1,7 mln umów o dzieło zarejestrowano w zusowskim rejestrze w całym 2021 r. – wynika z najnowszych danych ZUS, do których dotarł DGP. Eksperci przyznają, że dotyczą one mniejszej liczby osób, niż wcześniej przypuszczali.

Od 1 stycznia 2021 r. obowiązują przepisy tarczy antykryzysowej (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 2095), które nakazują informować ZUS o umowach o dzieło zawartych po tej dacie. Organ rentowy prowadzi ich ewidencję.
Obowiązek ten dotyczy płatników składek, a także osób fizycznych zlecających wykonanie dzieła. Są jednak pewne wyjątki. Zgłoszenia nie trzeba dokonywać przy umowach o dzieło zawartych z własnym pracownikiem, wykonywanych na rzecz własnego pracodawcy, ale zawartych z innym podmiotem, a także zawartych z osobami prowadzącymi działalność gospodarczą na wykonanie przez nie usług, które wchodzą w zakres ich działalności. Wyłączone z niego są także podmioty i jednostki organizacyjne, np. stowarzyszenia, fundacje, spółki prawa handlowego, które nie mają obowiązku rejestrować się w ZUS jako płatnicy składek.
Rośnie, ale umiarkowanie
W styczniu zeszłego roku, gdy nowe regulacje wchodziły w życie, zgłoszeń było niewiele - raptem kilka tysięcy takich umów. Na koniec sierpnia 2021 r. było ich już jednak 655 tys., a w całym minionym roku ponad milion.
- W 2021 r. zgłoszono do ZUS 1,7 mln umów o dzieło, a jedynie 5 proc. zgłoszonych dzieł było aktywnych na koniec roku. Pozostałe zostały zakończone. To wskazuje na ich tymczasowość - mówi DGP Gertruda Uścińska, prezes ZUS.
W jej ocenie pełny rok funkcjonowania rejestru pokazał, że polska gospodarka - wbrew wcześniejszym obawom - nie stoi na umowach o dzieło. - Skala ich zawierania jest znacznie mniejsza, niż przewidywano - dodaje prezes ZUS.
- Zgadzam się, że 1,7 mln to jest relatywnie niedużo - mówi Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan.
- Biorąc pod uwagę wcześniejsze szacunki, które wskazywały, że spore grono osób pracuje na takich umowach, te dane to jednak pewne zaskoczenie - komentuje Łukasz Kozłowski z Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Zwraca jednak uwagę, że ta liczba mogłaby być większa, gdyby w rejestrze były uwzględniane dzieła zawierane z własnym pracodawcą. - Można więc uznać, że podawane przez ZUS dane dotyczą osób, które albo utrzymują się tylko z tego typu umów, albo mają jeszcze źródło dochodów w innej firmie niż ta, dla której wykonują dzieło. Przypuszczam, że dla większości jest to jednak dodatkowy zarobek - zaznacza.
Jak wskazuje, jeszcze kilka lat temu przeważał pogląd, iż te proporcje wyglądają zupełnie inaczej. - Mówiło się, że liczba osób pracujących na umowach o dzieło przekracza milion, tymczasem z danych ZUS wynika, że jest ich zaledwie 394 tys. - zaznacza.
Co się zmieniło?
- Może to być efekt dobrej sytuacji na rynku pracy, która sprzyja częstszemu oferowaniu stabilnych form zatrudnienia opartych na stosunku pracy, co ogranicza popularność umów o dzieło. Poza tym wiarygodne dane na temat stosowania umów o dzieło poznaliśmy po raz pierwszy, dotychczasowe wyobrażenia na temat ich skali mogły być zatem mylne - zastanawia się Łukasz Kozłowski.
Jeremi Mordasewicz podkreśla, że w dzisiejszej nowoczesnej gospodarce taka forma umowy jest bardzo potrzebna i krytycznie ocenia postulaty pozostawienia umowy o pracę jako jedynej możliwej formy zatrudnienia.
- W firmach funkcjonują stałe zespoły do wykonywania określonych czynności zgodnych z profilem działalności przedsiębiorcy. Zdarza się jednak, że trafiają się zadania o bardzo specjalistycznym charakterze. Wówczas podpisanie takiej umowy ze specjalistą (opiewającej na konkretny rezultat) jest jak najbardziej uzasadnione - wyjaśnia.
Branża kreatywna liderem
Z danych ZUS wynika, że najwięcej osób zgłosili płatnicy składek, których działalność to edukacja. Na dalszych miejscach są: działalność organizacji członkowskich oraz działalność twórcza związana z kulturą i rozrywką, produkcją filmów, nagrań wideo, programów telewizyjnych, nagrań dźwiękowych i muzycznych.
- Te branże nie są dla mnie zaskoczeniem. W przypadku działalności kreatywnej umowy o dzieło są bardzo popularną formą kontraktu. Żeby móc jednak stwierdzić, jakich działań one dotyczą, należałoby przeanalizować zakres prac objętych umowami ujętymi w rejestrze - mówi Łukasz Kozłowski.
ikona lupy />
Umowy o dzieło nie zalały rynku / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Doktor Tomasz Lasocki z Wydziału Prawa i Administracji UW zwraca jednak uwagę, że nawet w tych branżach tego rodzaju umowy są kwestionowane. Przykładowo w wyroku z 2 czerwca 2017 r. (sygn. akt III UK 147/16) Sąd Najwyższy uznał, że zagranie w spektaklu, podobnie jak opracowanie oprawy konferansjerskiej, nie może być uznane za dzieło. Jest to umowa o świadczenie usług, od której powinny zostać odprowadzone składki na ubezpieczenie społeczne. W wyroku z 10 stycznia 2017 r. (sygn. akt III UK 53/16) uznał z kolei, że wykonanie cudzych utworów przez muzyka nie może być uznane za dzieło.
W takich sprawach argumentacja często sprowadza się do tego, że określone czynności wymagały jedynie starannego działania i nie prowadziły do uzyskania konkretnego i sprawdzalnego rezultatu.
Podobnie sytuacja wygląda w branży edukacyjnej. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu (wyrok z 30 sierpnia 2012 r., sygn. akt III AUa 394/12) uznał, że w przypadku przeprowadzenia cyklu wykładów lub zajęć dydaktycznych nie występuje żaden rezultat ucieleśniony w jakiejkolwiek postaci. Jest to wyłącznie staranne działanie wykonawcy umowy, który stosownie do posiadanej wiedzy ma ją przekazać uczniom.
Gertruda Uścińska uspokaja, że te dane nie wpłyną na wzmożone kontrole zawieranych umów. - Zakład prowadzi kontrole według przyjętych zasad i harmonogramu. Nie jest tak, że prowadzenie rejestru oznacza automatycznie, że organ rentowy częściej sprawdza podmioty, które się w nim pojawiły - dodaje. ©℗