Prawicowy blok zdołał utrzymać jedność – i wszystko wskazuje na to, że wygra wybory parlamentarne we Włoszech.

Niedzielne głosowanie będzie pierwszym, w którym Włosi wybiorą jedynie 400, a nie 630 posłów, i tylko 200, a nie 315 senatorów. Ale nie ta zmiana ekscytuje społeczeństwo zmęczone ciągłym kryzysem gospodarczym, za który obwinia m.in. odchodzący techniczny rząd Mario Draghiego. Szansy na poprawę sytuacji Włosi upatrują w prawicowym bloku trzech ugrupowań: Braci Włochów, Ligi Północnej i Forza Italia. Według sondażu ośrodka BiDiMedia pierwsza partia może liczyć na 25,8 proc. poparcia, druga – na 11,8 proc., trzecia – na 6,7 proc. Po drugiej stronie politycznej barykady jest grupa rozdrobnionych ugrupowań centro-lewicowych. Partia Demokratyczna może zyskać 22,3 proc. głosów, Ruch Pięciu Gwiazd – 13,1 proc., sojusz partii Azione i Italia Viva – 7 proc., a Lewica i Zieloni – 4 proc.
Prawe skrzydło szybko zawarło umowę: Giorgia Meloni, liderka Braci Włochów, została kandydatką na stanowisko premiera; jeśli zostanie szefem rządu, będzie pierwszą kobietą w historii kraju pełniącą tę funkcję. Za to większego sojuszu nie udało się zawiązać lewemu skrzydłu. Najbliższe temu były PD oraz Azione, ale ich unia przetrwała zaledwie pięć dni. W efekcie każde z ugrupowań wystartuje jako odrębny byt; wątpliwe też, żeby nawet jako opozycja stworzyły wspólny front przeciwko prawicy.
Według badania ośrodka Ipsos, który zapytał o poparcie dla poszczególnych bloków, łącznie Bracia Włosi, Liga i Forza Italia mogliby liczyć na 249 miejsc w Izbie Deputowanych i 121 mandatów w Senacie, a to oznaczałoby nie tylko stabilną, lecz także najliczniejszą większość rządzącą od ponad 20 lat.

Włoskie sprzątanie

– Zabawa się skończyła. Włochy zaczną bronić swoich interesów narodowych, tak jak robią to inni – mówiła 45-letnia Meloni podczas jednego z wyborczych wieców. I w tym zdaniu zawiera się program ugrupowania: zapowiedziała, że po wygranych wyborach wycofa się z licznych liberalnych reform, które zapowiadał poprzedni rząd – chodzi m.in. o otwarcie niektórych sektorów gospodarki, np. turystyki oraz przewozu osób, na zagraniczne inwestycje. Bracia Włosi wraz z koalicjantami zamierzają też dążyć do ograniczania wykupu włoskich firm przez zagraniczny kapitał i tymczasowo rozszerzyć kontrolę inwestycji zagranicznych również na biznes z UE. Meloni oczekuje także od Wspólnoty poluzowania reguł fiskalnych (kraj ma problem z obsługą długu wynoszącego już 2,79 bln euro), których twarzą jest Draghi – nie tylko jako premier, lecz przede wszystkim jako szef Europejskiego Banku Centralnego, który doprowadził do stabilizacji w strefie euro.
Choć kandydatka na premiera stroniła od konfrontacyjnego wobec UE tonu, jej pomysły nie są mile widziane w Brukseli. Instytucje europejskie zwracały uwagę – choćby podczas procedowania Krajowego Planu Odbudowy – na problemy z wymiarem sprawiedliwości, niedoinwestowaną edukacją oraz zapóźnieniami w obszarze nowych technologii. I właśnie na przezwyciężenie tych problemów mają być przeznaczone ogromne środki z KPO; Włosi są pod tym względem rekordzistami: otrzymają aż 68,9 mld euro w grantach oraz 122,6 mld euro w pożyczkach. Paradoksem będzie to, że to najprawdopodobniej rząd Meloni będzie musiał przeprowadzić rozwiązania zaproponowane przez Draghiego.
W trakcie kampanii liderka Braci Włochów starała się zdystansować od wizerunku przywódczyni problematycznej koalicji. Zdecydowanie odrzucała określanie sojuszniczych partii jako „skrajnie prawicowe”, odcinała się od faszystowskich korzeni swojego ugrupowania i kreowała wizerunek spokojnej, stonowanej polityczki, podkreślając znaczenie stabilności i bezpieczeństwa. Koniec końców jednak najprawdopodobniej to nie ona będzie gwarantem utrzymania koalicji w ryzach.

