Konsumenci coraz częściej sięgają po napoje bezalkoholowe – prym w tym zakresie wiodą piwa zero. Na rynku można też spotkać bezalkoholowe wina, giny, a nawet wódki. W ofercie producentów są również bezalkoholowe wersje popularnych drinków i koktajli. Czy tego rodzaju napoje można sprzedawać małoletnim? Co na to przepisy?

Rzeczywiście pojawia się wątpliwość, jak kwalifikować takie napoje. Przypomnę, że zgodnie z art. 46 ust. 1 ustawy z 26 października 1982 r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 2151; dalej: u.w.t.) napojem alkoholowym jest produkt przeznaczony do spożycia zawierający alkohol etylowy pochodzenia rolniczego w stężeniu przekraczającym 0,5 proc. objętościowych alkoholu. Oznacza to, że napój, który nie zawiera alkoholu (lub zawiera go w ilości nie większej niż 0,5 proc.), w rozumieniu u.w.t. nie jest napojem alkoholowym. Takie napoje nie będą więc objęte ustawowym zakazem sprzedaży napojów alkoholowych osobom do lat 18. A w konsekwencji przedsiębiorcy mają formalnie prawo, by takie produkty im sprzedawać.

Czyli małoletni może kupić piwo zeroprocentowe?

Tak. Z praktycznego punktu widzenia taki napój jest traktowany podobnie jak oranżada. Powstaje oczywiście pytanie, czy do sprzedaży piwa bezalkoholowego powinno (i może) dojść na rzecz dzieci (poniżej 13 lat). Takie osoby nie mają przecież zdolności do czynności prawnych, nie mogą więc samodzielnie zaciągać zobowiązań. Mogą jednak zawierać umowy należące do umów powszechnie zawieranych w drobnych bieżących sprawach życia codziennego – stają się one ważne z chwilą ich wykonania, chyba że pociągają za sobą rażące pokrzywdzenie osoby niezdolnej do czynności prawnych. Przyjmuje się, że istotne znaczenie przy ocenie, czy umowa należy do tej kategorii, ma w szczególności wartość przedmiotu umowy, jej typowość w istniejących stosunkach społecznych oraz nieskomplikowana procedura jej zawierania lub wykonywania. Wskazuje się także, że takie subiektywne czynniki jak wiek dziecka czy jego sytuacja życiowa również powinny być brane pod uwagę. O ile zatem dziecko może samodzielnie kupić bułkę czy sok (są to rzeczy o niewielkiej wartości, powszechnie nabywane, niekontrowersyjne), o tyle wątpliwości już się pojawiają, gdy przy kasie dziecko wykłada na ladę piwo zero czy inny bezalkoholowy trunek. Z pewnością można znaleźć argumenty przemawiające przeciwko sprzedaży tych produktów. Oczywiście każdy przypadek należy oceniać indywidualnie.

ikona lupy />
Magdalena Zielińska-Kuć adwokat, counsel w WKB Lawyers, koordynator ds. sprzedaży alkoholu online w grupie roboczej e-Alkohol Izby Gospodarki Elektronicznej / Materiały prasowe / fot. Materiały prasowe
Czy zatem sprzedawcy mogą odmówić sprzedaży napojów bezalkoholowych dzieciom i młodzieży przed 18. rokiem życia?

Coraz więcej sieci handlowych wprowadza wewnętrzne polityki, w ramach których

– realizując ideę społecznej odpowiedzialności biznesu – nie sprzedają osobom poniżej 18 lat bezalkoholowych odpowiedników napojów alkoholowych. Na taki ruch zdecydowało się już kilka sieci handlowych, nie tylko w Polsce, lecz także za granicą. I oczywiście tu też pojawia się pytanie, czy przedsiębiorcy działający na polskim rynku mają do tego prawo.

Jednym z argumentów przemawiających za tego rodzaju decyzją biznesową (podnoszonym zresztą przez przedsiębiorców, którzy zdecydowali się na taki krok) jest fakt, że bezalkoholowe wersje napojów alkoholowym do złudzenia przypominają ich procentowe odpowiedniki. Ale nie dość, że piwa bezalkoholowe wyglądają łudząco podobnie do alkoholowych (ten sam kształt butelki i ten sam znak towarowy), to i podobnie smakują. Także inne wersje bezalkoholowych trunków (win, ginów czy whisky) bardzo często swoim wizerunkiem, opakowaniem, marką, ale i nazwą nawiązują do „zwykłego” alkoholu. Eksperci podnoszą, że spożywanie tego rodzaju napojów przez małoletnich przyczynia się do kształtowania niepożądanych i potencjalnie szkodliwych przyzwyczajeń i nawyków wśród młodych ludzi. Na ten aspekt już jakiś czas temu wskazywały zarówno Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, jak i Ministerstwo Zdrowia. Co więcej, zgodnie z przepisami napoje „bezalkoholowe” nadal mogą zawierać niewielkie ilości alkoholu (do 0,5 proc.). A zatem ich spożywanie przez małoletnich może budzić wątpliwości wychowawcze oraz naruszać cele u.w.t. związane z profilaktyką i rozwiązywaniem problemów alkoholowych.

