Skorzystaliśmy na wejściu do Unii jako takiej – poddani jej wymogom szybciej się zglobalizowaliśmy, dzięki czemu rozwinęliśmy swoje firmy. Jesteśmy na kilku rynkach naprawdę mocni – ot choćby w produkcji mebli czy żywności. Od 2004 r. eksport polskiej żywności za granicę wzrósł ponadczterokrotnie. Co więcej, nasi ambitni przedsiębiorcy i pracownicy zaczęli zagrażać rozleniwionej konkurencji z Zachodu. Dobrym przykładem jest branża logistyczna, w której jesteśmy europejską potęgą. To właśnie może być jedna z przyczyn, dla których Merkel mówi o Europie dwóch prędkości – chce odciążyć niemieckie firmy, wprowadzając bariery dla sąsiadów ze Wschodu. W przypadku logistyki byłby to np. absurdalny wymóg płacenia polskim kierowcom zachodniej stawki godzinowej, przy której nasze firmy stałyby się mniej konkurencyjne. W Europie, w której znajdujemy się obecnie, coś takiego można podważyć jako kryptoprotekcjonizm. W Europie o politycznie usankcjonowanych dwóch prędkościach w rozumieniu Merkel będzie to zwykłe i dopuszczalne narzędzie polityczne.
Powiązane
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama