Nowe zasady zdobywania uprawnień do obsługi urządzeń mechanicznych powinny obejmować nie tylko zatrudnionych, lecz także osoby prywatne i rolników. Brakuje też jasnych regulacji przy uznawaniu dotychczasowych kwalifikacji.
Nowa regulacja zaproponowana przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii w projekcie ustawy o zasadach nabywania uprawnień do obsługi maszyn i urządzeń technicznych do robót ziemnych, budowlanych i drogowych ma w zamierzeniu ułatwić nabywanie tych uprawnień. W ten sposób resort chciałby załatać luki kadrowe w tym zakresie, bo na rynku pracy coraz mocniej są odczuwane przez przedsiębiorców braki osób z kwalifikacjami. Projekt jednak tak bardzo obniża wymagania dla podmiotów szkolących w tym obszarze, że pod znakiem zapytania staje jakość nabywanych tą drogą umiejętności (o problemie szerzej pisaliśmy już 28 listopada ub.r. – zob. „Wymogi dla operatora za niskie”, DGP nr 229/2022). Ministerstwo Rozwoju i Technologii opublikowało właśnie opinie do projektu nowej ustawy. I jak pokazuje liczba krytycznych uwag, problemów z nią związanych jest dużo więcej.
Dwie ścieżki
Idea jest jak najbardziej słuszna: nabywanie uprawnień do obsługi maszyn i urządzeń technicznych, których używanie wiąże się z dużym ryzykiem wypadkowości, zasługuje na regulację ustawową. Zaproponowana ustawa ma zastąpić kilka przepisów z rozporządzenia ministra gospodarki z 2001 r. (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 583 ze zm.), gdzie materia ta jest uregulowana w sposób szczątkowy. Jednocześnie w nowej odsłonie co do zasady ma zostać zachowana dotychczasowa ścieżka nabywania kwalifikacji obejmująca szkolenie i egzamin. Projekt przewiduje jednak wyjątek od tej reguły. Do egzaminu sprawdzającego kwalifikacje bez odbycia wcześniej odpowiedniego szkolenia będą mogły przystąpić m.in. osoby, które uzyskały kwalifikacje do obsługi danej maszyny poza Unią Europejską i posiadają co najmniej trzyletnie doświadczenie w zakresie ich obsługi. Skorzystają więc z niej przede wszystkim cudzoziemcy (choć mogą też Polacy, którzy uzyskali kwalifikacje za granicą).
W opinii Centrum Łukasiewicz (CŁ) w przypadku takiej ścieżki nabywania uprawnień będzie problem z organizacją egzaminów. Dzisiaj bowiem odbywają się one w ośrodkach szkolących, na ich terenie i ich sprzęcie. Jeśli ministerstwo chce utrzymać obecny model szkolenia, to – jak wskazuje CŁ – konieczne jest zobowiązanie podmiotów szkolących do przeprowadzania u nich egzaminów także dla osób, które nie odbywały u nich szkolenia. Centrum podkreśla, że nie istnieje też inna infrastruktura umożliwiająca przeprowadzenie egzaminu dla takich osób. „Zmiana dotychczasowego podejścia wymagałaby od ministra lub podmiotu upoważnionego do egzaminowania poniesienia kosztownych inwestycji na zapewnienie warunków do prowadzenia egzaminów. Opłata za szkolenie powinna wówczas wynosić powyżej 430 zł, a vacatio legis ustawy wynosić 12 miesięcy” – przekonuje CŁ w opinii do projektu.
Problem z odpłatnością
Zdaniem CŁ sposób nabycia uprawnień określony w projekcie jest dyskryminujący dla obywateli państw UE w porównaniu z obywatelami państw trzecich. Planowana wysokość opłaty za egzamin dla cudzoziemca spoza UE ma bowiem wynosić 4,3 proc. przeciętnej płacy podawanej przez GUS raz na kwartał – obecnie jest to kwota 306 zł. Tymczasem koszt uznania kwalifikacji obywateli państw członkowskich Unii jest aż czterokrotnie wyższy. Zgodnie bowiem z ustawą o zasadach uznawania kwalifikacji zawodowych nabytych w państwach członkowskich UE (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 334) opłata wynosi 35 proc. minimalnego wynagrodzenia, czyli obecnie 1260 zł.
Dla kogo uprawnienia
Wątpliwości ze strony opiniujących instytucji budzi również regulacja, która przewiduje, że ustawa będzie dotyczyć tylko przypadków, gdy obsługa maszyn i urządzeń technicznych odbywa się w ramach zadań wynikających ze stosunku pracy, umowy cywilnoprawnej lub działalności gospodarczej. Jak zauważa Urząd Dozoru Technicznego, to oznaczałoby, że uprawnienia do obsługi maszyn do użytku prywatnego są niepotrzebne. Zdaniem UDT takie wyłączenie jednak jest niezasadne i spowoduje wzrost liczby osób nieposiadających uprawnień do obsługi.
– Użytek prywatny urządzeń nie powinien zwalniać operatora z posiadania podstawowej wiedzy na temat aspektów prawnych i technicznych związanych z pracą na danym urządzeniu. Podstawą bezpiecznej pracy na urządzeniach technicznych jest świadomość zagrożeń, których osoby nieposiadające uprawnień mogą nie być świadome – podkreśla urząd.
Podobne zdanie w tej kwestii ma również Państwowa Inspekcja Pracy. W jej ocenie kwalifikacje do obsługi maszyn powinny być powszechnie obowiązujące, a nie jedynie ograniczone do osób wykonujących prace zarobkowe.