Kodeks wykroczeń (dalej: k.w.) w art. 135 reguluje kwestię odpowiedzialności za bezzasadną odmowę sprzedaży towaru. Czy w świetle tej regulacji odmowa sprzedaży produktów bezalkoholowych małoletnim nie mogłaby zostać uznana za wykroczenie?

Przepis ten stanowi, że „kto, zajmując się sprzedażą towarów w przedsiębiorstwie handlu detalicznego lub w przedsiębiorstwie gastronomicznym, ukrywa przed nabywcą towar przeznaczony do sprzedaży lub umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia sprzedaży takiego towaru, podlega karze grzywny”. A więc odmowa sprzedaży towaru, w przypadku gdy dochodzi do niej „z uzasadnionej przyczyny”, nie będzie wykroczeniem.

Tylko czy odmowę sprzedaży bezalkoholowego „trunku” małoletniemu można uznać za uzasadnioną?

Wydaje się, że tak. Skoro bowiem produkty bezalkoholowe do złudzenia przypominają te alkoholowe, to odmowa ich sprzedaży jawi się jako uzasadniona interesem społecznym. Zmierza bowiem do kształtowania właściwych postaw wśród dzieci i młodzieży. Podnosi się bowiem, że spożywanie przez dzieci oraz młodzież piwa (czy innego trunku) bezalkoholowego wyrabia nawyki konsumpcji alkoholu w życiu dorosłym. Taka odmowa nie wydaje się przy tym szkodliwa społecznie. Tymczasem, zgodnie z art. 1 par. 1 k.w., odpowiedzialności za wykroczenie podlega ten tylko, kto popełnia czyn społecznie szkodliwy, zabroniony przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia. Jest to o tyle istotne, że w przypadku braku społecznej szkodliwości czynu, nie będzie on uznawany za wykroczenie.

Dorobek orzeczniczy z zakresu stosowania art. 135 k.w. jest stosunkowo skromny i dotyczy odmów sprzedaży towarów w sytuacjach wzbudzających wątpliwości związane z dyskryminacyjnym charakterem podejmowanych decyzji. Odmowa sprzedaży bezalkoholowych odpowiedników alkoholu małoletnim nie wydaje się mieć charakteru dyskryminacyjnego.

Podkreślę przy tym, że u.w.t. w wielu miejscach odnosi się do kwestii ochrony małoletnich przed dostępem do alkoholu – przez generalny zakaz sprzedaży alkoholu osobom poniżej 18 lat oraz sprzedaży alkoholu na terenie szkół, przez przepisy ogólnie zakazujące reklamy alkoholi (innych niż piwo), aż po przepisy regulujące odpowiedzialność karną za naruszenie tychże zakazów. Należy przy tym pamiętać, że u.w.t. nie tylko zakazuje reklamy i promocji napojów stricte alkoholowych, ale też reklamy i promocji ich bezalkoholowych analogów w sytuacji, w której nazwa takiego produktu, znak towarowy, kształt graficzny lub opakowanie wykorzystuje podobieństwo bądź jest tożsame z oznaczeniem napoju alkoholowego. Oznacza to, że ustawodawca chciał chronić małoletnich nie tylko przed zgubnymi skutkami picia napojów alkoholowych, lecz także przed produktami, które napoje alkoholowe przypominają (czy też się do nich upodabniają). W tym kontekście nie wydaje się więc, aby odmowę sprzedaży małoletnim trunków bezalkoholowych (przypominających alkohol) można było uznać za nieuzasadnioną.

Warto przy tym zwrócić uwagę na to, że przepisy u.w.t., choć co do zasady dopuszczają reklamę piwa, to zakazują jej kierowania do małoletnich. Ci nie mogą być też przedstawiani w takich przekazach.

Jednocześnie, w ramach samoregulacji, producenci piwa zrzeszeni w Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie zdecydowali się jakiś czas temu na wprowadzenie symbolu (piktogramu) „18+” na etykietach nie tylko piw alkoholowych, lecz także tych bezalkoholowych. Sami producenci sugerują więc, że piwa bezalkoholowe opatrzone takimi oznaczeniami są przeznaczone dla osób pełnoletnich. Stanowi to dodatkowy argument przemawiający za prawem do odmowy sprzedaży takich produktów małoletnim. Realizując ideę odpowiedzialności społecznej przedsiębiorstw, sieci handlowe, które odmawiają sprzedaży bezalkoholowych piw mało letnim, decydują się de facto na ograniczenie swoich zysków ze sprzedaży tej kategorii produktowej. Takie działanie wydaje się wpisywać we wdrażane obecnie przez firmy strategie ESG.

