W piątek Sejm zdecydował, że złożony przez Polskę 2050 projekt nowelizacji ustawy o zasadach zarządzania mieniem państwowym (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 125 ze zm.) został skierowany do Komisji do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych. Poprzedni projekt tego ugrupowania, który miał odpolitycznić spółki Skarbu Państwa (SP), znalazł się w bezprecedensowym zawieszeniu. Za mało posłów głosowało za jego dalszym procedowaniem w komisjach sejmowych, ale jednocześnie nie znalazł się nikt odważny, kto zgłosiłby wniosek o odrzucenie projektu. Stąd nowy projekt, który, ku zdziwieniu samych wnioskodawców, nie został odrzucony po pierwszym czytaniu, ale skierowany do dalszych prac.

– Jestem pozytywnie zaskoczony zmianą, a w szczególności słowami pana ministra Roberta Kropiwnickiego, że w przypadku tego projektu przedstawiciele MAP będą wraz z nami pracować nad ustawą w komisji. Mam nadzieję, że nie jest to tylko efekt zbliżających się wyborów – mówi poseł Rafał Komarewicz (Polska 2050).

Wybór do rad nadzorczych wciąż polityczny

Pomysłem na odpolitycznienie rad nadzorczych spółek SP mają być członkowie niezależni RN, którzy mają stanowić 30 proc. rad nadzorczych spółek, w których Skarb Państwa jest właścicielem w przynajmniej 70 proc. Dotyczy to również spółek córek i wnuczek. Z informacji przedstawionych przez posła Komarewicza wynika, że np. Orlen ma 180 spółek zależnych, PZU 100, a KGHM 60. Członkiem niezależnym będzie mogła być osoba, która w ciągu dwóch lat przed dniem powołania do rady nadzorczej nie należała do partii politycznej, nie sprawuje mandatu posła, senatora, posła do Parlamentu Europejskiego lub radnego, ani też nie pracuje na rzecz partii politycznej.

Konieczne ma też być posiadanie odpowiednich kwalifikacji, w tym zdanie państwowego egzaminu na członków rad nadzorczych SSP lub posiadanie tytułu MBA, certyfikowanego przez ministra aktywów państwowych. Nowością w porównaniu do poprzedniego projektu jest również wymóg przynajmniej trzyletniego doświadczenia w zarządzaniu. Projekt przewiduje utworzenie jawnego rejestru wynagrodzeń członków rad nadzorczych i zarządów oraz wprowadza zakaz dokonywania przez nich wpłat na rzecz partii politycznych i komitetów wyborczych.

Niezależnych członków nie będzie jednak powoływać Komitet Dobrego Zarządzania (KDZ), który miał się składać z ekspertów zaproponowanych m.in. przez organizacje przedsiębiorców. Teraz o powołaniu niezależnych członków ma decydować odpowiedzialny za spółkę minister, a Rada ds. spółek będzie jedynie miała zapewniony dostęp do dokumentacji konkursowej i weryfikowała, czy nie doszło do nieprawidłowości.

Pozorna niezależność rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa

Z naszych informacji wynika, że rezygnacja z wyboru członków przez KDZ była ceną za dalsze procedowanie projektu.

Rozczarowana rezygnacją z powoływania członków niezależnych przez złożony z ekspertów komitet jest też dr Grażyna Majcher Magdziak, ekspertka BCC ds. przekształceń własnościowych, minister skarbu i prywatyzacji Gospodarczego Gabinetu Cieni BCC.

– Nie widzę zmiany, a jedynie pozór niezależności. Jeśli tak zostanie, to w dalszym ciągu utrwalana będzie zasada, że monopol na zarządzanie spółkami państwowymi mają urzędnicy, traktujący te aktywa w większym lub w mniejszym stopniu zgodnie z interesami partii politycznych tworzących rząd – mówi Grażyna Majcher Magdziak.

Niezależności nie widzi też dr hab. Tomasz Papaj, prof. Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.

– Podniesienie profesjonalizmu członków RN oceniam dobrze. Mam natomiast wątpliwość, czy przyjęta formuła wyłaniania członka niezależnego faktycznie gwarantuje mu niezależność. Raczej może to być tylko fasada niezależności – ocenia.

– Dobrze, że powstanie rejestr wynagrodzeń, ale miejmy świadomość, że jawność ma też minusy. Informacja o wysokości wynagrodzenia jest ważna np. dla obcych wywiadów czy dla konkurencji. Na plus oceniam też wprowadzenie zakazu finansowania partii politycznych, ale łatwo go można ominąć, bo zakaz nie obejmuje już małżonków. Nie namawiam przez to do poszerzenia zakazu, chcę tylko pokazać, że może on nie być skuteczny. Ubolewam, że projektodawca nie objął tą regulacją także spółek komunalnych, których jest znacznie więcej niż spółek SP, a których nadzór na pewno wymaga uzdrowienia – dodaje prof. Papaj.

Trudno ocenić szanse

Większość posłów uważa, że projekt idzie za daleko.

– Dwuletnia karencja ma objąć też osoby pracujące dla partii. To będą również eksperci, u których partie zamawiają ekspertyzy. To może ograniczyć partiom dostępność do takich osób – mówił w Sejmie poseł Krzysztof Habura (KO).

PSL jest zbulwersowane objęciem karencją radnych.

– To nie jest droga do podniesienia profesjonalizmu. Wykluczamy ludzi, którzy mają odpowiednie kwalifikacje. Pytanie, czy ograniczanie niektórym obywatelom prawa do zasiadania w radach nadzorczych nie jest sprzeczne z konstytucją – zastanawiał się poseł Adam Dziedzic (PSL), postulując jednocześnie, by zdanie państwowego egzaminu na członka rad nadzorczych SSP było obowiązkowe dla wszystkich kandydatów.

Swoje uwagi do projektu zgłosili też posłowie PiS. Choć nazwali go bublem prawnym, to zdecydowali się „dać mu szansę” na poprawę w komisji.

– Jesteśmy za odpolitycznieniem spółek SP, ale obawiam się, że bijemy tu pianę i ostatecznie nic z tego nie będzie. Naprawdę myślicie, że PSL – symbol upartyjnienia spółek SP, będzie głosował za tym projektem? – pytał z kolei poseł Witold Tumanowicz (Konfederacja).

Szanse na przyjęcie projektu zwiększa stanowisko wiceministra aktywów państwowych Roberta Kropiwnickiego (KO).

– Projekt jest krokiem w dobrą stronę. Poprzedni miał więcej raf. Ten jest bardziej przemyślany. Należy dalej nad nim pracować w komisjach, pamiętając, że ciężko jest zadekretować przyzwoitość – powiedział. ©℗

ikona lupy />
Zarobki w radach nadzorczych spółek notowanych na GPW / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe