Od 1 czerwca 2025 r. obowiązuje ustawa regulująca zasady powierzania pracy cudzoziemcom na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej (dalej: nowa ustawa), która w zakresie zatrudniania obcokrajowców zastąpiła dotychczasowe przepisy ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy. Mimo że nowe regulacje były wyczekiwane zarówno przez przedsiębiorców, jak i migrantów zarobkowych, a proces ich opracowywania rozpoczął się już w 2022 r., ostateczna wersja dokumentu – po niemal trzyletnich pracach legislacyjnych – nie tylko nie upraszcza dotychczasowych procedur, lecz w wielu miejscach dodatkowo je komplikuje. Choć prace nad ustawą trwały niemal trzy lata, wprowadzone zmiany okazują się w dużej mierze powierzchowne i dalekie od oczekiwanej przez rynek reformy. Zamiast realnego uproszczenia procedur, które od lat były krytykowane przez przedsiębiorców jako zbyt czasochłonne i niedostosowane do realiów gospodarczych, nowe regulacje w wielu miejscach komplikują dotychczasowe rozwiązania. Omawiamy kluczowe problemy wynikające z nowej ustawy oraz ich praktyczne skutki dla pracodawców i cudzoziemców.

Bardziej rygorystyczne wymogi uzyskiwania zezwolenia na pracę

Jednym z najbardziej kontrowersyjnych rozwiązań wprowadzonych przez nową ustawę jest zaostrzenie zasad uzyskiwania zezwoleń na pracę oraz oświadczeń o powierzeniu wykonywania pracy cudzoziemcowi. Nowe przepisy wprowadzają obowiązek przedkładania zaświadczeń z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych potwierdzających brak zaległości w opłacaniu składek, co stanowi dodatkowy wymóg formalny.

Uwaga! W praktyce oznacza to dla pracodawców konieczność spełnienia kolejnego warunku, który może nie tylko wydłużać czas rozpatrzenia wniosku, lecz także generować dodatkowe koszty. Dotychczas wystarczające było przedłożenie tzw. informacji starosty lub dokumentów zwalniających z tego obowiązku, co czyniło procedurę prostszą i bardziej przewidywalną. Obecnie dodatkowa weryfikacja dokumentów z ZUS wpływa bezpośrednio na sprawność całego procesu, a praktyka urzędów – zarówno wojewódzkich, jak i powiatowych – może się różnić pod względem wymaganego zakresu dokumentacji, co dodatkowo wprowadza niepewność i ryzyko wydłużenia procedury.

Drugą istotną zmianą w procedurze wydawania zezwoleń na pracę jest wprowadzenie ograniczenia czasowego dla pierwszego zezwolenia.

Ważne! Zgodnie z nowymi przepisami, w przypadku nowo powstałych podmiotów gospodarczych – czyli takich, które prowadzą działalność krócej niż rok – zezwolenie na pracę będzie mogło zostać wydane jedynie na okres nie dłuższy niż jeden rok.

Identyczne ograniczenie będzie miało zastosowanie również w sytuacjach, gdy cudzoziemiec zostanie zatrudniony w niepełnym wymiarze czasu pracy.

Ustawodawca uzasadnia ten wymóg koniecznością przeciwdziałania nadużyciom, traktując go jako mechanizm kontrolny wobec nowych firm i nietypowych form zatrudnienia. Jednak w opinii wielu pracodawców taka argumentacja jest niewystarczająca – w praktyce bowiem nowe regulacje oznaczają konieczność częstszego ponawiania procedury legalizacji zatrudnienia, co wiąże się nie tylko z dodatkowymi kosztami i obciążeniami organizacyjnymi, lecz także z wydłużeniem czasu oczekiwania. W efekcie, zamiast przyspieszenia i usprawnienia całego procesu, nowe przepisy mogą doprowadzić do zwiększenia liczby składanych wniosków, co z kolei grozi przeciążeniem administracji i jeszcze większymi opóźnieniami w rozpatrywaniu spraw.

Priorytetowa ścieżka – wątpliwy przywilej

Nowa ustawa wprowadziła tzw. priorytetowy tryb wydawania zezwoleń na pracę, który w założeniu miał stanowić ułatwienie dla przedsiębiorców. Zgodnie z przepisami, część podmiotów gospodarczych uzyskała prawo do szybszej obsługi wniosków dotyczących wydania zezwoleń w związku z ogłoszeniem wykazu przedsiębiorców o istotnym znaczeniu dla gospodarki narodowej. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to krok w dobrym kierunku. Jednak regulacje te rodzą więcej wątpliwości niż pewności.

