Zlecanie odbioru odpadów własnym spółkom nie jest popularnym rozwiązaniem, choć taka możliwość istnieje już od 2016 r.

W Polsce na powierzenie zadania odbioru odpadów własnej spółce zdecydowało się do tej pory ok. 250–300 gmin – szacuje w swoim ostatnim raporcie Izba Branży Komunalnej. W kraju wszystkich gmin jest niemal 2,5 tys. Oznaczałoby to, że z rozwiązania korzysta tylko ok. 10 proc. z nich.

Jak mówi Grzegorz Kubalski, zastępca dyrektora biura Związku Powiatów Polskich, to nie jest rozwiązanie dla każdego. Małe gminy nie mają komu zlecać usług w ramach swojej struktury. Co innego większe gminy, które miewają rozbudowany system spółek miejskich.

Konkurencja i gminy

Ponadto należy liczyć się z protestami konkurencji. Przykładem jest Warszawa, która już na początku 2022 r. chciała przekazać MPO odbiór śmieci w dziewięciu dzielnicach. Kontrakt za 974 mln zł miał obowiązywać do 2026 r. Został zakwestionowany przez firmy prywatne. Wyrok w tej sprawie w Krajowej Izbie Odwoławczej zapadł na ich korzyść.

– Zamówienia w trybie in-house stanowią szansę na ograniczenie kosztów i wyhamowanie wzrostu opłat dla mieszkańców w przypadku istnienia stabilnych do prowadzenia działalności przez powołane podmioty warunków ekonomicznych oraz nieulegającym zmianom uwarunkowań prawnych dotyczących funkcjonowania systemu GOK (gospodarki obiegu zamkniętego – red.) – mówi Jędrzej Sieliwończyk, inspektor referatu prasowego Biura Prezydenta UM Gdańsk. Dodaje, że w miejskim systemie GOK w trybie in-house funkcjonuje umowa w zakresie odbioru odpadów komunalnych od 2018 r. Miasto rozważa jednak możliwość zlecenia w trybie in-house większej liczby zadań własnej spółce, aktualnie trwa analiza wpływu na konkurencję w przetargu na obsługę pozostałych sektorów miasta.

Taniej? Niekoniecznie

Jak wynika z raportu Izby Branży Komunalnej, ograniczenie kosztów nie zawsze się udaje. Gminy, które wdrożyły in-house, bo wcześniej dopłacały do systemu komunalnego, wcale nie zmniejszyły skali dofinansowania do niebilansującego się systemu. Statystycznie tylko w jednej na osiem gmin wysokość dopłaty spadła. Zazwyczaj bowiem rosła kilku-, a nawet kilkunastokrotnie.

Jeśli chodzi o stawki opłat odpadowych, to te rosły w ostatnich latach równomiernie dla wszystkich gmin. W latach 2016–2022 zwiększyły się o ok. 319 proc. dla gmin z funkcjonującym in-house i o 287 proc. dla gmin bez in-house.

– W obecnej sytuacji gospodarczej trudno jednoznacznie stwierdzić, czy zamówienia in-house stanowią realną szansę na ograniczenie kosztów i wyhamowanie wzrostu opłat dla mieszkańców. Spółki miejskie, tak samo jak prywatne podmioty, są narażone na inflację i zwyżki cen podstawowych mediów i paliw. Dlatego trudne jest utrzymanie opłat dla mieszkańców na stałym poziomie bez straty dla spółki samorządowej, co równoznaczne jest niejednokrotnie z deficytem w budżecie gminy – mówi Rafał Łysy, kierownik biura prasowego UM w Sosnowcu. W związku z tym, jak dodaje, gmina nie udzieliła jak dotąd zamówienia na odbiór odpadów w trybie zamówienia in-house. Zamówienie zostało udzielone wykonawcy wyłonionemu w postępowaniu w trybie konkurencyjnym.

Nie tylko pieniądze

Eksperci, ale i samorządy, które korzystają z in-house, zwracają uwagę, że tego rodzaju zamówienia dają korzyści innego rodzaju. Pozwalają przeciwdziałać powstawaniu dzikich wysypisk oraz pilnować poziomów recyklingu, z których gminy są rozliczane. Poza tym pomagają mimo wszystko lepiej panować nad kosztami prowadzenia działalności – nie generują marży, którą naliczają prywatni przedsiębiorcy.

– Wpływają pozytywnie na kontrolę przez miasto kosztów związanych z realizacją usługi. Z perspektywy czasu, kiedy w innych gminach po otwarciu przetargów kwoty realizacji zamówień są nawet o 100 proc. wyższe niż środki finansowe zaplanowane w budżecie miasta, wiele samorządów skłania się do przekazywania swoim spółkom zadań w ramach in-house w zakresie odbioru odpadów z gospodarstw domowych. Dla gmin najbardziej istotna jest prawidłowa realizacja zadań publicznych w zakresie odbioru odpadów, co ma znaczący wpływ na uzyskanie jak najlepszego efektu środowiskowego, dlatego też samorządy nie powinny być ograniczane w zakresie możliwości dostosowania najadekwatniejszych środków do ich realizacji, a zamówienia in-house dają taką możliwość – uważa Monika Zapotoczna, dyrektor departamentu komunikacji społecznej w Urzędzie Miasta Zielona Góra.

Poza tym zamówienia in-house pozwalają zawczasu uniknąć sytuacji, gdy na rynku brakuje podmiotów gotowych podjąć się zlecenia. Już dziś są w Polsce gminy, które w ogłoszonym postępowaniu przetargowym miały… po jednej ofercie. Jednakże według ogólnie dostępnych analiz rynkowych można uznać, że wdrożenie zamówień in-house do tej pory prowadziło raczej do zmniejszenia konkurencji na rynku, niż inicjowało pojawienie się nowych podmiotów prowadzących działalność w tym zakresie. Na ten problem zwrócono uwagę także w raporcie IBK, zgodnie z którym skutki były tym bardziej widoczne, im dłużej zadania własne były powierzane gminnym spółkom. – Jednakowoż uwolnienie w ostatnich latach rynku nieruchomości niezamieszkałych może być dla wielu przedsiębiorców odbierających odpady impulsem do rozwoju – zauważa Rafał Łysy.

Gminy mają osiągnąć wymagane wskaźniki recyklingu. W perspektywie czasu kary z tego tytułu będą rosły i samorządy będą poszukiwały rozwiązań, które zagwarantują im stabilność pod tym względem. Dlatego np. Ruda Śląska postanowiła spróbować i konsultuje się właśnie z jedną z gmin dysponujących własną firmą, która zagospodarowuje odpady i ma dostęp do instalacji.

– Na tym etapie podchodzimy do tego swobodnie. Będziemy decydować po analizie wyników konsultacji, wyliczeniach. Wydaje mi się, że samo zamówienie in-house jest jakimś rozwiązaniem, ale trzeba pamiętać o tym, że najważniejsze jest uszczelnienie systemu – wyjaśnia Jacek Morek, wiceprezydent Rudy Śląskiej. ©℗

PAO