Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej oddalił wczoraj odwołanie wniesione przez Google i jego macierzystą spółkę Alphabet od wyroku Sądu UE – podtrzymując tym samym nałożoną na cyfrowego giganta karę za nadużycie pozycji dominującej poprzez faworyzowanie jego własnej usługi porównywania cen (Google Shopping) w wynikach wyszukiwania.
– To jest sromotna klęska Google'a – komentuje dr Iga Małobęcka-Szwast, radca prawny i adiunktka z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Orzeczenie TSUE chwali również Krzysztof Witek, adwokat z kancelarii Schönherr Halwa Okoń Chyb.
– To jest dobry wyrok. Sygnalizuje, że podejście Komisji Europejskiej, polegające na chronieniu konkurencji na rynkach nowych technologii, jest słuszne. To tam coraz częściej dochodzi obecnie do zakłócania konkurencji. Takie praktyki odbywają się zaś na szkodę konsumentów. W przypadku Google'a mieliśmy do czynienia z ograniczaniem konsumentom możliwości wyboru. Plasując swoją porównywarkę cen wyżej od konkurencyjnych w wynikach wyszukiwania, Google utrudniał użytkownikom dotarcie do konkurencyjnych usług – uważa.
Znaczenie wyroku dla konsumentów podkreśla też dyrektor generalny Europejskiej Organizacji Konsumentów (BEUC) Agustín Reyna.
– Trybunał potwierdził, że Google nie może niesprawiedliwie odmawiać europejskim konsumentom dostępu do pełnych i bezstronnych informacji online o tym, gdzie znaleźć najlepsze oferty – stwierdza. – Nielegalne praktyki Google'a uniemożliwiły konsumentom dostęp do potencjalnie niższych cen i przydatnych informacji o produktach z konkurencyjnych serwisów porównywania cen w przypadku wszelkiego rodzaju produktów, od ubrań po pralki – dodaje Agustín Reyna.
Trybunał utrzymał kwotę kary nałożonej na Google przez Komisję Europejską – 2,4 mld euro.
– Nie jestem zwolennikiem przesadnego karania i żonglowania wysokością kar, ale uważam, że utrzymanie tej kary jest słuszne. Pokazuje to gigantom cyfrowym, jakie mogą być konsekwencje nieoglądania się na prawa konsumentów i konkurencyjnych firm – ocenia mecenas Witek.
Konkurencja czy dyskryminacja
Komisja ukarała big techa za to, że w 13 państwach Europejskiego Obszaru Gospodarczego – w tym w Polsce – preferował na stronie wyników wyszukiwania własną porównywarkę produktów (decyzja z 27 czerwca 2017 r.). Wyszukiwarka Google wyświetlała wyniki Google Shopping na pierwszym miejscu i wyróżniała je w przyciągających uwagę ramkach. Komisja uznała to za nadużycie pozycji dominującej.
Cyfrowy gigant najpierw wniósł skargę do Sądu UE. Ten zasadniczo utrzymał jednak w mocy decyzję i potwierdził nałożoną przez Komisję grzywnę (sprawa T-612/17). Google i Alphabet wniosły następnie do trybunału odwołanie, w którym zażądały uchylenia tego wyroku. W poniedziałek trybunał utrzymał go jednak w mocy. Jak przypomniał, samo posiadanie pozycji dominującej nie jest zakazane.
– Natomiast przedsiębiorca mający taką pozycję musi brać pod uwagę, że wolno mu mniej. Bo ma tak silną pozycję, że może zdusić konkurencję, kształtować warunki na rynku i wpływać na konsumentów – stwierdza Krzysztof Witek.
W szczególności – stwierdził trybunał – zakazane są zachowania przedsiębiorstw zajmujących pozycję dominującą, które ograniczają konkurencję pozacenową i mogą tym samym wyrządzić szkodę indywidualnym przedsiębiorstwom i konsumentom. Chodzi m.in. o zachowania, które za pomocą środków innych niż konkurencja pozacenowa utrudniają utrzymanie lub rozwój konkurencji na rynku, na którym konkurencja jest już osłabiona właśnie ze względu na obecność jednego lub kilku przedsiębiorstw zajmujących pozycję dominującą.
Big techa wspierało stowarzyszenie branżowe CCIA Europe, do którego należy.
Jego szef Daniel Friedlaender zwraca uwagę na stwierdzenie TSUE, że nie można uznać w sposób ogólny, niezależnie od okoliczności danego przypadku, że przedsiębiorstwo dominujące, które traktuje swoje produkty lub usługi korzystniej niż produkty i usługi swoich konkurentów, zachowuje się w sposób odbiegający od konkurencji pozacenowej.
