Część zaproponowanych przepisów o kryptowalutach wymaga doprecyzowania – apelują eksperci.

Pod koniec lutego Ministerstwo Finansów opublikowało w RCL projekt ustawy o kryptoaktywach (nr z wykazu: UC2). To pierwsza polska próba uregulowania rynku kryptowalut. Zaprezentowana przez resort finansów ustawa ma doprecyzowywać kwestie jedynie zasygnalizowane w unijnym rozporządzeniu 2023/1114 tzw. MiCA (Market in Crypto Asset Regulation). Choć krok w stronę znormalizowania pozostającego dotąd w dużej mierze poza kontrolą państwa rynku wirtualnych aktywów jest oceniany pozytywnie przez ekspertów, to część propozycji budzi ich zdziwienie. Wskazują na brak konsekwencji w określeniu kar za konkretne przestępstwa oraz niejednoznaczne przepisy, które mogą prowadzić do nieporozumień.

KNF z nowymi uprawnieniami

Na organ kontrolujący rynek kryptoaktywów wyznaczono Komisję Nadzoru Finansowego (KNF). Ma się ona zająć również udzielaniem zezwoleń na emisję.

– Emitenci i dostawcy usług w zakresie kryptoaktywów zostaną obciążeni nowymi wymogami pod groźbą wysokich sankcji, co wzmocni bezpieczeństwo rynku, lecz również nałoży na podmioty trudniące się tym biznesem liczne i w ocenie niektórych nadmierne – przynajmniej względem unijnego rozporządzenia MiCA – obciążenia natury organizacyjnej – mówi Igor Sobieski z kancelarii Traple Konarski Podrecki i Wspólnicy.

Według niego w projektowanych przepisach zabrakło wskazania tego, jak ma wyglądać sama procedura ubiegania się o zezwolenie. Nasz rozmówca uważa, że postępowanie w zakresie uzyskania zezwoleń na emisje, a także droga do paszportyzacji takiego zezwolenia, a zatem możliwości prowadzenia działalności w obszarze kryptoaktywów na terenie innego państwa UE, powinny być jasne i możliwie jak najbardziej szczegółowe.

Co ciekawe, nowe przepisy w zasadzie nie obejmą najpopularniejszej kryptowaluty, czyli bitcoina. A to dlatego, że nie ma on technicznego emitenta. Nie oznacza to jednak, że obrót tym kryptoaktywem pozostanie poza nadzorem państwa. Projektodawca przewidział bowiem objęciem nadzorem KNF tych podmiotów, które świadczą usługi pośredników w obrocie bitcoinem, np. giełd kryptowalut czy brokerów, którzy przechowują kryptowalutę za klienta lub dokonują jej wymiany na walutę tradycyjną.

Wątpliwości ekspertów wzbudza przyznanie KNF prawa do blokowania domen internetowych podmiotów niemających zezwoleń. Rozporządzenie MiCA nie przewiduje takiego rozwiązania. Doktor Michał Mostowik, adwokat z Deloitte Legal, wskazuje, że zgodnie z projektem ustawy blokowanie domen i adresów IP nie jest środkiem nadzorczym „ostatniej szansy”, ale zwykłą kompetencją KNF wobec podmiotów prowadzących działalność bez zezwolenia.

Osoby, które już zainwestowały w zaoferowane im kryptoaktywa – niezależnie od tego, czy oferta była zgodna z polskim prawem – utracą dostęp do swojego majątku. Inwestorzy z wyższymi kompetencjami pewnie poradzą sobie z ominięciem takiej blokady, a realnie ucierpią osoby mniej biegłe w tym obszarze – mówi Michał Mostowik.

Brak logiki w karaniu

Marcelina Szwed-Ziemichód, adwokatka i doradczyni podatkowa współpracująca od lat z branżą kryptowalut i inwestorami indywidualnymi, zwraca uwagę także na brak logiki w projektowaniu kar za nieprawidłowości na rynku kryptowalut. Na przykład za podobne działania, tj. oferowanie kryptoaktywów i instrumentów finansowych bez zachowania wymogów ustawowych, grożą zupełnie inne wysokości kar. W przypadku pierwszego działania karę grzywny przewidziano na poziomie do 10 mln zł, natomiast w przypadku tego drugiego – o połowę niższą, tj. do 5 mln zł. Według naszej rozmówczyni trudno znaleźć uzasadnienie dla tego rozróżnienia.

Podobne wątpliwości zgłasza dr Łukasz Pilarczyk, adwokat i zastępca szefa działu prawa karnego w kancelarii Filipiak Babicz. Wskazuje, że np. za to samo przestępstwo projektodawca chce karać grzywną do 5 mln zł (art. 78 ust. 1 projektu ustawy) albo grzywną w wysokości 1 mln zł i karą trzyletniego pozbawienia wolności. Według Łukasza Pilarczyka nie da się jednoznacznie określić, która z tych kar jest surowsza, a zatem co de facto grozi za potencjalne naruszenie. Skutkuje to brakiem pewności wśród uczestników rynku.

W projekcie ustawy – co zaskakujące – przewidziano również objęcie odpowiedzialnością karną szeregowych pracowników podmiotów zajmujących się pośrednictwem w obrocie kryptoaktywami.

– W polskim prawie karnym zakłada się raczej, że odpowiedzialności podlegają osoby zarządzające podmiotami zbiorowymi. Tutaj natomiast jest mowa o wszystkich osobach działających w imieniu lub interesie danego podmiotu. To wprowadza bardzo szerokie pole do kryminalizacji działań szeregowych pracowników danego podmiotu, którzy tylko wykonywali polecenia swoich przełożonych – ostrzega Łukasz Pilarczyk.

– Zaskakuje mnie także brak uregulowania przestępstw związanych z manipulacją na rynku kryptowalut (słynne „pump and dump”) czy też za wykorzystanie informacji poufnych – dodaje Marcelina Szwed-Ziemichód.©℗

ikona lupy />
Bitcoin najpopularniejszą walutą / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe