Zakaz reklamowania się aptek wprowadzono do ustawy – Prawo farmaceutyczne (tj. Dz.U. z 2025 r. poz. 750) w 2012 r. Powodem miały być panująca na rynku wolna amerykanka i nieetyczne akcje promocyjne w stylu „drugi lek za grosz”. Nowa regulacja nie spodobała się przedsiębiorcom, w których imieniu w 2013 r. Konfederacja Lewiatan zaskarżyła przepisy do Komisji Europejskiej (KE). Po latach bezskutecznego dialogu z polskim rządem w marcu 2024 r. KE skierowała skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE.

Ten zaś 19 czerwca br. wydał wyrok (sprawa C-200/24), w którym stwierdził, że zawarty w art. 94a prawa farmaceutycznego zakaz reklamowania się aptek jest niezgodny z unijnym prawem. W uzasadnieniu do wyroku czytamy, że polski rząd nie wykazał związku między istnieniem zakazu a zmniejszeniem spożycia leków przez polskich pacjentów. Zdaniem TSUE ta regulacja „wykracza poza to, co jest konieczne do osiągnięcia celu ochrony zdrowia publicznego polegającego na zwalczaniu nadmiernego spożycia produktów leczniczych”.

Co zmienił wyrok TSUE?

Orzeczenia TSUE nie mają mocy derogującej, tzn. nie uchylają automatycznie obowiązujących przepisów. To zadanie rządu i parlamentu. Zapytaliśmy więc resort zdrowia o tę sprawę. Z nadesłanej do nas odpowiedzi wynika, że „Ministerstwo Zdrowia jest świadome nałożonego obowiązku dostosowania prawa krajowego do przepisów UE, dlatego podjęto działania wewnątrz organizacji zmierzające do wykonania wyroku TSUE”.

Okazuje się jednak, że uchylenie przepisów nie jest konieczne, by przestać je egzekwować. Stwierdził tak Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 24 czerwca 2025 r. (sygn. akt II GSK 2635/21). W ustnym uzasadnieniu do orzeczenia przewodnicząca składu sędziowskiego wyjaśniła, że przepisy niespełniające standardów wspólnotowych nie mogą być stosowane przez NSA.

Podobnie uważa Marcin Piskorski, prezes Związku Pracodawców Aptecznych PharmaNET (to właśnie ta organizacja, razem z Konfederacją Lewiatan, odpowiadała za zaskarżenie do KE art. 94a prawa farmaceutycznego). Nasz rozmówca ma nadzieję, że skoro TSUE uznał zakaz reklamy za niezgodny z prawem unijnym, to zarówno sądy, jak i inspekcja farmaceutyczna będą brały to pod uwagę.

– Choć przepis o zakazie reklamowania się aptek wciąż formalnie obowiązuje, to organy Państwowej Inspekcji Farmaceutycznej nie mogą go już stosować – wyjaśnia Marcin Flak, radca prawny, partner w kancelarii Fairfield i ekspert ds. prawa farmaceutycznego. – Nie wolno im nakładać kar na podstawie przepisu sprzecznego z prawem unijnym – wynika to choćby z wyroku TSUE w sprawie C-198/01. Gdyby organ administracji nałożył karę wbrew wyrokowi, polski sąd ma bezwzględny obowiązek taką decyzję uchylić, przykładem jest wyrok WSA w Warszawie z 12 września 2019 r., VIII SA/Wa 333/19 – tłumaczy.

Gigantyczne bannery reklamujące apteki.

Tomasz Kaczyński, radca prawny i partner w kancelarii Rymarz Zdort Maruta, zwraca uwagę, że mamy dziś do czynienia ze swoistym stanem zawieszenia, w którym przedsiębiorcy nie wiedzą, co robić. – Z jednej strony mamy nadal przepis zakazujący reklamy aptek, ale z drugiej TSUE mówi, że jest on niezgodny z prawem europejskim. Jestem w stanie znaleźć uzasadnienie dla twierdzenia, że od ogłoszenia wyroku TSUE apteki mogą reklamować się bez ograniczeń, a każde hasło reklamowe jest dozwolone. Właściciel apteki może wskazywać przykładowo, że oferuje najtańsze leki na całym rynku, i w ten sposób zachęcać do wyboru swojej placówki – mówi mec. Kaczyński.

Naczelna Izba Aptekarska stoi na stanowisku, że zakaz reklamy wciąż obowiązuje.

– Wyrok TSUE go nie uchylił, a jedynie zobowiązał do tego polskiego ustawodawcę – uważa Marek Tomków, prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej. – Najprawdopodobniej dojdzie jednak do prób łamania tego zakazu przez niektórych właścicieli aptek. Spodziewam się powrotu do stanu, jaki mieliśmy przed 2012 r., czyli punktów rabatowych za częste chorowanie, gigantycznych bannerów reklamowych albo prób przekonywania, że dana apteka jest najtańsza na rynku. Prognozuję rozpowszechnienie się skandalicznych praktyk, np. reklamowania recepty farmaceutycznej jako niezawodnego sposobu na uzupełnienie kończącego się zapasu leków – ostrzega.

