Tak jak idea fabryk obsługiwanych wyłącznie przez roboty jeszcze niedawno wydawała się bardzo odległa, a dziś to codzienność wielu firm, tak jeszcze kilka miesięcy temu mało kto mógł wyobrazić sobie szkoły bez uczniów czy biura bez pracowników. Ostatnie pół roku błyskawicznie zweryfikowało jednak nasze myślenie o tym, jak w niedalekiej przyszłości wyglądać może szkoła i miejsce pracy. Musimy się do tego wyzwania czym prędzej przygotować, bowiem przyszłość edukacji i rynku pracy waży się właśnie dziś.
Gdy w XVIII w. produkcja mechaniczna została wsparta siłą pary i wody, mówiliśmy o pierwszej rewolucji przemysłowej. Druga miała miejsce ponad sto lat później, kiedy to upowszechniła się produkcja masowa przy użyciu prądu elektrycznego. Lata 70. XX w. i trzecia rewolucja to z kolei czas elektroniki i komputerów, które leżą także u podstaw czwartej, zwanej także rewolucją 4.0, której doświadczamy dziś – tej, w której bariery pomiędzy ludźmi i maszynami ulegają zatarciu.
O ile poprzednie rewolucje przemysłowe rozciągnięte były na przestrzeni wieków, o tyle dwie ostatnie dzielą już tylko dziesięciolecia. Czwarta rewolucja przemysłowa przyniosła nam internet rzeczy, chmurę obliczeniową, drukarki 3D, blockchain, wykorzystanie big data, złożonych algorytmów i automatyzacji na niespotykaną dotąd skalę. Świat nieprawdopodobnie przyspieszył, a dodatkowo ostatnio udowodnił nam, że z dnia na dzień nasze życie może zmienić się o 180 stopni. Rodzi się zatem pytanie, czego i w jaki sposób się uczyć, by przygotować się do tak szybko zmieniającej się rzeczywistości.
Model, w którym pięcie się po kolejnych szczeblach edukacyjnej drabiny stanowiło przepustkę do rynku pracy, nie sprawdza się już od dawna. Niemiecki filozof Ulrich Beck porównał współczesne systemy edukacji do kolejowych stacji widm: młodzi ludzie tłoczą się w nich, oczekując na pociąg, który ma ich zabrać w wymarzonym kierunku – do satysfakcjonującej i dobrze płatnej pracy. Pociągi te jednak od dawna przestały kursować według rozkładu i zmierzają w zupełnie innych kierunkach niż oczekiwane. Potwierdzają to wysokie statystyki bezrobocia wśród młodzieży, zwłaszcza po ostatnim kryzysie finansowym i obecnym, który dopiero się zaczyna. Mimo to młodzi wciąż kupują bilety na pociągi widma, kształcąc się w skostniałych systemach edukacji – tak robi większość ich rówieśników, więc na wyłamanie się ze schematu odważają się nieliczni, gdyż rodzi to (często nieuzasadnioną) obawę zostania w tyle.
DGP
Tymczasem pracodawcy od dawna twierdzą, że zdobyte wykształcenie i umiejętności związane z wykonywaniem konkretnego zawodu są dla nich ważne, ale nie najważniejsze – wykształcenie można przecież uzupełnić w trakcie kariery zawodowej, a pracownika w toku pracy przyuczyć do wykonywania konkretnych czynności. Należy też pamiętać, że mimo iż obecnie wszyscy przechodzimy przyspieszony kurs kompetencji cyfrowych, to nie one jednak będą liczyć się najbardziej w przyszłości. U kandydatów poszukujących zatrudnienia o wiele bardziej cenione są dziś takie umiejętności i kompetencje jak kreatywność, umiejętność rozwiązywania problemów, krytycznego i logicznego myślenia, współpraca w grupie czy zdolności komunikacyjne. Nie bez znaczenia jest także elastyczność czy umiejętność szybkiego adaptowania się do zmian oraz umiejętność i gotowość do uczenia się przez całe życie, co ma szczególne znaczenie w dobie szybko rozwijających się technologii – coraz bardziej liczy się zatem nastawienie i sposób myślenia. Nie należy oczywiście zapominać o znajomości języków obcych. Jest ona już od dawna koniecznością w większości zawodów, ale w ostatnich latach na znaczeniu zyskuje także znajomość języków programowania. To właśnie one mają szansę stać się lingua franca XXI w. – przecież komunikować musimy się już nie tylko z ludźmi, ale i z maszynami.



