Opóźnienie w uruchamianiu funduszy europejskich będzie miało swoje konsekwencje. Może doprowadzić do kumulacji inwestycji, a to oznacza większe zapotrzebowanie na usługi i ich wykonawców w tym samym czasie.
– To natomiast droga w jedną stronę, czyli wzrostu cen. Samorządy muszą się więc szykować na to, że realizacja planowanych przez nich przedsięwzięć może ich kosztować więcej, niż pierwotnie zakładały – mówił Grzegorz Kubalski, zastępca dyrektora biura Związku Powiatów Polskich, w rozmowie 1 : 1 „Unijne fundusze dla samorządów – gdzie jesteśmy w realizacji perspektywy finansowej 2021–2027?”
I dodał, że sześć lat temu, na początku poprzedniej kadencji samorządowej, zrobienie 1 km drogi powiatowej wiązało się z nakładami 1,5 mln zł. Na koniec kadencji było to już 6 mln zł. Ceny napędziła inflacja, ale też nawarstwienie się projektów.
– Teraz można oczekiwać powtórki, choć trudno przewidzieć, o ile ceny usług mogą wzrosnąć. Czynników, które mogą mieć na to wpływ, jest za dużo. Poza tym jest jeszcze inny problem. Chodzi o fizyczną wykonalność projektów, ze względu na ograniczoną elastyczność rynku. Firmy nie dadzą np. rady wyprodukować nagle więcej autobusów i pojazdów szynowych, tylko dlatego że popyt się zwiększył – wyjaśniał Grzegorz Kubalski, zaznaczając, że pocieszeniem może być to, iż nastąpiło przewartościowanie spojrzenia ze strony UE na tzw. twarde inwestycje. W tej perspektywie większy nacisk został położony na projekty miękkie, których celem jest budowa mostów między krajami, realizacja wspólnych przedsięwzięć, a nie koncentrowanie się na takich o zasięgu lokalnym.
To również oznacza wyzwanie dla samorządów, które powinny przestawić się z budowy tkanki miejskiej na społeczną. Trzeba w tym celu wykształcić odpowiednie kompetencje, pozyskać specjalistów, współpracować z innymi samorządami. To również wyzwanie dla administracji rządowej, oznacza konieczność zmiany paradygmatu.
– Obecnie przyjmuje się, że samorząd ma mieć zdolność finansową do tego, by zapewnić wkład własny na poczet nowych inwestycji, albo móc zadłużyć się na ten cel. Tak jak sektor prywatny. Tyle że inwestycje samorządowe mają inny charakter. Nie są przeprowadzane w celu zwiększania mocy produkcyjnych, które pozwolą zwiększyć zysk, a tym samym dadzą pieniądze na spłatę kredytu – zaznaczał Grzegorz Kubalski i dodał, że samorządy muszą w związku z tym wywierać presje na rząd, by uzyskać poziom finansowania i dochodów własnych pozwalający realizować inwestycje ze środków, którymi dysponują. ©℗