Rząd jest w trakcie rewizji Krajowego Planu Odbudowy. Pomysł dotyczący oskładkowania wszystkich umów ma zostać zastąpiony przepisami, które – zdaniem ekspertów – są „doklejone do argumentacji”. Zamiast reformy ubezpieczeniowej będzie reforma Państwowej Inspekcji Pracy. A ta dostanie nową broń.

W ciągu tygodnia mają się odbyć konsultacje dotyczące nowej wersji Krajowego Planu Odbudowy. Rząd mógłby się niż zająć już podczas kolejnego posiedzenia Rady Ministrów, które odbędzie się 28 stycznia. Kamień milowy A4.7., o który rzecz się rozbija, zobowiązuje Polskę do ograniczenia segmentacji na rynku pracy, czyli minimalizowania różnic w regulacjach dotyczących różnych form zatrudnienia - tu szczególną uwagę poświęcono kwestiom dostępu do ubezpieczeń społecznych.

Dotychczas najgłośniejszym pomysłem na zrealizowanie tego kamienia milowego w KPO było oskładkowanie wszystkich umów. Spotkało się to jednak z mieszanymi uczuciami. 21 stycznia Jan Szyszko z Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej napisał jednak: "Zgodnie z decyzją premiera zastępujemy nakaz oskładkowania każdej umowy zlecenie kompleksową reformą Państwowej Inspekcji Pracy. Rynek pracy naprawimy punktowo"

Oskładkowanie umów – rząd odchodzi od kontrowersyjnego pomysłu

W pierwotnej wersji zakładano, że celem reformy jest m.in. zwiększenie zabezpieczeń społecznych określonych pracowników. W tym celu wszystkie umowy cywilnoprawne miały podlegać składkom na ubezpieczenia społeczne z wyjątkiem umów zlecenia zawartych z uczniami szkół średnich oraz studentami w wieku do 26 lat. To jednak oznaczałoby wzrost kosztów pracy oraz obciążeń fiskalnych w przypadku znacznej grupy osób.

Zamiast nowelizacji ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych rząd postanowił więc zmienić ustawę o Państwowej Inspekcji Pracy. Dlaczego?

Zamiana przepisów

Jak można przeczytać w uzasadnieniu zdaniem rządu lepsza niż zakładano jest sytuacja na rynku pracy po pandemii wywołanej COVID-19. Mamy też bardzo niskie bezrobocie. Co więcej – dzięki coraz wyższej płacy minimalnej miała się polepszyć sytuacja osób znajdujących się w najtrudniejszej sytuacji na rynku pracy. „Ponadto obecna struktura różnych form zatrudnienia w Polsce nie powoduje silnego zróżnicowania pracowników pod względem zabezpieczenia emerytalnego czy innych form ochrony socjalnej. Niemal wszystkie osoby legalnie pracujące w Polsce podlegają ubezpieczeniom społecznym. Według danych MRPiPS nie podlega im zaledwie ok. 1,4 tys. osób wykonujących umowy cywilnoprawne (mniej niż 0,01 proc. ogółu pracujących w Polsce)” – czytamy.

– Na chwile uwierzę Ministerstwu i powiem, że skoro mowa o homeopatycznej liczbie, to może warto zrealizować kamień i dostać te środki? Te 1400 pracowników dotyczy najpewniej tych, którzy są zatrudnieni wyłącznie na podstawie umowy o dzieło. Mówimy tu o żonglerce danymi. Trzeba mieć na uwadze, że skala problemu jest nieporównywalnie większa niż raczy to dostrzec Ministerstwo. Zapomniano o tym, że w systemie zrobiono olbrzymie wyłomy i oprócz osób na umowach cywilnych w tym studentach, o których nie chcemy dostrzec w systemie, mam również na myśli zasady podlegania osób na B2B. Trzeba porównać całościowo – np. poprzez oszacowanie skali zaniżenia podstawy wymiaru składek, a nie jakąś pojedynczą, zniekształcającą rzeczywistość statystykę – wyjaśnia Tomasz Lasocki, adiunkt UW i ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich w rozmowie z Gazetaprawna.pl.

