Według ekspertów zapowiedzi Ryszarda Petru, że bliskie jest osiągnięcie porozumienia między Polską 2050 a Ministerstwem Finansów co do reformy składki zdrowotnej, są tylko obietnicami.

Przemawiają za tym argumenty ostateczne, bo finansowe. Projekt zmian w konstrukcji składki zdrowotnej forsowany przez ugrupowanie Polska 2050 spowoduje bowiem dodatkowe koszty państwa rzędu 25–30 mld zł. Budżetu na to nie stać – uważają specjaliści.

Rozsądny kompromis

Ryszard Petru, poseł tej formacji, zapowiedział tymczasem we wtorek, 20 sierpnia 2024 r. w mediach społecznościowych (na platformie X) rychłe osiągnięcie konsensusu w tym zakresie z ministrem finansów. Choć nie przyznał tego wprost, jego wypowiedź sugeruje bazowanie w dalszych pracach na koncepcji reformy składki zdrowotnej lansowanej właśnie przez Polskę 2050. Przypomnijmy, że ostatecznie (po poprawce wprowadzonej w lipcu br.) projekt Polski 2050 przewiduje trzy wysokości składki zdrowotnej: 4 proc., 7 proc. i 9,4 proc. Byłyby one naliczane od przeciętnej płacy w sektorze przedsiębiorstw w III kw. poprzedniego roku kalendarzowego. Ubezpieczeni, których oskładkowane przychody liczone narastająco od początku roku:

  • osiągną maksymalnie 85 tys. zł – zapłacą najniższą składkę,
  • przekroczą 85 tys. zł, ale maksymalnie będzie to 300 tys. zł – średnią,
  • przewyższą 300 tys. zł – najwyższą.

Na platformie X Ryszard Petru przyznał, że w ramach negocjacji z koalicjantami zrezygnował na razie ze swoich planów odnośnie do obniżenia składki zdrowotnej dla pracowników.

„Na tym etapie propozycja dotyczyłaby tylko przedsiębiorców. Pracownicy byliby objęci obniżką, w momencie gdy deficyt sektora finansów publicznych spadnie poniżej 3 proc. PKB. Czyli ok. 2027 r. To rozsądny kompromis. (…) Pojawią się zarzuty, że dużo na tej obniżce zyskają dobrze zarabiający. No tak, ale przecież to im Polski Ład najwięcej zabrał! Oddajemy to, co niesłusznie zostało zabrane” – pisał.

– Koncepcje „modernizacji” składki zdrowotnej autorstwa posła Ryszarda Petru to tak naprawdę szpachlowanie systemu, a nie merytoryczny remont – mówi Grzegorz Sikora, rzecznik prasowy Forum Związków Zawodowych. – Dobrze by było, gdyby on i w ogóle dzisiejsza polska klasa polityczna przemyśleli i wcielili w życie gruntowną reformę systemu daninowo-składkowego. Nikt się dzisiaj nie zastanawia, jakie ogromne koszty nie tylko samej składki zdrowotnej, lecz także całego modelu ochrony zdrowia ponoszą pracownicy i szerzej obywatele, np. udając się do prywatnego lekarza czy dentysty – reasumuje.

Finanse na przeszkodzie

Z oceną sytuacji dokonaną przez Ryszarda Petru zupełnie nie zgadza się prof. Paweł Wojciechowski z Instytutu Finansów Publicznych. Mówi, że nie uwierzy, dopóki nie usłyszy o tym wprost z ust Andrzeja Domańskiego, ministra finansów (patrz: ramka). Tymczasem poza zapowiedziami Ryszarda Petru z żadnych innych doniesień nie wynika aprobata dla pomysłu Polski 2050 ze strony szefa resortu finansów.

W całym tym kalejdoskopie różnych koncepcji uzdrowienia składki zdrowotnej nam najbardziej zależy, aby zajęto się tym szybko – mówią pracodawcy

Wprawdzie odniósł się on pozytywnie do idei zmiany konstrukcji składki zdrowotnej, ale jednocześnie podkreślił, że budżet państwa może na to przeznaczyć ok. 4 mld zł. Niedawno zapowiedział likwidację od 1 stycznia 2025 r. mechanizmu naliczania składki zdrowotnej od przychodów ze sprzedaży środków trwałych. Ponadto w marcu 2024 r. razem z Izabelą Leszczyną przedstawił odrębny projekt zmian autorstwa Koalicji Obywatelskiej. Wedle niego np. przedsiębiorcy rozliczający się według skali podatkowej oraz w ramach karty podatkowej odprowadzaliby składkę zdrowotną 9 proc. od 75 proc. płacy minimalnej (ok. 310 zł w 2025 r.).

Taką samą składkę płaciliby liniowcy, tyle że do dochodu wynoszącego dwukrotność przeciętnego wynagrodzenia. Potem byłaby ona zwiększona. Z kolei od miesięcznej podstawy nieprzekraczającej czterokrotności średniej płacy ryczałtowcy uiszczaliby składkę zdrowotną w wysokości 9 proc., a od przekraczającej ten limit – powiększoną o 3,5 proc. nadwyżki.

– W całym tym kalejdoskopie już chyba czterech różnych koncepcji uzdrowienia składki zdrowotnej nam najbardziej zależy, aby zajęto się tym szybko – zauważa Jakub Bińkowski, członek zarządu Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. – Chcemy odwrócenia i naprawienia niekorzystnych skutków Polskiego Ładu. Jednak dobrze byłoby docelowo i kompleksowo zreformować model oskładkowania przychodów – dodaje. ©℗

OPINIA

Lepsze wrogiem dobrego

ikona lupy />
Prof. Paweł Wojciechowski, Instytut Finansów Publicznych / Materiały prasowe

Ostatnio mamy do czynienia z kakofonią różnych pomysłów na reformę składki zdrowotnej przedstawianych przez Polskę 2050. Najpierw miały być trzy stawki kwotowe uzależnione od przychodu, potem w ramach autopoprawki pojawiły się trzy stawki ryczałtowe zależne od wysokości przeciętnej płacy. Według wyliczeń, które wspólnie z doktorem Sławomirem Dudkiem nazwaliśmy „radosną twórczością legislacyjną Polski 2050”, w pierwszej propozycji niedoszacowali oni kosztów dla budżetu o ponad 50 mld zł! Nasze obawy potwierdziło również Ministerstwo Finansów, które ustaliło wówczas koszt tych reform na 69, a nie 15 mld zł, jak twierdzili posłowie Polski 2050.

Choć trudno ocenić wiarygodność informacji Ryszarda Petru na platformie X, to wygląda na to, że jednak kończy się festiwal pomysłów i zapewne wkrótce rozpocznie się procedowanie jednego z wariantów zaprezentowanych przez ministrów Andrzeja Domańskiego i Izabelę Leszczynę w marcu br. Wskazuje na to jego stwierdzenie, że w pierwszym etapie zmianami mają być objęci tylko przedsiębiorcy. Jest to zgodne z zapisami umowy koalicyjnej, w której położono nacisk na „wprowadzenie korzystnych zasad naliczania składki zdrowotnej” właśnie dla przedsiębiorców. Propozycja ta kosztuje kilka, a nie kilkadziesiąt miliardów złotych. Nadchodzi chyba więc czas procedowania projektu rządowego tak, by zdążyć z wdrożeniem reformy od stycznia 2025 r.