W ankiecie wzięło udział ok. 3,8 tys. kierowców taxi i kurierów aplikacyjnych. Przedstawiciele PZPA wskazują, że badanie ujawniło obawy i wątpliwości wobec implementacji dyrektywy platformowej. Domagają się szerszej dyskusji przed wdrożeniem unijnych przepisów. Polska ma na to czas do 2 grudnia 2026 r.

Co przewiduje dyrektywa platformowa?

Głównym celem dyrektywy jest poprawa warunków pracy osób, które pracują za pośrednictwem platform cyfrowych. Są to m.in. pracownicy platform transportowych, takich jak Uber, czy dostarczających posiłki, jak np. Glovo czy Pyszne.pl.

Dziś większość pracowników platformowych ma status przedsiębiorców prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą albo jest zatrudnionych na podstawie umowy zlecenia. Wielu z nich w swojej codziennej pracy przestrzega jednak tych samych zasad i ograniczeń co pracownicy zatrudnieni na podstawie umów o pracę. W rzeczywistości więc wykonują pracę etatową i powinni mieć te same prawa pracownicze oraz dostęp do świadczeń socjalnych, jakie przysługują pracownikom zatrudnionym na umowę o pracę. Dlatego dyrektywa platformowa przewiduje w takich przypadkach domniemanie stosunku pracy.

Platformy cyfrowe przestrzegają przed konsekwencjami

Zdaniem autorów badania PZPA, narzucenie umów o pracę może poważnie zagrozić przyszłości rynku. „Aż 61 proc. respondentów świadczy usługi na podstawie umowy-zlecenia, doceniając jej kluczowe zalety, takie jak wyższe zarobki netto, możliwość samodzielnego ustalania godzin realizacji zleceń” – dowiadujemy się z badań.

Dla 80 proc. ankietowanych właśnie elastyczność jest głównym powodem wyboru tej formy zatrudnienia. Potwierdzają to także konkretne dane – 87 proc. badanych przyznaje, że samodzielnie decyduje o czasie realizacji zleceń, a aż 90 proc. sprzeciwia się odgórnemu narzucaniu grafiku, deklarując, że wolą samodzielnie decydować o godzinach wykonywania zleceń i ich liczbie.

Wśród badanych tylko 36 proc. świadczy usługi w wymiarze powyżej 40 h/tyg. Natomiast grupa 42 proc. respondentów wykonuje obowiązki w wymiarze poniżej 40 godzin tygodniowo, a 22 proc. badanych deklaruje, że wymiar godzin, podczas których świadczą zlecenia, różni się w zależności od tygodnia. „Dane te wskazują na dużą rolę modelu dorywczego i możliwość łączenia świadczenia usług z innymi zajęciami. To sygnały, że praca platformowa daje rzeczywistą niezależność i możliwość samodzielnego zarządzania własnym czasem” – twierdzą przedstawiciele PZPA.

Z badania wynika, że ponad 60 proc. respondentów obawia się niższych zarobków i utraty elastyczności. Łącznie z rynku może odpłynąć do nawet 72 proc. kierowców i kurierów. Warto jednak zauważyć, że wśród tej grupy aż 51 proc. respondentów wciąż rozważa pozostanie, a ich decyzja zależy od wpływu nowych przepisów na warunki świadczenia usług. Jeśli te ulegną pogorszeniu, deklarują odejście.

„Ustawodawca powinien zwrócić szczególną uwagę na tę grupę, tworząc regulacje zgodne z oczekiwaniami pracowników platformowych i niepogarszające ich sytuacji zawodowej, umożliwiając im pozostanie na rynku” – podkreśla PZPA.

Przestrzega, że narzucenie sztywnych regulacji może doprowadzić do masowego odpływu pracowników platformowych, spadku ich zarobków, wzrostu kosztów dostaw i przejazdów, a w skrajnych przypadkach nawet do zamykania przedsiębiorstw i wycofywania się międzynarodowych firm z polskiego rynku.

Związki zawodowe: pracownik zyska, nie straci

Związkowcy kwestionują wyniki badań przedstawionych przez PZPA. – Nie wierzę w te wyniki. Są one co najmniej dyskusyjne – mówi wprost Alfred Bujara, przewodniczący Krajowej Sekcji Pracowników Handlu NSZZ „Solidarność”. – Przedsiębiorcy bronią swojego interesu. Zatrudnienie na etatach będzie generowało dodatkowe koszty. Dziś większość osób pracujących za pośrednictwem platform to samozatrudnieni. Nie mają praktycznie żadnych praw, a platforma względem nich obowiązków. Nie mają ochrony, ubezpieczenia, zaplecza socjalnego itd. Skutki są katastrofalne – podkreśla. Podaje przykład kierowcy taksówki, który wjechał pod tira, a nie miał ubezpieczenia.

– To nie są czasy średniowiecza i niewolnictwa. Pracownicy powinni być odpowiednio zabezpieczeni, a na pracodawcach spoczywają obowiązki. Silne lobby przedsiębiorców będzie domagało się, aby ta dyrektywa została najpóźniej implementowana i w jak najmniejszym zakresie. Liczę jednak na to, że minister pracy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk nie podda się tej presji – dodaje Bujara.

Podobnie uważają inni związkowcy. – Często dostajemy sygnały, że pracownicy są zainteresowani uregulowaniem swojego zatrudnienia w oparciu o umowę o pracę – mówi Paweł Śmigielski, dyrektor wydziału prawno-interwencyjnego Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. – Powód jest prosty. Etat to pełne prawa pracownicze dla zatrudnionego – wskazuje.

Zaznacza, że związkowcy chcą podejść sprawiedliwie i racjonalnie do implementacji dyrektywy platformowej. – Kształt przepisów wdrażających dyrektywę powinien powstawać w dialogu między przedstawicielami pracowników, przedsiębiorców i rządu. Natomiast trzeba pamiętać, że zawiera ona wytyczne i wymogi, które musi uwzględnić ustawodawca – kwituje Paweł Śmigielski.