W parlamencie i w resorcie pracy trwają pracę nad ustawą, która wprowadzi wymóg podawania widełek płacowych w ofertach pracy. „To krok w dobrą stronę” – mówią eksperci, zaznaczając jednak, że diabeł tkwi w szczegółach.

Duże zmiany czekają nas na rynku pracy pod kątem jawności wynagrodzeń oferowanych przez pracodawców. W Sejmie jest już poselski projekt ustawy „Jasne zarobki”, który nakłada na pracodawców obowiązek publikowania widełek wysokości wynagrodzenia w każdym ogłoszeniu.

Prace nad własnym projektem prowadzi też Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Te zmiany to efekt dyrektywy UE, która wymaga od krajów członkowskich wprowadzenia od czerwca 2026 r. pełnej jawności ofert pracy.

Jaki procent ogłoszeń o pracę zawiera informacje o wynagrodzeniu?

Jak obecnie wygląda chęć pracodawców do podawania tzw. widełek płacowych w Polsce? Jak szacuje portal branżowy No Fluff Jobs, tylko ok. 30 proc. ogłoszeń o pracy w Polsce zawiera informację o oferowanym wynagrodzeniu.

- To zdecydowanie za mało, zwłaszcza że, jak wynika z naszego badania, blisko 93 proc. kandydujących uważa taką informację za ważną lub bardzo ważną – komentują eksperci portalu, który na rynku wyróżnia się tym, że wymaga od ogloszeniodawców podawania takiej informacji

- Gdy rozpoczynaliśmy naszą działalność w 2014 r., odsetek transparentnych ogłoszeń na rynku pracy wynosił zaledwie 1 proc. Podawanie widełek wynagrodzenia już na etapie ogłoszenia o pracy to oszczędność czasu dla obu stron procesu – dodają.

Nie popełnijmy błędu Słowacji

Eksperci branżowi zwracają jednak uwagę, że projekt ustawy „Jasne zarobki”, który już jest procedowany w parlamencie, nie jest idealny.

- Nie precyzuje paru kwestii, jak np. zawężenie widełek wynagrodzenia. Wspomina tylko o konieczności podania kwoty minimalnej i maksymalnej, co może się skończyć absurdalną rozpiętością widełek, np. od 5 tys. do 20 tys. zł – mówią analitycy z No Fluff Jobs.

Dodają, że w taką pułapkę wpadła Słowacja, gdzie brak wymogu zawężenia oferowanej kwoty sprawił, że zmiana przepisów w praktyce niewiele zmieniła.

- W ten sposób kandydaci nie dowiedzą się realnie, jaka może być pensja na danym stanowisku, a firmom da to sposób na obejście prawa – zwracają uwagę eksperci branżowi.

Czy w Polsce będą jawne zarobki jak w Skandynawii?

W niektórych krajach, takich jak Norwegia, Szwecja czy Finlandia, istnieje jawność zarobków, co oznacza, że obywatele mogą sprawdzić, ile zarabiają ich współpracownicy, sąsiedzi czy znane osoby publiczne.

Taki system ma na celu zwiększenie przejrzystości finansowej, przeciwdziałanie nierównościom płacowym i ograniczenie korupcji. W firmach jawność wynagrodzeń może również prowadzić do większej równości w płacach kobiet i mężczyzn oraz zmniejszać przestrzeń do negocjacji opartych na subiektywnych przesłankach.

Z drugiej strony, pojawią się też głowy, że publiczna dostępność takich informacji może naruszać prywatność pracowników i rodzić napięcia w miejscu pracy. W krajach o silnej kulturze prywatności wciąż przeważa przekonanie, że wynagrodzenie to sprawa indywidualna, a jego upublicznienie nie zawsze przynosi pozytywne efekty.