PIP z nowymi uprawnieniami

W „Addendum do III rewizji Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększenia odporności” wskazano, że nowe działania, czyli wzmocnienie kompetencji PIP, reforma Kodeksu pracy przez korzystniejsze zasady obliczania stażu pracy, będą miały szansę w dużym stopniu przyczynić się do ograniczenia segmentacji na rynku pracy. W jaki sposób?

„Reforma służąca wzmocnieniu Państwowej Inspekcji Pracy umożliwi znacznie sprawniejsze eliminowanie nieprawidłowości związanych ze stosowaniem umów cywilnoprawnych w sytuacjach noszących znamiona stosunku pracy. Obecnie możliwość ustalenia istnienia stosunku pracy ma tylko sąd, a procedura w tym zakresie trwa 2-3 lata. Towarzyszyć temu będzie wzmocnienie potencjału PIP do realizacji tych zadań” – wskazano w piśmie.

Państwowa Inspekcja Pracy będzie mogła samodzielnie przekształcać umowy cywilnoprawne w umowy o pracę na podstawie wydanej decyzji. Teraz nie ma takich uprawnień.

Mateusz Rzemek, rzecznik Głównego Inspektora Pracy podkreśla, że o wspomniane narzędzia, czyli możliwość wydania decyzji w kontekście ustalenia stosunku pracy, zabiegano już od kilku miesięcy. To również część kompleksowej reformy, na którą czeka PIP. – Państwowa Inspekcja Pracy przygotowuje projekt innej nowelizacji, przewidujący m.in. wyposażenie inspektora pracy w prawo do ustalania istnienia stosunku pracy w miejsce kontraktu cywilnoprawnego na mocy decyzji. Proponowane w nim zmiany zyskają powszechny charakter i znajdą zastosowanie do nadużywania kontraktów cywilnoprawnych w sytuacjach, gdy ewidentnie chodzi o zatrudnienie pracownicze – mówił Marcin Stanecki, Główny Inspektor Pracy w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną.Ta zmiana zostanie wprowadzona dzięki dopisaniu jej do wspomnianego kamienia milowego.

Reforma wynikająca z KPO ma zakończyć się w połowie przyszłego roku. To będzie stanowiło błyskawiczny proces legislacyjny. Dodatkowo zmiany będą monitorowane przez Komisję Europejską, co zdaniem rzecznika GIP uwiarygadnia wprowadzenie nowych regulacji.

Niskie składki, niski zasiłek

– Nowe uprawnienie Państwowej Inspekcji Pracy jest więc zupełnie niezwiązane z zasadami podlegania, bo to nie chodzi o to, czy dane osoby wymykają się z systemu poprzez nadużycie prawa i powinny lub nie powinny mieć zawarte umowy o dzieło. Problem jest następujący: w Polsce można wykonywać pracę najemną narażoną na ryzyko niezdolności do pracy, która nie jest w pełni ubezpieczona. Jeśli zarabiam realnie 10 tys. zł, a odprowadza się za mnie składki od 4 tys., to zasiłek też dostanę od tej kwoty. To nie jest standard, na jaki powinniśmy się godzić – punktuje Lasocki.

Lasocki zwraca uwagę, że nie chodzi o to, żeby ktokolwiek i jakkolwiek był ubezpieczony za złotówkę, a następnie był wykluczony społecznie. – „Oszczędzanie” na ubezpieczeniu zawsze kusi. Do momentu, dopóki coś się nie stanie. Tym czymś może być na przykład kwestia minimalnej emerytury. Argumentacja Ministerstwa wydaje się więc jakby doklejona od rzeczywistości związanej z funkcjonującego od ćwierćwiecza systemu zdefiniowanej składki – wskazuje nasz rozmówca.

– Kiedy zmieniono system w 1999 r. i każda złotówka ze składki jest widoczna w formule wymiaru emerytury, to powinniśmy byli już dekady temu zmienić zasady podlegania. Jesteśmy ćwierć wieku opóźnieni w tym temacie. W starym systemie można było wiele wybaczyć, bo do obliczenia podstawy wymiaru emerytury potrzebne było tylko 10 kolejnych lat. Nowy system nie wybaczy żadnej niewpłaconej złotówki, szczególnie tej nieodprowadzonej za młodu. Bez zrozumienia tej prawdy nie powinno się proponować rezygnacji z tego kamienia milowego – uzupełnia.