Na kary więzienia, w większości w zawieszeniu, oraz grzywny skazał w poniedziałek Sąd Apelacyjny w Białymstoku ponad 30 osób za działanie w zorganizowanej grupie przestępczej zajmującej się przemytem papierosów z Litwy, czyli przez wewnętrzną granicę UE.

Wobec dwóch osób najbardziej zaangażowanych w przestępczy proceder, które ową grupą kierowały, zapadły wyroki 3 lat więzienia bez zawieszenia. Wyrok jest prawomocny; sprawę jednej osoby zwrócono Sądowi Okręgowemu w Suwałkach do ponownego rozpoznania.

W I instancji również zapadły wyroki skazujące, w trzech przypadkach bez zawieszenia. Apelacje złożyli zarówno prokuratura, jak i obrońcy wszystkich skazanych.

Sąd apelacyjny uznał ustalenia I instancji za prawidłowe (m.in. jeśli chodzi o ilości przemycanych do Polski papierosów), ale w wyroku zmodyfikował (uzupełnił) opisy czynów zarzuconych poszczególnym oskarżonym.

Przyjął inną kwalifikację, obliczając kwoty tzw. uszczuplenia należności publiczno-prawnych, czyli podatków, które w wyniku tej przestępczej działalności stracił Skarb Państwa. W przypadku niektórych oskarżonych to kwoty sięgające 4-5,5 mln zł.

Sąd odwoławczy uznał przy tym, że nie było podstaw do zaostrzenia kar.

Prokuratura zarzuciła grupie przemyt papierosów z Litwy i handel nimi od wiosny 2008 r. do końca 2010 r. W zarzutach postawionych osobom uznanych za szefów grupy była mowa o ponad 1,9 mln paczek papierosów bez znaków akcyzy. Straty Skarbu Państwa na podatkach, które nie zostały zapłacone, śledczy wyliczyli na blisko 9,6 mln zł (sąd przyjął, że były mniejsze).

Przestępczy proceder polegał na tym, że papierosy wwożono do Polski z Litwy w małych ilościach, w Polsce je ukrywano, gromadzono w większe partie i sprzedawano odbiorcom w hurtowych ilościach. Początkowo zajmowała się tym mała grupa, potem - by zwiększyć zyski - przystępowały do niej kolejne zaufane osoby.

Role były dzielone: w dniu przemytu jedni jechali po towar na Litwę i rozliczali się z dostawcami, drudzy - bądź po stronie litewskiej, bądź już po polskiej, pilotowali samochód z ładunkiem. Kolejni, rozstawieni wokół trasy przemytu, ostrzegali o ewentualnych przejazdach pojazdów służb granicznych.

W komunikacji posługiwali się nie tylko telefonami, lecz także krótkofalówkami, prowadzili również nasłuch służb granicznych, które w pobliżu granicy z Litwą działają jako tzw. grupy mobilne, np. dokonujące kontroli na drogach. Przemycony towar trafiał albo do przestępczej "dziupli", albo jechał od razu do odbiorcy.

W wyjaśnieniu sprawy dużą rolę odegrały podsłuchy rozmów między członkami grupy (obrona kwestionowała ich legalność), jak również zeznania świadka, obecnie przebywającego w Wielkiej Brytanii.

Jak wynikało z uzasadnienia sądu apelacyjnego, w śledztwie były próby zdyskredytowania tego świadka, m.in. ktoś sfałszował jego oświadczenie, w którym miał on się wycofać ze swoich zeznań. Doszło też do włamania na jego kontro w mediach społecznościowych i pojawiały się tam wpisy, w których miał przyznać, iż to, co mówił śledczym o przemycie papierosów, to pomówienia.