Przede wszystkim dotychczas nie funkcjonował żaden formalny podział wniosków na procedowane w trybie zwykłym i uprzywilejowanym – wszyscy przedsiębiorcy, niezależnie od branży czy skali działalności, podlegali tym samym zasadom i ramom czasowym. Obecnie wprowadzona została hierarchia, lecz brak jest jednoznacznego mechanizmu weryfikacyjnego, który automatycznie aktywowałby przyspieszoną ścieżkę w momencie złożenia wniosku. W praktyce może to oznaczać, że wniosek przez kilka tygodni będzie oczekiwał w urzędzie na rejestrację i przydzielenie do inspektora, a dopiero wtedy – po ręcznym sprawdzeniu – okaże się, że wnioskodawca figuruje w wykazie podmiotów uprawnionych do skorzystania z trybu priorytetowego. – Zamiast więc zapewnienia przewidywalności i przyspieszenia procedury, pojawia się dodatkowy element niepewności, który może skutecznie zniweczyć cel, jakiemu miało służyć to rozwiązanie.

Formalności dla przedsiębiorców i pracowników

Wprowadzenie bardziej rygorystycznych wymogów w zakresie uzyskania zezwoleń na pracę i oświadczeń o powierzeniu wykonywania pracy cudzoziemcom.

  • Ograniczenia w zakresie okresu ważności pierwszego zezwolenia na pracę dla nowych podmiotów czy pracy na pół etatu.
  • Dodatkowe obowiązki narzucone na pracodawców skutkujące dublowaniem już istniejących obowiązków notyfikacyjnych.
  • Pojawienie się tzw. priorytetowej ścieżki wydawania zezwoleń na pracę, która w założeniu ma stanowić ułatwienie dla przedsiębiorców, ale budzi wiele wątpliwości co do jej realnej użyteczności.
  • Rozszerzenie zakazu pracy o kolejne typy wiz oraz brak możliwości wystąpienia o tzw. zezwolenie jednolite na pobyt czasowy i pracę, co wydaje się być nie w pełni zgodne z prawem unijnym. ©℗

Dodatkowe wątpliwości budzi sam wykaz przedsiębiorców uznanych za „istotnych dla gospodarki narodowej”. Dokument ten, który został już udostępniony publicznie, liczy aż 69 stron i zawiera zestawienie firm reprezentujących bardzo różne branże. O ile obecność dużych, strategicznych podmiotów – takich jak przedsiębiorstwa infrastrukturalne czy przemysłowe – nie budzi zastrzeżeń, o tyle zdziwienie może wywołać to, że na liście znajdują się również niewielkie, lokalne działalności, takie jak cukiernie czy warsztaty obróbki drewna. Trudno jednoznacznie określić, według jakich kryteriów przyznawano status priorytetowy konkretnym firmom, co podważa przejrzystość całego procesu.

Niepewność dodatkowo potęguje brak precyzyjnych zapisów w przepisach dotyczących rzeczywistych korzyści dla podmiotów objętych trybem priorytetowym. Ustawodawca nie wskazał ani maksymalnego terminu na rozpatrzenie wniosku, ani sankcji dla organów administracyjnych w przypadku jego przekroczenia.

Uwaga! W praktyce oznacza to, że status „priorytetowy” może pozostać jedynie deklaratywnym przywilejem, bez faktycznego wpływu na tempo procedury. Obawy przedsiębiorców potęguje również obecna sytuacja kadrowa w urzędach pracy i urzędach wojewódzkich, które już dziś zmagają się z dużymi opóźnieniami i brakami personalnymi.

Z punktu widzenia rynku pracy obecna forma priorytetowej ścieżki budzi poważne zastrzeżenia. Zamiast realnego usprawnienia procesu legalizacji zatrudnienia cudzoziemców może ona przyczynić się do dalszego chaosu organizacyjnego i poczucia nierównego traktowania wnioskodawców. W efekcie, zamiast spodziewanej przejrzystości i uproszczeń, przedsiębiorcy otrzymali narzędzie, które może rodzić frustrację, pogłębiać biurokratyczne obciążenia i podważać zaufanie do systemu.

Ograniczenia dla posiadaczy wiz – ryzyko sprzeczności z prawem UE

Jednym z kluczowych ograniczeń wprowadzonych przez czerwcową nowelizację jest zmiana ustawy o cudzoziemcach w zakresie zasad ubiegania się o tzw. zezwolenie jednolite, czyli zezwolenie na pobyt czasowy i pracę. Zmiana ta ma potencjalnie istotny wpływ na możliwości zatrudniania cudzoziemców w Polsce. Nowelizacja wprowadziła bowiem nowe, znaczące ograniczenie: osoby przebywające na terytorium RP na podstawie wizy studenckiej lub wizy Schengen wydanej przez inne państwo członkowskie Unii Europejskiej nie mają już prawa do złożenia wniosku o zezwolenie na pobyt czasowy i pracę.