– Ważne jest, aby firmy w Europie wiedziały, kiedy prawo konkurencji zmusi je do dzielenia się swoją technologią z rywalami. Te firmy potrzebują pewności prawnej z góry, nie powinny być karane po fakcie za skuteczne konkurowanie – uważa Daniel Friedlaender.
W przypadku Google'a trybunał uznał, że zachowanie firmy było dyskryminujące i nie wchodziło w zakres konkurencji pozacenowej.
Krajowy sąd nie zignoruje
Krzysztof Witek uważa, że wyrok trybunału będzie stosowany jako argument w sądach krajowych rozpatrujących sprawy przeciwko Google.
Taką sprawę już mamy w Polsce. Jak pisaliśmy w DGP, porównywarka cen należąca do Grupy Allegro już przed wyrokiem TSUE odniosła nad cyfrowym gigantem pierwsze zwycięstwo. 14 marca 2024 r. Sąd Okręgowy w Warszawie na wniosek Ceneo zakazał bowiem faworyzowania Google Shopping w wynikach wyszukiwania. Precedensowym postanowieniem o udzieleniu zabezpieczenia (sygn. akt XXII GWO 24/24) sąd zakazał big techowi stosowania czterech rodzajów praktyk zarzuconych mu przez Ceneo – na czele z faworyzowaniem Google Shopping za pomocą sposobu prezentacji wyników wyszukiwania.
Apple nie oszczędzi na podatkach w Irlandii
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uchylił również wyrok Sądu UE w sprawie indywidualnych interpretacji prawa podatkowego przyjętych przez Irlandię na rzecz spółek z grupy Apple. Tym samym potwierdził decyzję Komisji Europejskiej z 2016 r. – że Irlandia przyznała big techowi niezgodne z prawem ulgi i musi od niego odzyskać bezprawnie przyznaną pomoc.
W latach 1991 i 2007 Irlandia wydała dwie interpretacje indywidualne prawa podatkowego na rzecz spółek: Apple Sales International (ASI) i Apple Operations Europe (AOE). W interpretacjach zatwierdzono stosowane przez ASI i AOE metody wyłączania z podstawy opodatkowania zysków uzyskiwanych dzięki licencjom na korzystanie z praw własności intelektualnej.
Komisja uznała, że Apple otrzymał w ten sposób niezgodną z prawem i z rynkiem wewnętrznym pomoc państwa, która przysporzyła mu korzyści szacowanych przez KE na 13 mld euro. Irlandia i Apple zaskarżyły tę decyzję do Sądu UE, który 15 lipca 2020 r. stwierdził jej nieważność. Sąd uznał m.in., że Komisja nie wykazała w wystarczający sposób, iż spółki Apple’a uzyskały selektywne korzyści.
Przeciwnego zdania był wczoraj trybunał, który podtrzymał decyzję Komisji. ©℗
orzecznictwo
Podstawa prawna
Wyrok TSUE z 10 września 2024 r. w sprawie C-465/20 P
Google nie zaprzestało działania
W przekazanym nam komentarzu firma podkreśla, że wczorajsze orzeczenie TSUE „to bardzo ważny i dobry wyrok – nie tylko dla samego Ceneo, ale też z punktu widzenia rynku”, ponieważ trybunał potwierdził, „że faworyzowanie przez Google własnej porównywarki sklepowej było nielegalne”.
Zdaniem polskiej firmy „Google nie zaprzestało tego działania. Po dokładnej analizie wyroku Ceneo podejmie decyzję „co do ewentualnych dalszych kroków prawnych przeciwko Google”.
– Jestem przekonany, że wyrok TSUE zostanie w dalszym postępowaniu tej spółki przeciwko Google przywołany. Spodziewam się też, że będzie miał daleko idące konsekwencje – mówi Krzysztof Witek.
Zaznacza, że w sporach opartych na ustawie o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji wyrok TSUE nie będzie automatycznie wiążący i nie zwolni sądu z dokonywania własnych ustaleń.
– Natomiast argumentacja tam zawarta na pewno zostanie rozważona. Nie wyobrażam sobie, żeby sąd zignorował istnienie rozstrzygnięcia TSUE – podkreśla.
Iga Małobęcka-Szwast sądzi ponadto, że wyrok trybunału wzmocni pozycję Komisji Europejskiej. Stanowi bowiem potwierdzenie stosowanego przez Brukselę podejścia, że faworyzowanie własnych usług jest formą nadużywania pozycji dominującej.
– Było to dotychczas kwestionowane. Zarzucano Komisji, że posuwa się za daleko. Teraz będzie się mogła powołać na ten wyrok także w innych sprawach dotyczących faworyzowania swoich usług przez podmioty mające pozycję dominującą – stwierdza dr Małobęcka-Szwast. ©℗
orzecznictwo
Podstawa prawna
Wyrok TSUE z 10 września 2024 r. w sprawie C-48/22 P