Gdzie zatem zdobywać tak szeroki wachlarz umiejętności i kompetencji? Część z nich można wyćwiczyć w szkole. Współczesne systemy edukacji cechują się dużą bezwładnością i dostosowanie do otaczającej rzeczywistości zajmuje im sporo czasu, jednak warto, by opierały się nie tylko na metodach podawczych, w których to nauczyciel jest panem wiedzy, a uczeń biernym słuchaczem. Coraz więcej krajów (np. Finlandia, Stany Zjednoczone czy Korea Południowa) często stosuje pracę metodą projektu, gdzie uczniowie wspólnie dochodzą do rozwiązania danego problemu, a nauczyciel jest wspierającym ich opiekunem. Wiele szkół, także i w Polsce, współpracuje z pracodawcami przy opracowywaniu programów nauczania, nie zapominając przy tym, że rolą systemu edukacji jest nie tylko kształcenie pracowników, ale też wychowywanie i przygotowanie do życia społecznego. Kluczową rolę w tym procesie odgrywają nauczyciele, których praca wciąż w wielu krajach pozostaje niewystarczająco doceniana.
Szkoła to miejsce, gdzie można też rozwinąć umiejętności związane z nowoczesnymi technologiami. Co roku setki polskich uczniów biorą udział w projektach programu eTwinning, które umożliwiają szkołom prowadzenie wspólnych działań i projektów za pośrednictwem internetu. Z przeprowadzonego niedawno badania wynika, że nauczyciele i uczniowie, którzy mieli doświadczenie takiej współpracy, dużo łatwiej odnaleźli się w edukacji zdalnej. Mieli przetestowane narzędzia do komunikacji, a dla uczniów otrzymywanie prac domowych przez e-mail i umieszczanie ich na serwerze nie stanowiło problemu.
Kompetencje i umiejętności można jednak zdobywać nie tylko w szkole czy na uczelni – bo też sam system edukacji nie ogranicza się jedynie do edukacji formalnej. Warto zainteresować się bogatą ofertą międzynarodowych programów edukacyjnych, na przykład Erasmus+ czy Europejski Korpus Solidarności. Uczestnictwo w takich działaniach to doskonała okazja do przećwiczenia w praktyce znajomości języków obcych, poznania i współpracy z osobami z innych kręgów kulturowych, a przede wszystkim sprawdzenia siebie w nowych sytuacjach – na przykład podczas szkolnych wymian młodzieży czy rocznego pobytu na zagranicznym wolontariacie. To prawdziwa szkoła życia, dla wielu młodych ludzi pierwszy tak długi pobyt poza domem rodzinnym, podczas którego można zrobić coś dobrego dla innych, zdobywając przy tym cenne umiejętności.
Młodzi ludzie nie mają łatwego zadania – część zawodów, w których będą pracować za kilka czy kilkanaście lat, jeszcze nawet nie istnieje, a oni już dziś muszą zacząć się do nich przygotowywać. Być może anglosaskie powiedzenie, że pewna jest tylko śmierć i podatki, należałoby uzupełnić o jeszcze jeden pewnik: zmianę. Doświadczenia ostatnich miesięcy pokazały, że wywrócenie świata do góry nogami zajmuje tylko chwilę, i to właśnie zmiana jest dziś naszą codziennością. Musimy nauczyć się w niej funkcjonować. Systemy edukacji na całym świecie właśnie tę lekcję odrabiają.
dr Paweł Poszytek, dyrektor generalny Fundacji Rozwoju Systemu Edukacji

Współpraca Mateusz Jeżowski, koordynator zespołu analityczno-badawczego FRSE