Nadal uważam, że nie było takiej konieczności. W ustawie jest przepis, który mówi, że deweloper ma obowiązek prowadzenia własnej strony internetowej, na której od dnia rozpoczęcia sprzedaży udostępnia ceny. Rozpoczęcie sprzedaży jest w ustawie dokładnie zdefiniowane i włącza umowy deweloperskie.
Legislatorzy sejmowi i senaccy zapewniali nas, że nasz projekt obejmuje wszystkie umowy. Sami deweloperzy nie zgłosili żadnej poprawki.
Nie, to była krytyka. Żadna konstruktywna propozycja z ich strony nie padła. Zresztą gdyby to była tylko ta jedna uwaga... Było ich wiele, w tym tak absurdalne, że nie wiedzą, co oznacza sformułowanie „własna strona dewelopera”. Całość tego ataku pokazuje, że mieliśmy do czynienia ze strategią, która miała nam pokazać, iż oni są za jawnością, ale ten projekt jest bublem i dlatego go nie popierają. Pojawiły się filmiki, różne opinie, artykuły. Nawet opinia rządu była z tym zaskakująco zbieżna.
Był projekt, do którego zgłosiłam uwagi, zbieżny z komunikatami, o których wspomniałam – że koncepcja jest dobra, ale ustawa budzi wiele zastrzeżeń. Nawet Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów chciał złagodzić kary dla deweloperów.
Chcemy, żeby przepisy były skuteczne i dziwi mnie, że UOKiK staje po stronie deweloperów. Po to w Senacie doprecyzowano przepisy, żeby już nikt nie miał wątpliwości, co obejmują, a wysoka kara ma zagwarantować ich działanie.
Bezpośrednio mieszkaniec TBS-ów czy SIM-ów nie dostaje od państwa żadnej pomocy, a jeśli wykupuje mieszkanie, to po cenie rynkowej.
Teraz mieszkańcy TBS-ów i SIM-ów mogą wykupywać mieszkania, a MRiT chce to zlikwidować. My natomiast chcemy wprowadzić rozwiązanie powiązane z wielkością miasta. Uważamy, że w miejscowościach poniżej 100 tys. mieszkańców powinna zostać zachowana możliwość wykupu na dzisiejszych zasadach. W przeciwnym razie miasta te będą się wyludniać. Własne mieszkanie jest tym, czym możemy ludzi przekonać do pozostania. Natomiast w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców trzeba zlikwidować możliwość wykupu. W tych mniejszych miejscowościach nie ma deweloperów i SIM bywa jedyną drogą do własnego mieszkania, dlatego nie powinniśmy tam zakazywać wykupu, biorąc też pod uwagę przywiązanie Polaków do własności. To walka o to, żeby Polska się nie zamieniła w metropolie i pustynie, co już się w niektórych miejscach dzieje.
Natomiast jeśli chodzi o dopłaty, to od początku jesteśmy im przeciwni. Blokujemy próby wprowadzenia takich rozwiązań, co nie zmienia tego, że ciągle w rządzie się pojawiają.
Ani Polska 2050, ani PSL nie składały takich deklaracji. KZN nie trzyma gruntów. Uwolnienie gruntów to jest ich odrolnienie w granicach miast, to jest sięgnięcie po grunty Skarbu Państwa.
KZN ma 0,8 proc. gruntów w dyspozycji państwa i zajmuje się przekształcaniem ich dla budownictwa społecznego. Nie trzyma gruntów, więc nie można mówić o ich uwolnieniu. Trzeba by ułatwić dostęp do szeroko pojętych gruntów państwowych. Podzielić je, połączyć, odrolnić. KZN ma być hubem, który połączy różne podmioty. Na przykład Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa ma grunty, które przejmuje KZN, uzbraja i przekazuje dalej. Niestety KZN brak na to pieniędzy. W tym momencie KZN ogranicza się do przekazywania gruntów pod budownictwo społeczne. Gdy przejmowaliśmy tę instytucję po pięciu latach od powstania, to efektem jej działania było 16 mieszkań. Teraz są oddane do użytku 322 mieszkania, a w budowie kolejnych 5127.
Nastąpiło bardzo duże przyspieszenie, ale jest coś, co mnie bardzo niepokoi. Za PiS w 2023 r. Fundusz Dopłat na społeczne budownictwo liczył 2,3 mld zł. My w tym roku mieliśmy 1 mld zł. Zostało 600 mln, bo 400 mln przeniesiono na inne cele. Te 600 mln zł zostało przez samorządy zakontraktowane bardzo szybko. Teraz na budownictwo społeczne nie ma już ani złotówki. Nastąpiła blokada wsparcia. Limit został ustawą podniesiony o 1 mld zł. Wszyscy za tym głosowali. Prezydent podpisał ją już kilka tygodni temu i nic się dalej nie dzieje.
I minister rozwoju i technologii. Powinni przekazać pieniądze na Fundusz Dopłat, ale nie robią tego. W rezultacie nie są podpisywane umowy z samorządowcami. Wsparcie dla budownictwa społecznego stanęło, a samorządy zainwestowały w przygotowanie projektów. Ludzie pobrali kredyty na wkład własny. Samorządowcy są zniecierpliwieni. Nie przypominam sobie od lat takiej sytuacji, żeby do maja na wsparcie budownictwa społecznego poszło jedynie 600 mln zł.
Mam świadomość problemu. Słyszę o tym od samorządowców. Na pewno będę rozmawiać o tym z KE. Na powiedzenie czegokolwiek więcej jest za wcześnie. ©℗