Uwaga! Jest to istotne zaostrzenie przepisów w porównaniu do wcześniejszego stanu prawnego, mimo że zarówno poprzednie, jak i obecne regulacje dotyczące tzw. zezwoleń jednolitych stanowią implementację dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2011/98/UE z dnia 13 grudnia 2011 r. Sama dyrektywa zakłada, że cudzoziemcy mogą ubiegać się o wspomniane zezwolenie w czasie legalnego pobytu na terytorium państwa członkowskiego, niezależnie od tego, czy ich wiza została wydana przez dane państwo, czy przez inny kraj UE. Dotyczy to również osób przyjeżdżających w celach edukacyjnych. Odejście od tej zasady w polskich przepisach budzi więc poważne wątpliwości co do ich zgodności z prawem unijnym. Trudno bowiem uznać za uzasadnioną sytuację, w której cudzoziemiec przebywający legalnie w Polsce na podstawie jednej z dopuszczalnych wiz, zostaje pozbawiony możliwości skorzystania z procedury przewidzianej wprost przez unijną dyrektywę.

Uwaga! W praktyce oznacza to, że obywatele państw trzecich posiadający wizy Schengen wydane przez inne kraje członkowskie UE nie będą mogli legalnie podjąć pracy na terytorium RP, co znacznie ograniczy ich mobilność zawodową w obrębie wspólnego rynku. Z kolei studenci zmuszeni będą do przechodzenia przez podwójną procedurę legalizacyjną: najpierw będą musieli uzyskać zezwolenie na pobyt w celu odbywania studiów, a dopiero po jego otrzymaniu będą mogli ubiegać się o osobne zezwolenie na pobyt czasowy i pracę. Takie rozwiązanie oznacza nie tylko dodatkowe obciążenie dla samych cudzoziemców, lecz także istotny wzrost obowiązków administracyjnych po stronie urzędów wojewódzkich, które już dziś zmagają się z opóźnieniami i nadmiarem spraw. Tymczasem rzeczywistość pokazuje, że wielu studentów i tak podejmuje pracę już na etapie posiadania wizy, co tylko pogłębia rozbieżność między praktyką a literą prawa.

Z tego względu zasadność nowego ograniczenia – zwłaszcza w kontekście znacznego obciążenia urzędów i braku wystarczających zasobów kadrowych – pozostaje co najmniej dyskusyjna. Wprowadzone zmiany wydają się nie tylko zbędne, ale wręcz szkodliwe – zarówno dla rynku pracy, jak i dla integralności systemu prawnego, który powinien być spójny z regulacjami unijnymi i służyć racjonalnej polityce migracyjnej.

Nowe obowiązki notyfikacyjne – więcej biurokracji niż sensu

Nowa ustawa wprowadziła kolejne formalności, rozszerzając katalog obowiązków informacyjnych nakładanych na pracodawców zatrudniających cudzoziemców. Do tej pory obowiązek zgłaszania zmian związanych z zezwoleniem na pobyt czasowy spoczywał głównie na samych cudzoziemcach. Obecnie ustawodawca zdecydował się – choć w sposób nie do końca uzasadniony – przenieść część tego ciężaru na pracodawców.

Zgodnie z nowymi przepisami przedsiębiorca zatrudniający cudzoziemca musi powiadomić właściwy organ w terminie 15 dni roboczych m.in. o:

  • zmianie nazwy firmy, formy prawnej lub adresu siedziby,
  • przejęciu zakładu pracy przez inny podmiot,
  • zwiększeniu wymiaru czasu pracy, nawet jeśli idzie za tym proporcjonalne zwiększenie wynagrodzenia,
  • zmianie nazwy stanowiska pracy, nawet przy niezmienionym zakresie obowiązków,
  • zamianie podstawy zatrudnienia z umowy cywilnoprawnej na umowę o pracę.

Uwaga! W poprzednim stanie prawnym informowanie urzędu o tego rodzaju modyfikacjach nie było wymagane, zwłaszcza że większość z nich – jak przejście z umowy zlecenia na umowę o pracę – działała na korzyść cudzoziemca i nie wpływała negatywnie na jego status pobytowy. Nowa regulacja rozszerza katalog obowiązków, jednocześnie wprowadzając dodatkowy wymóg informowania urzędu o zakończeniu zatrudnienia. Dotychczas był to obowiązek wyłącznie cudzoziemca. W efekcie pojawia się konieczność wysyłania przez obie strony (zarówno pracodawcę, jak i cudzoziemca) powiadomień o tej samej treści, co w praktyce prowadzi do dublowania czynności administracyjnych i zwiększenia obciążenia biurokratycznego dla pracodawców.