Czy rzeczywiście jest się czego bać? Jolanta Pietrkiewicz-Knecht, radca prawny z kancelarii WKB Lawyers, uspokaja i wskazuje, że przed natarczywą reklamą chronią pacjentów inne przepisy.

Nadal obowiązują ograniczenia dotyczące np. stosowania treści wprowadzających w błąd, natarczywych czy też naruszających godność zawodu farmaceuty. Wszystkie przygotowywane obecnie przekazy informacyjne powinny więc uwzględniać to ryzyko – mówi. – Niewykluczone jednak, że już wkrótce w przestrzeni aptecznej pojawią się plakaty promujące opiekę farmaceutyczną – z uśmiechniętymi farmaceutami w roli głównej – które nie zostaną uznane za naruszające ochronę zdrowia publicznego – przestrzega mec. Pietrkiewicz-Knecht.

Nasza rozmówczyni przypomina, że kierunek orzeczenia TSUE nie powinien być dla nikogo zaskoczeniem. – Wpisuje się w utrwaloną linię orzeczniczą, zapoczątkowaną m.in. sprawą belgijskich dentystów. Polska miała od 2019 r. realną możliwość dostosowania krajowego porządku prawnego do tej wykładni. W obecnej sytuacji rynek apteczny ma więc pełne prawo oczekiwać od organów nadzoru jasnych i jednoznacznych wytycznych określających granice dopuszczalnej reklamy – tłumaczy.

Co dalej po wyroku TSUE?

– Po pierwsze, nałożone na apteki kary mogą zostać uchylone, a szkody wynikające z ich wymierzenia – zrekompensowane. Po drugie, konieczna jest pilna nowelizacja krajowych przepisów oraz norm deontologicznych farmaceutów, które przewidują bezwzględny zakaz reklamy. Ich dalsze utrzymywanie może skutkować wszczęciem przez KE postępowania naruszeniowego wobec Polski i stanowić realne ryzyko nałożenia sankcji – prognozuje Jolanta Pietrkiewicz-Knecht.

Szanse na odszkodowania widzi również Tomasz Kaczyński. Według niego podstawę do domagania się przez przedsiębiorców rekompensat dają przepisy kodeksu cywilnego mówiące o tzw. bezprawiu legislacyjnym. – Wyrok TSUE otwiera drogę do uzyskania odszkodowania od Skarbu Państwa za kary dotychczas nałożone na aptekarzy przez inspekcje farmaceutyczne – mówi.

Zmian w prawie chcą wszyscy, choć każda ze stron sporu widzi je inaczej. W rozmowie z DGP Marcin Piskorski przytacza przykłady krajów Europy Zachodniej, w których wyraźnie rozdziela się informację o usługach od reklamy. Według naszego rozmówcy to właśnie tym tropem powinien pójść polski ustawodawca. – W tamtych państwach informacja nie podlega ograniczeniom, jest z nich wyłączona. Jeśli występują regulacje związane z reklamą, to są one miękko poprowadzone – mówi Marcin Piskorski.

– Potrzebujemy mądrego zakazu reklamowania się aptek. Nie ma naszej zgody na wolną amerykankę. Od dawna apelujemy do MZ o zmianę prawa. Chodzi o zapisanie w ustawie katalogu dozwolonych działań informacyjnych, np. o szczepieniach albo o innych świadczeniach oferowanych przez apteki. Działania wykraczające poza taki katalog byłyby penalizowane. Apteka to nie supermarket z lekami, które można bez oporów wciskać pacjentowi – apeluje Marek Tomków.

Ostatecznie o kształcie nowych przepisów zadecydują parlamentarzyści. Niektórzy z nich – zwłaszcza z lewej strony sceny politycznej – nie kryją poparcia dla obowiązującego dziś zakazu reklamy aptek.

– Jeśli TSUE domaga się od nas dopuszczenia reklamowania się aptek, to w nowych przepisach opracowanych przez MZ powinny się znaleźć określone wymogi dotyczące tej reklamy, wzorowane na tych dotyczących reklamowania placówek medycznych. Tego rodzaju reklama nie może zmierzać do zwiększenia liczby pacjentów korzystających z usług. Dopuśćmy informacje np. o dostępności pilotażu pigułki „dzień po” albo o szczepieniach, ale nie pozwalajmy na wciskanie pacjentom niepotrzebnych im leków – proponuje Jerzy Przystajko, farmaceuta, członek Rady Krajowej Partii Razem i dyrektor biura posłanki Marceliny Zawiszy. ©℗

ikona lupy />
Za złamanie zakazu reklamowania się aptekarzowi grozi kilkadziesiąt tysięcy złotych kary / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
ikona lupy />
Materiały prasowe