Normy dotyczące podziału obowiązków domowych wpływają na wyniki na rynku pracy.

Utrzymywanie się nierówności płci na rynku pracy jest spowodowane m.in. tym, że ojcowie i matki mają różne obowiązki w rodzinach. Mogą one wręcz uniemożliwiać kobietom, na których zwykle spoczywa większość zadań rodzinnych, podejmowanie czynności, które pracodawcy uznają za wartościowe, jak np. zagraniczne wyjazdy czy praca w niestandardowych godzinach.

Prace Henrika Klevena (Uniwersytet Princeton), Camille’a Landaisa (London School of Economics) i Jakoba Egholta Søgaarda (Uniwersytet Kopenhaski) pokazują, że spadki wynagrodzeń kobiet po porodzie są powszechne na całym świecie; oraz że spadki te najwidoczniejsze są tam, gdzie przypisane płciom normy dotyczące opieki nad dziećmi są o wiele bardziej rygorystyczne.

Czy pracodawcy muszą czekać, aż pracowniczki urodzą dzieci, aby traktować je inaczej niż mężczyzn? Jeśli oczekują oni, że kobiety zostaną matkami, i przewidują spadek ich produktywności, mogą już wcześniej dyskontować oczekiwane koszty w ich pensjach. Innymi słowy, pracodawcy mogą dyskryminować bezdzietne kobiety na wszelki wypadek. W tym kontekście dyskryminacja oznacza odmienne traktowanie osób na podstawie cech niezależnych od produktywności. Co więcej, ta dyskryminacja jest spójna z kryterium maksymalizacji zysku.

Prac naukowych pokazujących dyskryminację bezdzietnych kobiet jest coraz więcej. Aby ukazać związki między prawdopodobieństwem rodzenia a dyskryminacją, autorzy korzystają z badań korespondencyjnych – odpowiadają na prawdziwe ogłoszenia o pracę, wysyłając fikcyjne CV. Fałszywe życiorysy różnią się przede wszystkim stanem cywilnym i rodzicielskim. Jeśli więc ktoś chciałby wiedzieć, czy prawdopodobieństwo zostania rodzicem wpływa na wyniki na rynku pracy, wystarczy porównywać, jak często do dalszego etapu procesu rekrutacyjnego są zapraszane bezdzietne singielki i bezdzietne mężatki.

Tak właśnie zrobiły Sascha Becker (Uniwersytet w Warwick), Ana Fernandes (Uniwersytet w Bernie) i Doris Weichselbaumer (Uniwersytet Johannesa Keplera w Linzu). Ich badanie pokazało, że kandydatki, u których pracodawcy przewidywali urodzenie dziecka – bezdzietne zamężne kobiety ubiegające się o pracę w niepełnym wymiarze czasu – były zapraszane na rozmowę kwalifikacyjną znacznie rzadziej niż kobiety samotne bądź zamężne ubiegające się o pracę w pełnym wymiarze.

Podobne wyniki zaobserwowano również w Chinach po zniesieniu polityki jednego dziecka. W badaniu Haoran He (Beijing Normal University), Sherry Xin (Uniwersytet Arkansas) i Yuling Han (Beijing Normal University) fikcyjne kobiety, którym w ramach poprzedniej polityki nie pozwolono mieć większej liczby dzieci, napotykały większe trudności w znalezieniu nowego zatrudnienia niż kobiety, dla których ta polityka nie była wiążąca.

Jamie Peterson Gloor (Uniwersytet Exeterski), Tyler Okimoto (Uniwersytet Queenslandu) i Eden King (Uniwersytet Rice’a) poszli o krok dalej. Przeprowadzili ankietę wśród menedżerów ds. zasobów ludzkich w USA, pytając, jakie umowy przypisaliby różnym „fikcyjnym” pracownikom. W tym przypadku badacze manipulowali profilami pracowników w mediach społecznościowych, aby wykazać większe lub mniejsze zainteresowanie dziećmi. Zgodnie z oczekiwaniami bezdzietnym kobietom w wieku rozrodczym zaoferowano umowy z perspektywy pracodawcy bezpieczniejsze – tymczasowe z mniejszymi świadczeniami.

Badania GRAPE też dostarczają dowodów potwierdzających istnienie dyskryminacji na wszelki wypadek. Zmierzyliśmy nierówność wynagrodzeń między płciami na całym świecie na przestrzeni prawie czterech dekad i odkryliśmy związek między nierównościami płacowymi a czasem płodności. Kiedy kobiety odkładają zajście w ciążę o rok, różnica w zarobkach młodych mężczyzn i kobiet zmniejsza się o ok. 12 proc.

Odkrycia te dostarczają nowych argumentów do dyskusji nie tylko nad tym, jak normy dotyczące podziału obowiązków domowych wpływają na wyniki na rynku pracy, ale także w jaki sposób polityki związane z rodziną mogą wpływać na osoby, które im nie podlegają. Na przykład dłuższe urlopy macierzyńskie mogą zaostrzyć dyskryminację na wszelki wypadek, jeśli korzystają z nich (w większości) wyłącznie kobiety. Już kilka miesięcy urlopu zarezerwowanego wyłącznie dla ojców mogłoby zmniejszyć nierówność szans między rodzicami. ©Ⓟ

Autor jest ekonomistą GRAPE