Dominik Skoczek, dyrektor SFP-ZAPA: w innych krajach europejskich opłaty od smartfonów i tabletów od dawna są standardem, a opłatami za kopiowanie prywatne obejmuje się usługi w chmurze.
Czy system opłat pobieranych w celu zapewnienia twórcom godziwej rekompensaty za korzystanie z utworów w ramach dozwolonego użytku prywatnego wymaga reformy?
Tak. Wymagał reformy już co najmniej 25 lat temu. Ustawa w obecnym brzmieniu mówi o urządzeniach sprzed kilku generacji. Nie tylko ta technologia jest przestarzała, ale już następna, która ją zastępowała.
Tak. Niestety, pomimo wieloletnich wysiłków – m.in. SFP – kolejni rządzący do tej pory się na to nie zdecydowali. Ostatniej aktualizacji wykazu urządzeń objętych opłatą, służących do korzystania na własny użytek z filmów i z seriali, dokonano ponad 15 lat temu. W dzisiejszym cyfrowym świecie to cała epoka. Przez ten czas twórcy i producenci filmowi nie otrzymują godziwej rekompensaty za korzystanie z ich twórczości, w przeciwieństwie do ich koleżanek i kolegów z zagranicy. Świat idzie do przodu, w innych krajach europejskich opłaty od smartfonów i tabletów od dawna są standardem, a opłatami za kopiowanie prywatne obejmuje się usługi w chmurze. Mimo to niektórzy w Polsce nadal próbują bronić tezy, że wykaz urządzeń obejmujący kasety VHS i magnetowidy nie wymaga zmian.
Czy smartfony, tablety, laptopy powinny być objęte opłatą reprograficzną (opłatą od czystych nośników)?
Zbigniew Krüger
Nie. Samo bezrefleksyjne poszerzenie katalogu urządzeń, praktycznie na całą elektronikę, to nie jest dobra droga. Należy zadać sobie pytanie, jakie jest główne przeznaczenie danego urządzenia i czy rzeczywiście służy ono do kopiowania utworów, a następnie udostępniania go w ramach dozwolonego użytku. O ile w przypadku kserokopiarki odpowiedź jest jednoznacznie twierdząca, to w przypadku np. tabletu czy komputera już nie. Urządzenia te służą raczej twórcom. 10 lat temu zaproponowałem, by opłatą reprograficzną obciążyć przedsiębiorców telekomunikacyjnych, a więc dostawców transmisji danych, czy to drogą światłowodową, czy komórkową. Transfer danych – także utworów w formie cyfrowej w ramach dozwolonego użytku – dokonywany jest właśnie przez internet i na tym polu należy szukać źródła rekompensaty dla twórców za korzystanie z utworów w ramach dozwolonego użytku. Byłby to system najbardziej sprawiedliwy, powszechny, a co za tym idzie – najmniej uciążliwy dla konsumentów, a twórcom zapewniłby stałe dochody.
Dominik Skoczek
Tak. To obecnie jedne z podstawowych urządzeń służących do korzystania z utworów na własny użytek. W ostatnim głośnym wyroku Sąd Okręgowy w Warszawie wyraźnie stwierdził, że nie jest decydujące, czy wykorzystuje się je wyłącznie w tym celu, czy posiadają one także inne funkcje (np. możliwość oglądania filmów w streamingu). Streaming nie wyeliminował zresztą kopiowania utworów, a wiele serwisów pozwala użytkownikom na trwałe zwielokrotnienie utworu, czyli ściągnięcie filmu np. na smartfon czy tablet. Nie można także zapominać o współdzieleniu kont serwisów streamingowych. To właśnie dozwolony użytek wydaje się być jedyną możliwą obroną dla tego zjawiska. Nie tylko Polacy korzystają z dóbr kultury za pomocą smartfonów czy laptopów. Taki sposób korzystania z treści do prywatnego użytku występuje także w innych krajach. I nikt tam nie ma wątpliwości, że zasadne jest pobieranie niewielkiej kwoty ze sprzedaży tych urządzeń dla twórców. Trzeba też wyraźnie podkreślić – opłaty te wnoszą producenci i importerzy elektroniki, a nie konsumenci. W erze globalizacji w Polsce i za granicą działają te same światowe korporacje produkujące sprzęt elektroniczny, jednak tylko w Polsce zdają się one nadal mieć wątpliwości, czy należy dzielić się ułamkiem swoich zysków z twórcami. Do sprawy ustosunkował się jasno także warszawski sąd, stwierdzając, że w wykazie urządzeń i nośników objętych opłatą zauważalny jest całkowity brak takich, które rzeczywiście są wykorzystywane do korzystania na użytek prywatny. Dotyczy to w szczególności – zdaniem sądu – smartfonów, tabletów oraz pamięci do komputerów osobistych i laptopów.