„Brak obowiązku posiadania kwalifikacji dla osób fizycznych może powodować wiele trudności w przypadku zaistnienia wypadków, gdzie operatorem maszyny będzie np. wolontariusz, osoba uczestnicząca w akcji ratunkowej, rolnik indywidualny lub osoba wykonująca pomoc sąsiedzką” – zauważa PIP w opinii do projektu.
Ponadto inspekcja zwraca uwagę, że ustawa powinna jednoznacznie regulować konieczność posiadania kwalifikacji dla operatorów obsługujących maszyny i urządzenia w innych branżach niż budownictwo. Projekt zawęża bowiem regulacje tylko do używania maszyn przy wykonywaniu robót ziemnych, budowlanych i drogowych. To zaś powoduje, że nie będzie wymagane posiadanie uprawnień przez operatorów maszyn np. przy wykorzystywaniu ładowarek, koparek czy spycharek do prac w rolnictwie, na składach opału i innych.
„Podobnie ma się rzecz z rusztowaniami wykorzystywanymi np. do remontów maszyn i urządzeń technicznych (np. pociągów). W takich przypadkach brak uprawnień operatorów często tłumaczony jest tym, że obsługiwane maszyny nie są wykorzystywane do robót ziemnych, budowlanych lub drogowych, więc kwalifikacje operatorów nie są wymagane. Natomiast zagrożenia związane z operowaniem tego typu maszynami są podobne – niezależnie od rodzaju wykonywanej pracy” – tłumaczy PIP.
Z kolei Centrum Łukasiewicz podnosi, że chybiony jest brak wymagań co do uzyskania uprawnień operatorskich od osób, które mają zajmować się serwisowaniem sprzętu. W ramach napraw mechanicy często bowiem wykonują np. sprawdzenie maszyny po wykonaniu naprawy, co wiąże się z jej uruchomieniem i wykonywaniem ruchów osprzętami roboczymi, a nierzadko także z wjazdem na platformę transportową. – Tego typu czynności wskazują na konieczność odbycia szkolenia i nabycia uprawnień do obsługi – twierdzi CŁ. Zdaniem centrum taki zapis stwarza też ryzyko nadużyć poprzez zatrudnianie operatorów jako mechaników i w ten sposób obchodzenie wymogu posiadania uprawnień.
Wymogi dla egzaminu
Zarzuty względem proponowanej regulacji odnoszą się także do tego, jak mają wyglądać egzaminy. A właściwie do tego, że z projektu zupełnie to nie wynika. Zdaniem Centrum Łukasiewicz ustawa powinna przewidywać ustalenie wymogów technicznych dla przeprowadzania egzaminu, które powinien określić minister lub upoważniony podmiot dla każdego urządzenia z osobna.
– Brak jasnych wytycznych w zakresie egzaminu praktycznego stwarza szerokie pole do nadużyć związanych z nieprzestrzeganiem podstawowych zasad bezpieczeństwa – uważa CŁ.
Z kolei Rządowe Centrum Legislacji apeluje o wprowadzenie weryfikacji kandydatów na egzaminatorów dokonywanej przez ministra. Miałby on sprawdzać, czy osoba składająca wniosek o wpis na listę egzaminatorów spełnia ustawowe warunki dla egzaminatora. Poza tym RCL zwraca uwagę, że projekt nie zawiera regulacji odnoszących się do zasad prowadzenia listy egzaminatorów, np. nie wiadomo, czy lista będzie publicznie dostępna, a także czy egzaminator podlega wykreśleniu z niej chociażby w przypadku, gdy nie spełnia już ustawowych warunków do wpisu.
Prezydium Rady Krajowego Sekretariatu Transportowców NSZZ „Solidarność” postuluje natomiast, aby egzaminy obejmowały m.in. kwestie sygnalizacji w razie zagrożeń i możliwości zrozumiałego przekazania ostrzeżeń przez obcokrajowców współpracownikom. Solidarność argumentuje to tym, że na budowie próżno szukać tłumacza przysięgłego.
Stare i nowe
Związkowcy zwracają również uwagę na to, że jest niejasne, jak mają być traktowane dotychczas nabyte uprawnienia w stosunku do proponowanych w projekcie, tj. do której z nowych kategorii mają się zaliczać. Starsze uprawnienia są bowiem różne dla różnych wielkości sprzętu. Poza tym np. w koparkach zależały dotychczas od wielkości łyżki roboczej, a w nowej regulacji zależą od masy eksploatacyjnej maszyny. Wzajemna relacja starych i owych uprawnień ma zaś znaczenie w razie wypadków.
Problemem jest również to, że ustawa nie określa okresu ważności dla uzyskanych kwalifikacji. PIP postuluje wprowadzenie np. 10-letnich okresów ważności uzyskanych uprawnień z możliwością ich odnowienia. W ocenie inspekcji należy też uzupełnić projekt o weryfikację uprawnień operatorów po stwierdzeniu, że obsługa przez nich maszyn i urządzeń zagraża życiu i zdrowiu. – Brak takiej możliwości może powodować poczucie bezkarności operatorów stosujących niebezpieczne metody pracy – wskazuje inspekcja.
RCL zwraca z kolei uwagę na brak regulacji, z których wynikałoby, czy osoba wpisana do wykazu osób uprawnionych do obsługi maszyn i urządzeń technicznych może być z niego wykreślona, a jeśli tak, to w jakich przypadkach. ©℗
Podstawa prawna
Etap legislacyjny
Po konsultacjach społecznych