- Pomagamy byłym funkcjonariuszom odzyskać niesłusznie zaniżone emerytury. Ale nie działamy automatycznie - zauważa Wiesław Szczepański, sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Po wygranych przez Koalicję wyborach parlamentarnych jesienią 2023 r. pańskie ugrupowanie polityczne (Lewica) naciskało na pilne załatwienie sprawy świadczeń byłych funkcjonariuszy, drastycznie obciętych na mocy przeforsowanej przez PiS noweli z 2016 r. Groziło, że bez tego nie wejdzie do rządu. Dlaczego akurat ten postulat ma taką wagę?

Chodzi o elementarną sprawiedliwość. Nowela z 2016 r. została uchwalona pod osłoną nocy w Sali Kolumnowej Sejmu, w obecności wyłącznie posłów PiS i nikt tak naprawdę nie wiedział, czy było kworum, czy też nie. Wprowadziła ona odpowiedzialność zbiorową, wrzucając do jednego worka ok. 39 tys. osób. Wystarczyło, że ktoś w okresie od 22 lipca 1944 r. do 31 lipca 1990 r. przez miesiąc, tydzień lub choćby dzień był funkcjonariuszem Biura Ochrony Rządu, pracownikiem czy sekretarką w urzędzie, stewardessą albo uczył się w Szkole Oficerów w Legionowie. Taka osoba nie tylko została ukarana drastycznym obcięciem emerytury (z kilkunastu tysięcy złotych nawet do 800 zł), ale też żyje ze stygmatem służby dla totalitarnego państwa. Nie zgadzamy się na to. Nie bez znaczenia są również koszty odwołań poszkodowanych od niekorzystnych decyzji czy wyroków.

Mówi pan m.in. o sprawach sądowych wszczynanych przez byłych funkcjonariuszy przeciwko Zakładowi Emerytalno-Rentowemu MSWiA (dalej: ZER), który zmniejszał im emerytury na mocy noweli z 2016 r.?

Przyjmując nowelę z 2016 r., PiS chwalił się, że zaoszczędzi na tym ok. 350 mln zł rocznie. ZER twardo wówczas obcinał świadczenia np. byłych milicjantów i odwoływał się do końca w każdym sporze (łącznie z kasacją), nie bacząc na praktycznie zerowe widoki na sukces i ogromne koszty. Sądy okręgowe, do których pokrzywdzeni masowo się skarżyli, od razu podchodziły sceptycznie do noweli z 2016 r. – podejrzewały ją o niekonstytucyjność, ale nie wiedziały, co z tym począć. Liczyły na wytyczne Trybunału Konstytucyjnego, do którego słały zapytania prawne, podobnie zresztą jak Sąd Najwyższy. Trybunał jednak wycofał się ze sprawy rakiem (nie rozstrzygał zapytań przez ponad cztery lata – red.), bo – wedle oceny przewodniczącej Julii Przyłębskiej – większość sędziów skłaniała się uznać nowelę za sprzeczną z ustawą zasadniczą.

Sądy powszechne miały związane ręce, czekając na podpowiedź trybunału, która nie nadchodziła. Co się zatem stało, że karuzela w końcu ruszyła?

SN wziął sprawy w swoje ręce i w głośnej uchwale z września 2020 r. (patrz infografika) stwierdził, że każdy spór o okrojone świadczenie należy oceniać indywidualnie, badając nie tylko przeszłe czyny funkcjonariusza, ale też jego późniejszą służbę. Ruszyła machina sądownicza, ale sądy różnie widziały tę sprawiedliwość. Większość przywracała zaniżone emerytury do poziomu obowiązującego po noweli z 2009 r. (tj. do kwot obliczonych według wskaźnika 0,7 proc. za rok służby w organach bezpieczeństwa). Niektóre sięgały jeszcze głębiej, ignorując nawet obostrzenia z noweli z 2009 r., a więc przyznając świadczenia z przelicznikiem 2,6 proc. Niemal zawsze jednak przyznawały, że arbitralne pomniejszenie świadczeń mundurowych, motywowane jedynie względami politycznymi, narusza kilka zasad ustawy zasadniczej, w tym prawo równości i do zabezpieczenia społecznego.

Uwolnienie sądów, zapoczątkowane uchwałą SN z września 2020 r., dało poszkodowanym nadzieję na sprawiedliwość i nową energię…

Tak, różnorodne, ale w większości korzystne wyroki sądów uświadomiły im, że mają rację. Od 2017 r. do 12 lutego 2024 r. ZER wydał niemal 58 tys. decyzji ws. świadczeń dla ponad 39 tys. byłych funkcjonariuszy, w tym 99 proc. negatywnych, czyli obniżających emeryturę lub rentę. Według stanu na 12 lutego br. okazało się, że ZER przegrywał na potęgę – 95 proc. tych sporów, w tym już w 2021 r. 661 na kwotę 74 mln zł, w 2022 r. 3920 na kwotę 575,6 mln zł, w 2023 r. 4163 na kwotę 720,1 mln zł, a od 1 stycznia do 30 listopada 2024 r. 4586 na kwotę 884,5 mln zł. Doliczmy do tego poniesione w tym czasie dodatkowe koszty procesowe i obsługi prawnej na łączną sumę 5,4 mln zł. Jak zatem podane liczby mają się do 350 mln zł rocznie niby-zaoszczędzonych przez PiS na podstawie noweli z 2016 r.?