Czy wygrana Stowarzyszenia Filmowców Polskich ze Skarbem Państwa w sprawie opłat od czystych nośników doprowadzi do zmiany przepisów?
Zbigniew Krüger
Tak. Mam nadzieję, że tak. Stowarzyszenie Filmowców Polskich to tylko jedna z organizacji zbiorowego zarządzania i nawet nie ta największa. Spodziewałbym się kolejnych, podobnych roszczeń, na jeszcze większą skalę, chociażby ze strony Stowarzyszenia Autorów ZAiKS, ale także innych organizacji zbiorowego zarządzania. Bez zmiany przepisów Skarb Państwa będzie płacił jeszcze większe odszkodowania.
Dominik Skoczek
Tak. Mam taką nadzieję, choć jednocześnie odczuwamy pewien dyskomfort, że musiało w ogóle dojść do tego procesu. Decyzja o złożeniu pozwu przeciwko Skarbowi Państwa nie była łatwa, została podjęta w akcie desperacji po kolejnej nieudanej próbie zmiany przepisów o opłatach od czystych nośników podjętej przez poprzedni rząd. Mamy 2025 r., a twórcy od kilkunastu lat bezskutecznie pukają do drzwi kolejnych ministrów z prośbą o dostosowanie polskiego prawa do dyrektywy Unii Europejskiej z 2001 r. Patrzymy na ten wyrok nie tylko jak na wygraną środowisk kreatywnych, ale przede wszystkim jak na ocenę i diagnozę niezawisłego sądu, że zmiany w regulacjach po prostu są konieczne. Zwlekanie z ich wprowadzeniem jest dla nas całkowicie niezrozumiałe. Propozycje rozwiązań legislacyjnych są od dawna gotowe, wystarczy je wprowadzić w życie. Ostatnio z ust jednego z urzędników Ministerstwa Kultury padło stwierdzenie, że zmiany zostałyby wprowadzone, gdyby nie pozew SFP. Chcemy wierzyć, że to tylko niefortunne przejęzyczenie, bo trudno nam sobie wyobrazić, że ktokolwiek mógłby zrzucać na twórców winę za to, że Polska do dzisiaj nie implementowała prawidłowo dyrektywy Unii Europejskiej uchwalonej ćwierć wieku temu!
Czy przed zmianą przepisów powinny się odbyć badania dotyczące tego, jak się korzysta z utworów na prywatny użytek?
Zbigniew Krüger
Tak. To konieczność. Bez rzetelnych badań albo system będzie niesprawiedliwy, albo za kilka lat okaże się, że przepisy ponownie są przestarzałe. Należy zadać sobie pytanie, w jaki sposób wykonywany jest najczęściej dozwolony użytek. Pierwszy przykład z brzegu: współdzielenie kont w serwisach streamingowych przez osoby pozostające w związku rodzinnym lub towarzyskim. Serwisy streamingowe walczą z tym zjawiskiem mniej lub bardziej, ale we własnym interesie, nie w interesie twórców. Poza tym z punktu widzenia przepisów o dozwolonym użytku takie współdzielenie konta z rodziną lub przyjaciółmi jest dozwolone. Twórcy pozostają jednak bez rekompensaty. Obciążenie dostawców usług transmisji danych kosztami rekompensaty byłoby najskuteczniejsze i najbardziej sprawiedliwe.
Dominik Skoczek
Nie. Takie badania to nie tylko kosztowny, ale przede wszystkim czasochłonny proces. Oczekiwanie na ich przygotowanie, przeprowadzenie, a na koniec na wyniki, nie powinno być teraz pretekstem do dalszego odkładania w czasie reformy systemu opłat. W tym momencie należy dokonać szybkiej nowelizacji przepisów rozporządzenia w oparciu o dane zebrane podczas poprzedniej próby uregulowania tej sprawy przez ministra Piotra Glińskiego. Przeprowadzone dwa lata temu badania są wciąż aktualne. Można także skorzystać ze stawek, które były proponowane w ramach prac nad ustawą o statusie artysty zawodowego. Aktualizacji wykazu należy dokonywać stale – zgodnie zresztą z wyraźną sugestią sądu. Można więc za kolejne dwa lub trzy lata przeprowadzić badania dotyczące sposobów korzystania z utworów na prywatny użytek, ale obejmujące już nie tylko smartfony, tablety i laptopy, ale także zwielokrotnianie w usługach chmurowych. ©℗