Wątpliwości budzi również sensowność niektórych z tych nowych wymogów. Trudno znaleźć racjonalne uzasadnienie dla obowiązku zgłaszania zmiany nazwy stanowiska w sytuacji, gdy zakres obowiązków pozostaje bez zmian lub dla konieczności informowania o zamianie jednej formy zatrudnienia na drugą – zwłaszcza gdy zmiana ta jest korzystna i nie narusza przepisów o zatrudnianiu cudzoziemców. Tego typu regulacje nie przyczyniają się do zwiększenia bezpieczeństwa systemu ani nie zapobiegają nadużyciom, a jedynie tworzą kolejne formalne „pułapki”, których niedochowanie może skutkować sankcjami administracyjnymi.

Wprowadzenie 15-dniowego terminu zgłoszeniowego dla każdego z tych przypadków, bez względu na ich wagę i wpływ na sytuację cudzoziemca, znacząco zwiększa ryzyko błędów proceduralnych po stronie pracodawcy. Tym samym rośnie potencjał do konfliktów z organami administracyjnymi oraz zagrożenie dla ciągłości zatrudnienia. Zamiast uproszczenia i urealnienia systemu mamy do czynienia z jego dalszą biurokratyzacją, co stoi w sprzeczności z postulowanym celem reformy.

Zmiany jedynie kosmetyczne

Po niemal trzech latach prac legislacyjnych można było oczekiwać realnej reformy – takiej, która odpowie na wyzwania rynku pracy i rosnącą skalę migracji zarobkowej. Niestety, uchwalona ustawa w praktyce okazuje się jedynie powtórzeniem dotychczasowych regulacji, wzbogaconym o kilka dodatkowych obowiązków i ograniczeń. Trudno więc mówić o jakościowej zmianie.

Ważne! Nowe przepisy nie eliminują podstawowych luk, z jakimi od lat mierzą się zarówno pracodawcy, jak i cudzoziemcy.

Dobrym przykładem jest brak rozwiązań w zakresie legalizacji pracy w sytuacji, gdy cudzoziemcowi wygasa wiza, a złożył on wniosek o pobyt czasowy i pracę. Tak jak dotychczas – chcąc zachować ciągłość legalnego zatrudnienia – pracodawca musi równolegle uzyskać zezwolenie na pracę, co generuje dodatkowe procedury, koszty i wydłuża cały proces.

Z punktu widzenia rynku pracy taki stan rzeczy utrwala niepewność prawną i prowadzi do dublowania formalności. Pracodawcy – zamiast zyskać jasne i przewidywalne zasady działania – otrzymują system jeszcze bardziej zawiły i obciążony dodatkowymi wymogami administracyjnymi. Z kolei cudzoziemcy, zamiast skorzystać z uproszczonej ścieżki legalizacji pobytu i pracy, napotykają na kolejne bariery, które utrudniają im integrację z polskim rynkiem pracy.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że ustawodawca poświęcił ogromną ilość czasu na opracowanie nowej ustawy, której efekt końcowy nie przynosi żadnej realnej zmiany jakościowej. Co więcej – nowe rozwiązania nie tyle porządkują istniejący system, co mogą zadziałać odstraszająco na przedsiębiorców, którzy potrzebują szybkiego, elastycznego dostępu do pracowników zza granicy. Zamiast uproszczeń pojawiły się nowe warstwy biurokracji, a tempo obsługi spraw może się jeszcze pogorszyć.

Wydaje się, że w toku prac nad ustawą priorytetem nie była funkcjonalność i efektywność, lecz stworzenie pozorów wzmocnionej kontroli. Ustawodawca – zamiast zająć się uproszczeniem procedur, digitalizacją procesów czy wzmocnieniem kadrowym urzędów wojewódzkich – skoncentrował się na projektowaniu przepisów, które w praktyce zwiększają obciążenia formalne, a nie podnoszą jakości całego systemu.

W kontekście narastających wyzwań demograficznych i prognoz dotyczących rynku pracy, takie podejście wydaje się nie tylko mało racjonalne, ale wręcz szkodliwe. Zamiast wdrożenia konkretnych reform – jak skrócenie czasu oczekiwania na decyzje czy wprowadzenie jednolitej ścieżki zatrudnienia – nowa ustawa jedynie pogłębia administracyjny chaos. Efektem może być dalsze ograniczenie dostępności legalnej pracy dla cudzoziemców oraz spadek konkurencyjności polskich przedsiębiorców na tle innych państw UE. ©℗