Czy przedsiębiorcy mogą sprzedawać bezalkoholowe piwa, wina czy wódki przez internet?

Skoro takie produkty (całkowicie bezalkoholowe lub z niewielką zawartością alkoholu – do 0,5 proc.) w ogóle nie stanowią napojów alkoholowych w rozumieniu u.w.t., to nie trzeba stosować do nich ograniczeń, które odnoszą się do punktów sprzedaży napojów alkoholowych. Sprzedaż takich produktów może być więc prowadzona przez sklep internetowy. Sprzedawcy nie muszą przy tym posiadać na nią zezwolenia. Jednak niezależnie od tego warto zwrócić uwagę, że przepisy u.w.t. w ogóle nie regulują dopuszczalnych form zawierania umów sprzedaży napojów alkoholowych – ustawa nie przewiduje przy tym wyraźnego zakazu sprzedaży alkoholu przez internet. Organy i sądy próbowały wywodzić taki zakaz – w odniesieniu do napojów alkoholowych – z celów i preambuły u.w.t. Najnowsze orzecznictwo dopuszcza jednak prowadzenie sprzedaży napojów alkoholowych za pośrednictwem internetu, choć taka sprzedaż musi być odpowiednio zorganizowana (por. wyrok NSA z 8 września 2022 r., sygn. akt II GSK 2034/18, wyrok WSA w Krakowie z 8 sierpnia 2018 r., sygn. akt III SA/Kr 493/18, a także wyroki WSA w Bydgoszczy z 10 stycznia 2023 r., sygn. akt I SA/Bd 632/22, I SA/Bd 631/22 oraz wyrok WSA w Bydgoszczy z 31 stycznia 2023 r., sygn. akt I SA/Bd 630/22).

A co z bezalkoholowymi „szampanami” dla dzieci? Takie produkty są dostępne na rynku, a na butelkach znajdują się nawet popularne wśród dzieci postaci z bajek. Co więcej, można nawet spersonalizować takie produkty – na urodziny dziecka czy zakończenie roku szkolnego.

Obecność takich produktów na rynku może budzić wątpliwości natury etycznej. Niedawno do prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów trafiła petycja nr 41 w sprawie wprowadzenia zakazu umieszczania wizerunku postaci z bajek na opakowaniach produktów spożywczych (https://uokik.gov.pl/bip/petycja-nr-41). Jej autor (nie pozwolił na wskazanie swoich danych osobowych) podkreślił, że wprowadzenie takiego zakazu stanowiłoby krok w kierunku ochrony dzieci przed negatywnymi skutkami nieodpowiednich zachowań żywieniowych. W odpowiedzi na nią prezes UOKiK wskazał, że choć zawarty w petycji postulat wart jest dalszych analiz – jako pod wieloma względami uzasadniony – to wprowadzenie takiego zakazu mogłoby zostać uznane za sprzeczne z przepisami dyrektywy 2005/29/WE o nieuczciwych praktykach rynkowych [pełna nazwa to: dyrektywa 2005/29/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z 11 maja 2005 r. dotycząca nieuczciwych praktyk handlowych stosowanych przez przedsiębiorstwa wobec konsumentów na rynku wewnętrznym oraz zmieniająca dyrektywę Rady 84/450/EWG, dyrektywy 97/7/WE, 98/27/WE i 2002/65/WE Parlamentu Europejskiego i Rady oraz rozporządzenie (WE) nr 2006/2004 Parlamentu Europejskiego i Rady; Dz.Urz. UE z 2024 r. L 825 – red.]. Oznacza to więc, że wprowadzenie takiego zakazu do polskich przepisów implementujących dyrektywę nie jest możliwe. Petycja została przekazana także do Ministerstwa Zdrowia. Z odpowiedzi resortu nie wynika, aby tego rodzaju zmiany były planowane. Ministerstwo podkreśliło jednak wagę ścisłej współpracy środowisk naukowych z producentami i przemysłem produktów spożywczych w zakresie reformulacji produktów czy też sposobów przekazywania konsumentom informacji o produktach, co miałoby ułatwić im dokonywanie prozdrowotnych wyborów. Resort podkreślił także edukacyjną rolę rodziców w kształtowaniu zdrowych nawyków żywieniowych wśród dzieci. To oni bowiem finalnie oferują swoim dzieciom określone produkty spożywcze. ©℗

Rozmawiała Izabela Rakowska-Boroń