Właściciel Facebooka i Instagrama zaskarżył opinię EROD kwestionującą zgodność z prawem modelu „pay or okay”. Jest to o tyle nieoczekiwane, że opinia ta wprost go nie dotyczy.

Koncern Marka Zuckerberga wniósł skargę na opinię Europejskiej Rady Ochrony Danych (EROD) dotyczącą modelu „pay or okay”, w którym użytkownik albo płaci za dostęp do platformy internetowej, albo godzi się na przetwarzanie jego danych w celu personalizacji reklam. Big tech żąda unieważnienia tej opinii i naprawienia poniesionej w związku z nią szkody. Twierdzi, że rada niewłaściwie zinterpretowała przepisy RODO i naruszyła Kartę praw podstawowych UE.

– Skarga Mety budzi moje wątpliwości. To działanie może być raczej elementem strategii, którą nazwałbym „ucieczką do przodu” w sytuacji, gdy nad modelem „pay or okay” zebrały się czarne chmury – komentuje Mateusz Borkiewicz, adwokat i partner zarządzający w kancelarii Leśniewski Borkiewicz Kostka & Partners.

Śledzenie albo płacenie

Wprowadzone w listopadzie 2023 r. nowe zasady dostępu do Facebooka i Instagrama w Europejskim Obszarze Gospodarczym wywołały wiele kontrowersji. Meta stawia teraz użytkowników tych platform przed wyborem: albo zgodzą się na wykorzystanie danych osobowych do celów reklamowych, albo opłacą subskrypcję. Konto na jednej z platform kosztuje 9,99 euro miesięcznie (dostęp przez stronę internetową) lub 12,99 euro (w aplikacji). Ponadto za każde połączone konto trzeba dopłacić odpowiednio 6 lub 8 euro miesięcznie.

W styczniu 2024 r. organy ochrony danych z Norwegii, Holandii i Niemiec (organ w Hamburgu) zwróciły się do EROD o wydanie opinii w sprawie zgodności z RODO. W kwietniu rada stwierdziła, że modele „pay or okay” powinny zapewniać prawdziwy wybór. W swojej opinii zaznaczyła, że „w większości przypadków duże platformy internetowe” nie będą w stanie spełnić wymogów RODO dotyczących zgody na przetwarzanie danych osobowych, jeśli postawią użytkowników „jedynie przed binarnym wyborem pomiędzy wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych do celów reklamy behawioralnej a uiszczeniem opłaty”.

Zdaniem EROD dostawcy takich platform powinni zapewnić odbiorcom swoich usług możliwość wybrania „darmowej alternatywy bez reklam behawioralnych”, a nie proponować im wyłącznie płatną alternatywę w zamian za niewykorzystywanie ich danych do personalizacji reklam.

Zarzut nie dotyczył tylko Mety

– Organom proszącym o opinię chodziło o pewność prawa, o ustalenie, jak powinniśmy na ten model w Europie patrzeć – mówi Mateusz Borkiewicz. Jak podkreśla, opinia EROD ma charakter ogólny: dotyczy dużych platform internetowych. Meta jest tam jedynie wzmiankowana – wymieniona w jednym z przypisów.

Zwraca na to uwagę również dr Iga Małobęcka-Szwast, radca prawny i adiunktka z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.

– Znając kontekst sprawy, wiemy, że ta opinia powstała na kanwie działań Mety. Tak też była komentowana. Nie zmienia to jednak faktu, że opinia EROD ma charakter ogólny i nie dotyczy żadnej konkretnej platformy – mówi prawniczka.

Aby skarga była skuteczna, Meta musi udowodnić, że opinia dotyczy jej bezpośrednio i indywidualnie.

– Pierwsza przesłanka będzie spełniona, jeśli Meta wykaże, że opinia EROD bezpośrednio wpływa na jej sytuację prawną. To niełatwe, bo opinia ta nie jest prawnie wiążąca. Jeszcze trudniej będzie wykazać indywidualność, gdyż dużych platform oferujących podobne subskrypcje jest więcej, robi to np. YouTube – analizuje Iga Małobęcka-Szwast.

Według Mateusza Borkiewicza w tej sytuacji wydaje się raczej, że Meta nieco nadinterpretuje i testuje przepisy proceduralne, aby uzyskać stwierdzenie nieważności opinii, która jest jej nie na rękę.

– Krajowe organy ochrony danych mogą zastosować wytyczne rady, wydając decyzje dotyczące modelu „pay or okay”. I w takim przypadku Meta miałaby podstawę, aby się sprzeciwiać. Podobnie, gdyby EROD wydała wprost wiążącą decyzję w sprawie, a nie opinię – stwierdza mecenas Borkiewicz.

