Wchodzę do jednej z warszawskich klubokawiarni. W środku sami seniorzy. Rozmawiają przy kawie, grają w karty, miejsce tętni życiem. Nad wszystkim czuwa pani Zofia, która tutaj dyżuruje. Jest jednoosobowym biurem informacji. Wie wszystko: kiedy odbędą się warsztaty, kto prowadzi gimnastykę, gdzie się zapisać na jogę. Zaparzy kawę, oprowadzi po lokalu. Jest wolontariuszką. Mogłaby siedzieć w domu i nic nie robić, ale co to za życie z dala od ludzi? Toteż pani Zofia przychodzi do klubokawiarni i zachęca swoich rówieśników, żeby też ruszyli się z tapczanu. Trafiła tu, bo chciała się na coś przydać. I już mija czwarty rok.
Dobro powraca
Ilu mamy takich ochotników? Według ostatnich danych GUS z 2022 r., opartych na badaniach „Praca niezarobkowa poza gospodarstwem domowym”, wolontariatem zajmowało się około 8,5 tys. Polaków. Przeważały osoby, które łączyły pracę społeczną z pracą zarobkową, ale zaraz po nich byli emeryci – liczniej zaangażowani w wolontariat od samozatrudnionych, rencistów oraz bezrobotnych. Prawie 1,4 tys. wolontariuszy miało ukończony 65. rok życia. Seniorzy najczęściej pomagali znajomym, przyjaciołom i sąsiadom, rzadziej udzielali się na rzecz spraw społecznych czy lokalnych.
Wolontariat senioralny to pojemne pojęcie. Obejmuje zarówno formy instytucjonalne, jak i zupełnie nieformalne. Może być świadczony przez seniorów na rzecz własnej fundacji czy stowarzyszenia (organizacja wydarzeń, rozliczanie projektów), z myślą o innych członkach swojej organizacji (prowadzenie lektoratów, kół zainteresowań, klubów dyskusyjnych), jako nieformalna grupa wsparcia dla seniorów, którzy chorują albo są w inny sposób niedysponowani i wymagają regularnej pomocy (zakupy, opieka nad zwierzętami). Wolontariat to także kontakty seniorów z dziećmi przedszkolnymi czy młodzieżą szkolną, często z braku własnej rodziny, zwłaszcza wnuków.
– Bierze się on z zasady i nadziei, że „dobro powraca”, tj. z chęci przeciwdziałania samotności, bycia potrzebnym, użytecznym i okazywania empatii ludziom, czyli świadczenia dobra innym w nadziei uzyskania wzajemności – tłumaczy Krystyna Lewkowicz, prezes fundacji Ogólnopolskie Porozumienie Uniwersytetów Trzeciego Wieku (UTW). – Wskazałabym na poszukiwanie pożytecznego zajęcia, alternatywę dla samotnej emerytury, potrzebę przynależności do grupy lub społeczności, kontakt z innymi ludźmi o podobnych problemach, gwarancję, że nie zostaną wykluczeni z życia społecznego – wylicza Lewkowicz.
Duże organizacje takie jak Ogólnopolskie Porozumienie UTW posiadają programy rozwoju wolontariatu. – Wolontariusze mają możliwość realizowania własnych pomysłów na minigranty przeznaczone dla innych seniorów, uczestnictwa w organizacji wielkich wydarzeń senioralnych czy realizacji własnych ścieżek karier, np. dzięki zakładaniu organizacji pozarządowych – mówi prezes Lewkowicz.
Na starszakach można polegać
Wolontariat wypycha z domu. Mobilizuje seniora do zaplanowania sobie dnia i daje poczucie sensu, który na emeryturze czasem trudno znaleźć. To już wartość sama w sobie. – Człowiek ma przekonanie, że ciągle jest potrzebny. Wraca do rytuałów codzienności praktykowanych w czasie życia zawodowego. Musi podnieść się z kanapy, umyć, ubrać, przygotować się do wyjścia. Ważne, że nie siedzi sam w domu i nie roztrząsa starości – mówi Agnieszka Lissowska-Lewkowicz, prezes Stowarzyszenia Centrum Wolontariatu.
A gdy już wolontariusz ma za sobą etap mobilizacji, dalej idzie łatwo. Można na niego liczyć. – Seniorzy są słowni. Umówią się i przychodzą. A z młodszymi wolontariuszami bywa różnie – opowiada Lissowska-Lewkowicz.
Aktywni emeryci widzą w wolontariacie wartość samą w sobie, choć mogliby przeznaczać czas na zajęcia zarobkowe. – Ludzie angażują się w wolontariat bez względu na swoją sytuację materialną, czy dobrze sobie radzą na emeryturze, czy ledwo wiążą koniec z końcem. Na zachodzie Europy wolontariat jest naturalną kontynuacją drogi zawodowej. Nasi seniorzy są ubożsi od swoich europejskich rówieśników, dlatego często zmuszeni są dorabiać – zauważa prezes Stowarzyszenia Centrum Wolontariatu.
Senior seniorowi wsparciem
Najczęściej wiekowi wolontariusze skupiają się w społeczności, które mają służyć swoim rówieśnikom. Przez Klubotekę przewija się około 800 seniorów. Przychodzą na różne warsztaty, zajęcia (językowe, rękodzielnicze, spotkania z podróżnikami, ciekawymi ludźmi, wieczory z historią i piosenką), które prowadzą dla nich inni seniorzy – z pasji, dla przyjemności.
– I ja, i prezeska Magda Dąbrowska jesteśmy na emeryturze, więc działamy tutaj od rana do wieczora. Parę lat temu kupiłyśmy ten lokal, a ludzie pomogli go nam wyremontować i urządzić. Kluboteka powstała dzięki bezinteresownemu zaangażowaniu rodziny i przyjaciół seniorów, którzy już na etapie przygotowywania Kluboteki sprawdzili się jako wolontariusze – zapewnia Irena Karpowicz, wiceprezes fundacji.
Tutaj sprawny pomaga słabszemu. Często po wieczornych spotkaniach jedna osoba rozwozi samochodem do domów koleżanki i kolegów. Zdarzyło się, że ktoś miał wypadek i pogotowie zabrało seniora do szpitala, a klubowicze opiekowali się kotem pod nieobecność właściciela. Mąż pani Ireny ma techniczną smykałkę. Pomaga w Klubotece, ale i samym klubowiczom, a to zreperuje lampę, a to wymieni uszczelkę. – My się w ten sposób na co dzień wspieramy – puentuje Karpowicz.
Regionalne Centrum Wolontariatu „Centerko” w Łodzi od ponad dekady zajmuje się wolontariatem wśród społeczności 50 plus. Pierwsze, pilotażowe działania podjęto w tym zakresie w 2012 r. w ramach Europejskiego Roku Aktywności Osób Starszych i Solidarności Międzypokoleniowej. Łódzcy seniorzy m.in. organizowali imprezy kulturalne oraz odwiedzali chorych w szpitalach i domach pomocy społecznej. Tak powstała Akademia Wolontariatu Seniora zasilana rządowymi funduszami w celu aktywizacji społecznej zaawansowanych wiekowo roczników.
Z seniorami miała okazję kilka razy pracować aktorka Agnieszka Bednarek-Zimnoch. W 2014 r. pomagała im w kręceniu teledysków. Rok temu prowadziła z nimi zajęcia teatralne. – Spotykaliśmy się co tydzień, przez pięć tygodni, aby przygotować krótkie etiudy w konwencji teatru przedmiotu i na koniec projektu przeprowadzić akcję wolontariacką. Najstarszą z kursantek była 90-letnia Agnieszka. Ja dzięki tym zajęciom po raz kolejny uświadomiłam sobie, że „senior” to tylko pojęcie. Ciało dojrzewa, przekwita, ale dusza nadal wiele chce przeżyć i doświadczać nowych rzeczy – opowiada Agnieszka Bednarek-Zimnoch.
Aktorka była – jak sama mówi o swojej roli – duchową opiekunką projektu. Starsi wolontariusze samodzielnie zorganizowali występ. Dostali spis placówek dziennego pobytu dla seniorów i mieli za zadanie zadzwonić do wybranego miejsca, następnie przyjechać, wystawić przedstawienie. Występ miał charakter interaktywny, bo publiczność też mogła wziąć w nim udział. – Chodziło o zapoznanie z teatrem przedmiotu, przełamanie niepewności i oporu pracy z rekwizytami, co wymagało odwagi i inicjatywy – podsumowuje Bednarek-Zimnoch.
Na fali łódzkiego wolontariatu sześć lat temu powstała grupa Yoł Yoł Seniorzy złożona z emerytowanych urzędników, sprzedawców i nauczycieli, którzy są fanami hip-hopu. 60-latkowie tańczą i śpiewają na koncertach, pokazują się w telewizji, biorą udział w konkursach. I cały czas rekrutują nowych kandydatów. Zespół chce promować hip-hop wśród swoich rówieśników. Trenerem jest związany z „Centerkiem” instruktor tańca Seweryn Obałka.
Mentor jest starszy
Większość fundacji czy stowarzyszeń oferuje wolontariat świadczony przez osoby młodsze dla osób starszych. To „towarzyszenie w starości”, czyli pomoc w zrobieniu zakupów, wspólne wyjście na spacer, załatwienie sprawy w urzędzie. Seniorzy są głównie biorcami – korzystają z systemu, który wysyła do nich młodszych wolontariuszy. Aktywizacja do wolontariatu to poważniejsze zagadnienie. Bo jeśli już starsze osoby garną się do niego, to zwykle kierowane są do hospicjów, domów pomocy społecznej albo do wspomagania opieki domowej nad potrzebującymi. To się trochę mija z celem.
– Moim zdaniem mija się absolutnie, bo taki wolontariusz wspiera osobę stojącą na krawędzi życia i widzi, co go czeka za kilka lat. Ta obserwacja tylko go dołuje i raczej zniechęca do wolontariatu – uważa Marek Ferenc, prezes fundacji Aktywny Senior. Według niego, żeby był prawdziwy pożytek z takiej pracy społecznej, należałoby odwrócić sytuację i systemowo zaangażować starszych, aby poświęcali czas młodszym. Chodzi o nawiązanie międzypokoleniowej łączności i przekazywanie wiedzy przez seniorów dzieciom i młodzieży, która dopiero wchodzi w dorosłość.
– Wolontariat świadczony przez seniorów rozumiem jako uzupełnienie edukacji dla ludzi młodych. Starszy człowiek pokaże dzieciakowi, jak wbić gwóźdź w deskę albo zaszyć dziurę. To wiedza praktyczna, przydatna w życiu, której nie nauczą nowe technologie. Taka forma wolontariatu istnieje w zasadzie tylko teoretycznie. A jeśli występuje, to sporadycznie – narzeka Ferenc.
Stowarzyszenie Centrum Wolontariatu właśnie to robi – angażuje starszych do pomocy młodszym. Już dwa razy organizowało program mentoringu zawodowego, zapraszając emerytowanych menedżerów do wspierania studentów wyższych uczelni. Zajęcia odbywały się w międzygeneracyjnych parach. Sześćdziesięcioparoletni trener prowadził warsztaty z dwudziestokilkuletnim praktykantem.
– Młodzi ludzie zgłaszali nam swoje potrzeby zawodowe, a my próbowaliśmy dobrać dla nich mentorów reprezentujących wcześniej branżę, w której przyszli debiutanci na rynku pracy chcieli podjąć zatrudnienie. To wymagało skrupulatnego procesu rekrutacji po obu stronach. Podczas zajęć duże różnice wieku nie miały już żadnego znaczenia. Starszy wykładowca i młodszy kursant skupiali się na celu warsztatów, aby jak najlepiej przygotować kandydata do pracy w wybranej branży – podsumowuje Lissowska-Lewkowicz.
Ideę wolontariatu dla seniorów, opartego na wymianie wiedzy między starszymi a młodszymi, realizuje warszawska Kluboteka Dojrzałego Człowieka. Organizowano tam m.in. warsztaty rękodzielnicze. Uczestnicy: seniorki z sąsiedztwa, przedszkolaki i uczniowie okolicznych szkół. Siadali parami i wspólnie tworzyli dekoracje do domu, np. serwetki, podkładki pod kubki.
– Chodziło o nawiązywanie relacji. Wielu przedszkolaków nie ma na miejscu babci czy dziadka, bo rodzice wyprowadzili się do dużego miasta i tam założyli rodzinę. A nasze seniorki też zostały same. Ich dorosłe dzieci wyprowadziły się np. do Kataru czy Nowej Zelandii, więc kontakt z biologicznymi wnukami mają bardzo ograniczony. Jedna z babć zapytała, czy w klasie przedszkolnej jest może jakiś Jaś, ponieważ jej wnuk, który wyjechał do Australii, ma właśnie tak na imię, a ona za nim bardzo tęskni. Teraz ma okazję spędzić czas z przedszkolakiem i pokazać mu, jak się szyje czy dzierga – opowiada o zajęciach wolontariuszy Irena Karpowicz, wiceprezes fundacji Kluboteka Dojrzałego Człowieka.
Takich zajęć fundacja organizuje więcej. Starsi wolontariusze spotykają się z dziećmi przy okazji świąt Bożego Narodzenia lub Wielkanocy, pieką ciasta, opowiadają o tradycji. Seniorzy zorganizowali też piknik międzypokoleniowy dla najmłodszych w Lesie Kabackim. Przebrani za wilka, sarnę, jelenia, zająca czy dzika wybrali się do lasu z wielkim transparentem zachęcającym dzieci do sprzątania śmieci.
– Rozdawaliśmy dzieciom cukierki i pytaliśmy, co zrobią z papierkiem: wyrzucą do lasu czy zabiorą ze sobą. Chcieliśmy pokazać, że nam, zwierzętom, robi się przykro, kiedy las jest zanieczyszczony. Wystawiliśmy też w przedszkolu spektakl teatralny, podczas którego wcieliliśmy się w leśne postaci i edukowaliśmy o potrzebie szanowania przyrody – opowiada Karpowicz.
Innym razem seniorzy udali się z dziećmi do parku Natolińskiego, podziwiali roślinność i malowali naturę – każdy po swojemu. Gotowe prace zawisły na przedszkolnym płocie, aby upamiętnić ten międzypokoleniowy artyzm. Motto Kluboteki brzmi „Dawać siebie innym – integrować, nie dzielić”.
Uwolnić srebrny potencjał
Samo określenie „wolontariat” bywa dla ludzi w zaawansowanym wieku mało czytelne. – Najstarszym rocznikom kojarzy się z pracami porządkowymi w ramach czynów społecznych – mówi Marek Ferenc.
Prezes fundacji Aktywny Senior uważa, że na poziomie komunikacji lepiej zamienić „wolontariat senioralny” na „kompetencyjny”, bo wiek, owszem, ma znaczenie, ale ważniejsze od niego są doświadczenie, wiedza czy kompetencje zawodowe, które – z wiekiem – przecież pogłębiamy. Dlatego fundacja stworzyła Paszport Kompetencji Silversa, aby pomagać w rozwoju osobistym i zagospodarować doświadczenie starzejącej się populacji. Niech seniorzy wykorzystują swoją wiedzę nie tylko do rozwiązywania krzyżówek na emeryturze.
Umiejętności można oferować pod postacią usług społecznych właśnie za pośrednictwem wolontariatu. – To także forma pracy, nawet jeśli nie otrzymuje się za nią wynagrodzenia. Przecież ludzie wkładają w to serce, wiedzę, poświęcenie – puentuje Ferenc.
Pytam, czy wolontariat praktykowany przez starsze osoby może być formą przywracania ich do pracy zawodowej, choćby w niepełnym wymiarze. Może trzeba go powiązać z rynkiem i aktywnością zarobkową? – Kiedy wybudowano Narodowe Forum Muzyki we Wrocławiu, długo namawiałem decydentów, aby zechcieli zaangażować seniorów do obsługi tej sali koncertowej. Namawianie szło opornie, ale w końcu się udało. Kilkoro silversów zostało przyjętych na wolontariat, a po pewnym czasie NFM podpisało z nimi umowy zlecenia – opowiada Ferenc.
W klubokawiarni u pani Zofii można się zapisać na warsztaty z aktywizacji zawodowej. Władze Warszawy organizują dla „Silnych Wiekiem” cykliczne zajęcia w ramach Pracowni Rozwoju Srebrnego Potencjału. To 40 godzin zajęć z psychologami, mentorami, aktorami i stylistami. Kursanci nauczą się, jak występować publicznie, popracują nad budową pewności siebie oraz autoprezentacją i asertywnością. Wszystko pod kątem powrotu na rynek pracy. Żeby wolontariat nie był jedyną alternatywą dla kanapy dla osób po sześćdziesiątce. ©Ⓟ
Wolontariat wypycha z domu. Mobilizuje seniora do zaplanowania sobie dnia i daje poczucie sensu, który na emeryturze czasem trudno znaleźć