Po katastrofie smoleńskiej polska Konstytucja zdała w stu procentach - ocenił w poniedziałek b. prezydent Bronisław Komorowski. Podkreślił, że jako osoba pełniąca obowiązki prezydenta po śmierci Lecha Kaczyńskiego stał się obiektem "nieprawdopodobnych ataków".

Były prezydent był pytany w Radiu Zet, czy dostrzega winy swego obozu politycznego w tym, co działo się przed i po katastrofie smoleńskiej. Komorowski odparł, że zmazał się wtedy "w oku cyklonu".

"Nie dlatego, że w jakimkolwiek, najmniejszym stopniu, brałem udział w przygotowaniach do wyjazdu prezydenta do Smoleńska, tylko dlatego, że tak mnie zakwalifikowali moi przeciwnicy (...) Koncentrowałem się na stabilizacji państwa, a mimo to od samego początku stałem się obiektem nieprawdopodobnych ataków" - powiedział.

Dopytywany czy państwo zdało wtedy egzamin, Komorowski ocenił, że egzamin zdała konstytucja. "Zdała w stu procentach, a więc siłą rzeczy fundament państwa polskiego sprawdził się w stu procentach" - stwierdził były prezydent.

W jego opinii "fakt wychodzenia z katastrofy naznacza państwo polskie pozytywnie". "Udało się uruchomić zarówno program wyciągnięcia wniosków z katastrofy, jak i odbudowanie państwa polskiego, jeśli chodzi o jego zdolności zarzadzania kryzysem i sytuacją post kryzysową" - uważa Bronisław Komorowski.

10 kwietnia 2010 r. doszło do katastrofy samolotu Tu-154M, którym na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej leciała polska delegacja z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele. Zginęło 96 osób.