Część sektorów cieszy się, że rząd zwrócił na nie uwagę. Ale niektóre czują się pominięte.

W opublikowanej w ubiegłym tygodniu „Polityce przemysłowej Polski” resort rozwoju przedstawił listę istotnych dla gospodarki branż. Podzielono je na trzy grupy. Branże tradycyjnie mocne, przed którymi stoją wyzwania, to np. motoryzacja (przychody za 2019 r. – 169,9 mld zł), hutnictwo (57 mld zł) czy chemia (171,9 mld zł). Te z potencjałem rozwojowym i dynamiką to m.in. farmacja (58,53 mld zł), kosmetyka (14 mld zł) i materiały budowlane (32 mld zł). Mianem posiadających nowe perspektywy rozwoju określono: budowę statków specjalistycznych i jachtów (12,1 mld zł), lotnictwo i kosmos (11,5 mld zł), przetwórstwo spożywcze (301 mld zł) oraz odzysk surowców wtórnych i baterie.

Te działy mogą liczyć na kontrakty branżowe. Mają to być umowy pomiędzy rządem a przedstawicielami poszczególnych branż. Rząd zobowiąże się np. do poprawy prawa czy nowych inwestycji, dofinansowania badań naukowych, a branża – do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych bądź szkoleń pracowników.
– Istotne jest, kiedy i na jakich zasadach zostaną wdrożone poszczególne elementy planu, oraz odpowiednie podporządkowanie pomocy publicznej wytycznym zawartym w dokumencie – zauważa Mikołaj Budzanowski, członek zarządu i dyrektor ds. rozwoju w Boryszewie, a także były minister skarbu w rządzie Donalda Tuska.
– Przeanalizowaliśmy analizę SWOT zawartą w „karcie branżowej” i uważamy, że ocena w niej zawarta jest trafna. W szczególności szanse wynikające z obecnych trendów ekologicznych mogą przyczynić się do wykorzystania potencjału rozwojowego w branży, np. w kontekście substytucji tworzyw sztucznych – przyznaje Janusz Turski, dyrektor generalny w Stowarzyszeniu Papierników Polskich.
Ale inne branże zgłaszają zastrzeżenia. – Nasze postulaty zostały tylko częściowo uwzględnione. Zabrakło nam pomo cy w promocji efektywnych energetycznie wyrobów, co sprzyjałoby przemysłowi, środowisku i konsumentom – mówi Wojciech Konecki, prezes Ogólnopolskiego Związku Producentów AGD APPLiA.
– Nie znajduję konkretnych odpowiedzi na wyzwania stojące przed sektorem budownictwa, z których większość jest znana od lat: niska innowacyjność, deficyt wykwalifikowanej kadry i brak kapitału na rozwój rodzimych przedsiębiorstw – mówi Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. Dodaje, że rządowy dokument mówi o znaczeniu popytu ze strony segmentu mieszkaniowego, a za dwie trzecie produkcji budowlano-montażowej odpowiadają segmenty infrastrukturalny i przemysłowy.
Na liście nie ma producentów odzieży. Twierdzą, że resort uznał branżę za mniej znaczącą i nietworzącą „ognisk kooperacyjnych”. – Jesteśmy oburzeni, że branża znalazła się poza kręgiem sektorów priorytetowych i nie było żadnych wcześniejszych przesłanek, że nie zostanie ujęta w dokumencie, a pojawią się tam sektory o wątpliwych perspektywach rozwoju; sektory, które w Polsce rozwijają się tylko jako zaplecze wielkich światowych koncernów lub sektory o iluzorycznych szansach na stanie się lokomotywami rozwoju Polski – mówi Aleksandra Krysiak, dyrektor Związku Pracodawców Przemysłu Odzieżowego i Tekstylnego.