Zyskać na czasie

Pierwszy zarzut Mety wobec EROD dotyczy tego, że wydając opinię, rada „dopuściła się naruszenia zapisanych w Karcie praw podstawowych oraz ustanowionej w traktatach równowagi uprawnień”.

– EROD w ocenie Mety działa prawotwórczo, interpretując przepisy RODO. Skoro jednak ogólne opinie rady nie podlegają zaskarżeniu, to według Mety stanowi to naruszenie unijnych przepisów – wyjaśnia Iga Małobęcka-Szwast.

Meta zarzuca także przyjęcie błędnej wykładni wyroku TSUE oraz naruszenie wolności prowadzenia działalności gospodarczej (art. 16 Karty) i zasady równego traktowania (art. 20 Karty). Ponadto uważa, że w zaskarżonej opinii „wprowadzono nowy i niespójny obowiązek”, którego nie przewiduje RODO, a rada „nie działała jako bezstronny organ” i naruszyła prawo Mety do bycia wysłuchaną.

– Nie widzę szans powodzenia skargi Mety, choć dostrzegam problem, jaki ona pokazuje – mówi dr Małobęcka-Szwast. – Opinie EROD rzeczywiście mają charakter quasi-prawotwórczy o tyle, że organy ochrony danych kierują się nimi, wydając decyzje. Ta konkretna opinia o modelu „pay or okay” stanowi interpretację RODO, które mówi tylko o dobrowolności zgody na przetwarzanie danych, ale nie wymaga wprost oferowania trzeciej opcji. Mimo to, biorąc pod uwagę dotychczasowe orzecznictwo TSUE, wątpię, aby sprawa zakończyła się dobrze dla Mety – stwierdza.

Co w takim razie może na tym zyskać big tech?

Mateusz Borkiewicz wskazuje, że jeśli organ krajowy wszcząłby postępowanie odnośnie do nowego modelu korzystania z Facebooka i Instagrama, skarga do sądu UE na opinię EROD pozwoli przeciągać sprawę.

– Choć nie widać jasnych podstaw, żeby na tym etapie opinia EROD była przez Metę skutecznie zaskarżona, to sąd musi się tą skargą zająć i ją przeanalizować. W tym czasie w razie podobnych problemów z „pay or okay” w krajach członkowskich Meta może wykorzystać tę sytuację jako argument dla zawieszenia postępowania przed organem ochrony danych lub sądem w kraju członkowskim. Przewiduje to np. art. 81 RODO, a sądy w takiej sytuacji zazwyczaj wolą poczekać, aż podobna sprawa zostanie wyjaśniona gdzieś indziej – wyjaśnia nasz rozmówca.

Także Iga Małobęcka-Szwast sądzi, że Meta może wnosić o wstrzymanie postępowań do wyroku Sądu UE.

Tymczasem skargi na model „pay or okay” obu platform społecznościowych trafiły do przynajmniej dziewięciu krajowych organów ochrony danych w EOG. Jeszcze w listopadzie w Austrii skargę złożyła organizacja NOYB, założona przez Maxa Schremsa. Z kolei w lutym serię skarg na naruszenia RODO wystosowały grupy konsumenckie z Europejskiej Organizacji Konsumentów (BEUC). Akcja objęła osiem państw: Czechy, Danię, Francję, Grecję, Hiszpanię, Norwegię, Słowację i Słowenię.

Kolejne czarne chmury

Członkowie BEUC – w tym Fundacja Konsumentów i Federacja Konsumentów z Polski – jeszcze w ubiegłym roku zarzucili też big techowi, że stosuje nieuczciwe praktyki rynkowe. W rezultacie ich skarg do 1 września Meta musi odpowiedzieć na zastrzeżenia sieci unijnych organów ochrony konsumentów (CPC) i zaproponować rozwiązania, które dostosują jej usługi do europejskich przepisów ochrony konsumentów.

Działania w tym zakresie koordynuje Komisja Europejska, która ponadto wzięła subskrypcje Mety pod lupę na podstawie aktu o usługach cyfrowych (DSA) i aktu o rynkach cyfrowych (DMA). Odnośnie do tego drugiego 1 lipca przedstawiła już wstępne ustalenia – że model „pay or okay” nie spełnia wymogów DMA – i chce zakończyć dochodzenie do marca 2025 r.

– Jest więc możliwe, że choć Meta przeciągnie sprawę na gruncie RODO, zostanie zmuszona do zmiany swoich praktyk na podstawie innych regulacji. Przy czym wydaje mi się, że organy na poziomie europejskim będą raczej szukać punktów wspólnych w tej sprawie i nie należy się spodziewać sprzecznych decyzji – podsumowuje Mateusz Borkiewicz. ©℗

ikona lupy />
Meta zarabia głównie na reklamach / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe