Sąd Rejonowy w Białymstoku uwzględnił większość roszczeń. Uznał bowiem, że choć naprawy dokonał nieautoryzowany serwis, to ceny w nim mogły przewyższać te stosowane w warsztatach mających autoryzację.
„Przyjęcie koncepcji ograniczania odpowiedzialności ubezpieczyciela do wysokości stawek (...) funkcjonujących w autoryzowanych stacjach obsługi (...) danej marki zmusza poszkodowanego do poszukiwania usług najtańszych lub bliżej nieuchwytnych średnich” – uzasadnił wyrok, dodając, że jakość usług świadczonych w autoryzowanych serwisach może być wyższa niż tych w serwisach z autoryzacją producentów aut danej marki. Tym bardziej że ci ostatni często sami nie mają lakierni i korzystają z usług podwykonawców.
Z tą koncepcją stanowczo nie zgodził się sąd II instancji, do którego apelację wniósł ubezpieczyciel.
„Nie sposób jest uznać, że ubezpieczyciela można obciążyć kosztami naprawy wyższymi niż w warsztacie posiadającym autoryzację” – podkreślił w uzasadnieniu wyroku obniżającego zasądzoną od ubezpieczyciela w I instancji kwotę o ponad 70 proc. Uzasadniając to rozstrzygnięcie, odwołał się do doświadczenia życiowego, które pokazuje, że autoryzowane serwisy muszą zachowywać wysoką jakość usług, aby utrzymać współpracę z producentami samochodów. Dodatkowo ponoszą wyższe od zwykłych warsztatów koszty związane, chociażby z wyposażeniem czy systematycznymi szkoleniami dla pracowników. Dlatego to stawki w autoryzowanych zakładach stanowią górny pułap na rynku.
Zdaniem sądu nie pozbawia to poszkodowanych możliwości skorzystania z usług dowolnego serwisu. Jeśli jednak ich ceny są wyższe od autoryzowanych, to trzeba przedstawić dowody, że naprawa w tych ostatnich była niemożliwa.©℗