Powrót Silvio

Zwornikiem bloku jest Silvio Berlusconi, trzykrotny premier, który powrócił do wielkiej polityki. Na tle przywódców dwóch pozostałych partii – a już zwłaszcza Matteo Salviniego z Ligi, 86-letni lider Forza Italia jest odbierany w Europie jako polityk umiarkowany. – To on jest jedyną nadzieją na to, że nowy rząd zacznie dryfować bardziej w kierunku centrum niż zdecydowanie w prawo – powiedział DGP jeden z europejskich dyplomatów.
Sam Berlusconi postrzega siebie jako pewnego rodzaju bezpiecznik koalicji, w której za największego radykała uchodzi właśnie Salvini – znany z prorosyjskich sympatii czy antyimigranckich haseł. Choć dziś lider Ligi wypowiada się w bardziej koncyliacyjny sposób, to jednak nie przysporzy nowemu rządowi zbyt wielu sojuszników na arenie międzynarodowej. Ta rola przypadnie Berlusconiemu, zaznajomionemu z politycznymi salonami, który ma też wsparcie we władzach Europejskiej Partii Ludowej, do której należy jego ugrupowanie.
Były trzykrotny szef włoskich rządów pokazał zresztą w ubiegłym tygodniu, że potrafi być lojalny wobec europejskich partnerów – Forza Italia zagłosowała za uruchomieniem mechanizmu warunkowości wobec Węgier. Przeciwne temu były – choć z ramienia różnych frakcji w PE – zarówno Liga, jak i Bracia Włosi. Tuż po tym głosowaniu Berlusconi stwierdził, że to właśnie on jest gwarantem, że nowy włoski rząd będzie prounijny, pronatowski i bardziej liberalny, niż może to się teraz wydawać. – Gdyby nasi dwaj sojusznicy, do których z pewnością mam zaufanie i szacunek, poszli w innym kierunku, nie pozostaniemy w rządzie – deklarował w ubiegłym tygodniu.

Sukces wzmocni PiS

Zwycięstwo prawicy, w tym przede wszystkim Braci Włochów, byłoby dobrą wiadomością dla PiS, który nie ma wielu sojuszników w Brukseli. Współpraca z partią Meloni kwitnie od lat – odpowiadają za nią europosłowie PiS, w tym współprzewodniczący Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów Ryszard Legutko, a także Tomasz Poręba i Zdzisław Krasnodębski. Legutko postawił na Braci Włochów wcześnie, w czasach kiedy partia mogła liczyć na poparcie w okolicach 5–6 proc. Według naszych informacji liderka ugrupowania miała nawet w lipcu pojawić się w Warszawie, ale jej plany pokrzyżowało podanie się do dymisji rządu Draghiego i konieczność zaangażowania się w kampanię wyborczą.
Politycy PiS w rozmowie z DGP zapewniają, że liczą na pogłębienie współpracy nie tylko na poziomie europarlamentu, lecz także na poziomie rządowym. Choć – jak przyznają – zgrzytem we współpracy może być Salvini, jeśli powróci do prorosyjskiej narracji, którą od wybuchu wojny zdecydowanie temperuje. – Prawica wygrała wybory w Szwecji, jest na najlepszej drodze do wygrania ich we Włoszech, hiszpańska Partia Ludowa prowadzi w sondażach. Być może kolejna kadencja PE to będzie czas dla prawicy – komentuje nieoficjalnie jeden z polityków PiS. ©℗