- Czy ZUS upadnie z powodu demografii?
- Jak oblicza się emeryturę?
- Brak pieniędzy na dopłaty dla ZUS
- Podwyższenie wieku emerytalnego
- Jaki procent ostatniej wypłaty będzie emeryturą?
GUS w publikacji "Ludność. Stan i struktura oraz ruch naturalny w przekroju terytorialnym" podał, że pod koniec 2024 r. liczba ludności Polski wyniosła 37 mln 489 tys., czyli o ponad 147 tys. mniej niż w końcu 2023 r. Co także niepokojące, wzrósł tzw. indeks starości. W 2024 r. wyniósł on 141, co oznacza to, że na 100 dzieci w wieku 0-14 lat przypada 141 osób w wieku 65 i więcej lat.
Tego rodzaju dane prowokują do powtarzania, że „ZUS upadnie” albo „nasze pokolenie może o emeryturach zapomnieć”. Również politykom zdarzają się wypowiedzi o „piramidzie finansowej”, co prowadzi do błędnego przekonania, że liczba osób pracujących bezpośrednio wpływa na to, ile ZUS wydaje w danym roku na emerytury.
Czy ZUS upadnie z powodu demografii?
ZUS nie upadnie, bo upaść nie może. Zarządza środkami z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, do którego wpływają składki i z którego finansowane są świadczenia, w tym emerytury. Fundusz ten jest deficytowy, a więc wypłaty przewyższają wpłaty. Co roku potrzebna jest więc dopłata z budżetu państwa. W 2024 r. wpłaty pokryły jedynie 83 proc. wypłat i konieczna była dopłata w wysokości 65 mld zł.
Nawet jeśli składek będzie jeszcze mniej, bo ubędzie osób pracujących, a zwiększą się wydatki, bo przybędzie emerytów, to ani FUS, ani tym bardziej zarządzający nim ZUS nie upadnie. Zwiększona zostanie jednak wysokość dopłaty z budżetu państwa.
Zwiększone dopłaty do FUS oznaczają zwiększone wydatki budżetowe. Sposób pozyskania dodatkowych środków budżetowych na dopłatę do FUS nie jest ograniczony do jakiegoś konkretnego źródła.
Jak oblicza się emeryturę?
Kolejnym mitem, jaki jest rozpowszechniany przy okazji informacji o kryzysie demograficznym, jest to, że wysokość emerytur jest powiązana bezpośrednio z liczbą osób aktualnie pracujących. To nieprawda, bo wysokość emerytur jest obliczana indywidualnie w oparciu o wysokość odprowadzonych składek, a przypadku osób, które pracowały przed 1999 r. – także w oparciu o zarobki z tamtego czasu.
To, że mniej osób będzie pracowało i odprowadzało składki, nie oznacza, że emerytury będą zmniejszone. Podobnie nie jest prawdą, że gdyby dziś więcej osób odprowadzało składki, to obecni emeryci mieliby wyższe świadczenia.
Brak pieniędzy na dopłaty dla ZUS
Ktoś może jednak zapytać, co się wydarzy, jeśli w budżecie nie będzie pieniędzy na dopłaty do FUS. Jeśli przyjmiemy, że przy obcięciu wszystkich wydatków ruchomych nadal nie wystarczy pieniędzy na dopłatę do FUS, to oznacza, że kasa państwa jest w tak opłakanym stanie, że nie działa już żadne instytucje publiczne i państwo nie reguluje swoich zobowiązań. Na szczęście nie wydaje się, aby Polska w przewidywalnej przyszłości znalazła się w tej sytuacji.
Podwyższenie wieku emerytalnego
Zwiększającej się dziury w FUS nie można jednak ignorować, bo dopłata z budżetu odbywa się kosztem innych wydatków budżetowych. Można ją spróbować zmniejszyć także poprzez podwyższenie wieku emerytalnego.
W przewidywalnej przyszłości nie należy się jednak tego spodziewać, bo byłoby to politycznym samobójstwem dla partii, która podjęłaby taką decyzję. Boleśnie przekonała się o tym Platforma Obywatelska w 2015 r., kiedy to poniosła wyborczą porażkę, a jedną z jej przyczyn było właśnie podwyższenie wieku emerytalnego.
Jednak wydłużenie aktywności zawodowej Polaków i tak następuje. Jest to spowodowane z jednej strony poprawą stanu zdrowia ludzi, ale i niskimi emeryturami, które wymuszają kontynuowanie pracy.
Jaki procent ostatniej wypłaty będzie emeryturą?
Osób zmuszonych do pracy na emeryturze będzie coraz więcej, bo kolejne roczniki odchodzące na emeryturę w coraz mniejszym stopniu korzystają z „bonusu”, jakim jest kapitał początkowy za okres pracy do 1999 r. Przed tą datą pracodawcy nie odprowadzali indywidualnych składek za poszczególne osoby, więc za ten okres ZUS oblicza według bardzo korzystnej metody właśnie kapitał początkowy, a więc kwotę hipotetycznych składek.
Osoby, które nie pracowały przed 1999 r., będą miały emeryturę obliczoną bez kapitału początkowego, a więc wyłącznie według nowych zasad, zdecydowanie mniej korzystnych. Stopa zastąpienia, a więc jaki procent ostatniego wynagrodzenia stanowi emerytura, ma spaść nawet poniżej 30 proc.
Nie ma to jednak związku ze spadkiem liczby osób pracujących, ale z konstrukcją systemu emerytalnego, który powstał 27 lat temu.
Co zrobią polityce w sprawie emerytur?
Kolejna często powoływana obawa, to nieprzewidywalność decyzji polityków: a co jeśli zmienią prawo i zabiorą albo zmniejszą emerytury, bo emerytów będzie zbyt wielu? Teoretycznie w każdej chwili może też zostać uchwalone najbardziej absurdalne prawo, w tym np. podwyższenie PIT do 50 proc. Politycy musieliby liczyć się z utratą władzy.
W praktyce w odniesieniu do emerytur zagrożenie jest zupełnie przeciwne – wraz ze zwiększającym się udziałem ludzi w wieku emerytalnym w społeczeństwie staną się oni grupą decydującą o wyniku wyborów. A to będzie rodziło pokusę rozdawania emerytalnej kiełbasy wyborczej.
Mamy już tego próbkę: z jednej strony rząd PIS wprowadził tzw. 13 i 14 emeryturę, a obecny rząd nie dość, że świadczenia te utrzymał, to jeszcze dodał do tej puli rentę wdowią.