komisja Europejska formalnie wszczęła w środę procedurę przeciwko Polsce, Czechom i Węgrom w związku "z niewywiązywaniem się tych państw" z decyzji o relokacji uchodźców. Rzecznik Komisji Alexander Winterstein ogłosił jednocześnie, że Polska ma miesiąc na odpowiedź na tę decyzję, a nie dwa miesiące, jak to jest zwykle w przypadku procedur o naruszenie prawa.

Do tej kwestii odniósł się w TVN24 Bis b. prezydent Aleksander Kwaśniewski. "Przyspieszenie procedur nie oznacza, że zaraz potem zostaną wprowadzone jakiekolwiek kary w stosunku do Polski" - powiedział. Dodał, że spodziewa się "obstrukcji ze strony Unii Europejskiej, jeżeli chodzi o wydawanie środków, które są przyznane Polsce w ramach budżetu". Według polityka obstrukcje przybiorą formę "włoskiego strajku" - kontroli, pieczołowitego sprawdzania dokumentów oraz wzmożonego nadzoru nad wydawaniem środków unijnych.

Zdaniem Kwaśniewskiego, "spowoduje to słabszą pozycję Polski w negocjacjach w sprawie. kolejnego budżetu".

Były prezydent został też zapytany o znaczenie przyjazdu prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa do Polski. "Myślę, że jest to element przede wszystkim walki o jego pozycje, ponieważ Trump potrzebuje w tej chwili występów, które pozwolą mu pokazać coś innego prócz odpowiadania na ciągle zarzuty" - stwierdził. Dodał, że nie spodziewa się spektakularnego sukcesu Trumpa podczas spotkania G-20.

"Myślę, że Trump jest w tej chwili informowany, że w środkowej lub wschodniej Europie powinien być teoretycznie lepiej przyjęty niż w Europie zachodniej" - ocenił były prezydent.