Kiedy użalamy się nad sobą – że położenie geograficzne nigdy nam nie sprzyjało, że pandemia, inflacja, że wojna i uchodźcy – warto zachować proporcje. Mieć świadomość, kto na tym świecie naprawdę mógłby się uskarżać, a kogo trapią w istocie przejściowe kłopoty. Otóż naprawdę biedni są ci, których dzienne wydatki na życie nie przekraczają określanego przez Bank Światowy progu 2,15 dol. dziennie. To w nich, a nie w nas, wszystkie negatywne zjawiska – ostatnio pandemia, inflacja, wojna – uderzają ze zwielokrotnioną siłą.
Niestety, eksperci są już dzisiaj niemal pewni, że nie uda się zmienić sytuacji najbiedniejszych tego świata do 2030 r., a więc nie uda się osiągnąć najważniejszego z 17 celów zrównoważonego rozwoju przyjętych w 2015 r. przez ONZ. Według raportu Banku Światowego „Poverty and Shared Prosperity 2022” za siedem lat wciąż ok. 574 mln osób (7 proc. populacji) będzie miało problem z przetrwaniem do następnego dnia.