Zostawmy historię i przejdźmy do początku 2024 r., kiedy nowa większość parlamentarna objęła stery władzy. Jakie patenty mieliście na załatwienie problemu?

Działaliśmy dwutorowo. Najpierw ZER powołał 5 marca 2024 r. komisję ds. rozpatrywania tych spraw. Komisja sprawdza, czy składanie apelacji lub kasacji przez ZER w konkretnych przypadkach jest zasadne. Jeżeli urząd ten przegrywa sprawę w pierwszej instancji i wszystko wskazuje na to, że nie ma szans na wygraną, nie zgłasza apelacji. Od 5 marca do 30 listopada 2024 r. ZER zdecydował nie wnosić 1257 apelacji i 79 skarg kasacyjnych oraz wycofał 1220 apelacji i 37 skarg kasacyjnych.

Tempo godne uwagi! A na czym polegał drugi sposób naprawczy?

Na powołaniu zarządzeniem ministra spraw wewnętrznych i administracji nr 5 z 12 marca 2024 r. ws. ustanowienia pełnomocnika ds. postępowań administracyjnych (funkcję tę pełni zastępca dyrektora Biura Kadr, Szkolenia i Organizacji). Pełnomocnik zajmuje się rozpatrywaniem spraw represjonowanych funkcjonariuszy na mocy art. 8a ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy, która przewiduje tzw. prawo abolicji (nazywane też prawem łaski). Zgodnie z tym przepisem MSWiA może na mocy decyzji w szczególnie uzasadnionych przypadkach wyłączyć stosowanie nowelizacji z 2016 r. ze względu na: krótkotrwałą służbę przed 31 lipca 1990 r. oraz rzetelne wykonywanie zadań i obowiązków po 12 września 1989 r., w szczególności z narażeniem zdrowia i życia.

Rozumiem, że do zespołu pełnomocnika mogą się zwracać osoby, które dotychczas nie odwołały się od niekorzystnych rozstrzygnięć drastycznie zmniejszających świadczenia?

Zarówno ci, którzy dotychczas nie walczyli o rekompensaty, bo nie pozwalały im wstyd, honor czy gniew, ale też ci, którzy toczą szczególnie przewlekłe spory. Zespół działa szybko i sprawnie. Zgodnie ze stanem na 30 listopada br. wydał 635 decyzji abolicyjnych, wypłacając wyrównania do emerytur czy rent na kwotę 132 mln zł. Dodam, że na mocy decyzji abolicyjnych zostaje przywrócone prawo do przeliczenia podstawy wymiaru świadczenia według wskaźnika 2,6 proc. za rok służby w organach bezpieczeństwa.

Czy do komisji lub zespołu pełnomocnika zgłaszają się „źli esbecy”, którzy nie zasłużyli na pomoc, bo popełniali przestępstwa w trakcie służby, znęcali się nad ludźmi czy nazbyt gorliwie traktowali swoją pracę?

Zdarzają się takie przypadki. Ale im oczywiście nie udzielamy wsparcia, tylko zostawiamy z obniżonymi świadczeniami. Chciałem zaznaczyć, że każdą sprawę badamy indywidualnie, i to mimo trudności polegających m.in. na tym, że ani komisja, ani pełnomocnik czy ZER nie są stronami w toczących się postępowaniach i nie mają dostępu do dokumentów Instytutu Pamięci Narodowej. Jednak sprawdzamy bardzo dokładnie akta sądowe, zwłaszcza orzecznictwo, zawierające opis sporu oraz często posługujące się sformułowaniami, np. że dana osoba nie służyła na rzecz totalitarnego państwa, nie szkodziła itd. W ten sposób jesteśmy w stanie wyłapać złego i dobrego funkcjonariusza.

No dobrze. Podjęte działania można co najwyżej określić jako doraźne i epizodyczne. Lewica zapowiadała inicjatywę legislacyjną, która ma rozwiązać problem…

Po pierwsze: przy obecnym prezydencie nie zmienimy w pożądanym kierunku ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym. Po drugie: nie wiadomo do końca, jak nowelizacja uzdrawiająca ma wyglądać. Jak już powiedziałem, sądy w większości przyznawały pokrzywdzonym przelicznik 0,7 proc., niektóre nawet 2,6 proc., a decyzje wydane na mocy art. 8a – 2,6 proc. Pracujemy nad rozwiązaniem tego galimatiasu, ale mamy twardy orzech do zgryzienia. ©℗

Rozmawiała Renata Majewska
ikona lupy />
Kalendarium sprawy emerytur byłych służb bezpieczeństwa / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe