– To więcej niż połowa, bo przewidujemy ich w sumie 1 mln, a Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej – nawet 1,2 mln – sprecyzował. Dodał, że duża część zainteresowanych nie wystąpiła jeszcze nawet o prawo do drugiego świadczenia, a jest to konieczne do aplikowania o rentę wdowią.

– Placówki ZUS są właśnie zalewane wnioskami o drugie świadczenie, np. o własne świadczenie lub o rentę rodzinną. Obłożenie nimi jest 10 razy większe niż zwykle – sygnalizuje Dorota Bieniasz, wiceprezes ZUS.

Prezes Zbigniew Derdziuk ocenia, że ok. 10 proc. złożonych wniosków o rentę wdowią pochodzi od osób, które nie spełniają warunków do jej otrzymania, a ok. 20 proc. jest kierowanych do postępowań wyjaśniających. Powodem są np. problemy „historyczne” – czasami ZUS musi się cofać do dokumentów z lat 70. czy 80. XX w. Wyjaśniane są także sytuacje, gdy ktoś w jednym dokumencie podał jako adres np. ul. J. Piłsudskiego, a w innym Aleja Piłsudskiego.

– Zdarza się, że ubiegający się o renty wdowie przychodzą do oddziału ZUS bez dokumentu tożsamości i nie pamiętają własnego numeru PESEL – informuje Bartosz Gaca, dyrektor departamentu emerytalno-rentowego w Centrali ZUS. – Nie potrafią podać daty śmierci małżonka czy daty jego urodzin. A bez tego nie da się rozpatrzyć wniosku – przestrzega.

Niektórzy zainteresowani błędnie myślą, że wystarczy złożyć wniosek o rentę wdowią, a ZUS sam ustali im prawo do drugiego świadczenia. Zdarzają się również osoby, które drugie świadczenie i rentę wdowią chcą dostawać na osobne konta.

Zdaniem Bartosza Gacy proces aplikowania o renty wdowie przebiega bez większych zakłóceń m.in. dzięki udostępnionym na stronie internetowej ZUS narzędziom: ankiecie dotyczącej spełniania warunków oraz kalkulatora do obliczania połączonych świadczeń. Z pierwszego udogodnienia skorzystało już 555 tys. klientów urzędu, a z drugiego – 633 tys. ©℗