Zaostrzone kryteria oceniania zdolności kredytowej obowiązują wszystkich, także tych, którzy pozytywną weryfikację zyskali przed wejściem w życie nowych zasad. To wina niedbałej legislacji – mówią eksperci.

Ostatnio do redakcji DGP zgłosił się czytelnik, który poinformował nas o problemie, z którym według niego boryka się część osób korzystających z płatności odroczonych. Okazuje się, że na skutek wejścia w życie w maju br. przepisów znowelizowanej ustawy o przeciwdziałaniu lichwie (tj. Dz.U. z 2022 r. poz. 2339) niektórzy klienci takich platform jak PayPo utracili przyznaną im wcześniej zdolność kredytową. „Przykra i zarazem dotkliwa zmiana dla stałych klientów PayPo, a mówi się, że prawo nie działa wstecz i wszyscy, którzy otrzymali limit kredytowy przed wejściem ustawy powinni pozostać na starych warunkach” – skarży się nasz czytelnik.

Z odpowiedzi nadesłanej nam przez przedstawicieli PayPo wynika, że jeszcze przed wejściem w życie tzw. ustawy antylichwiarskiej firma rygorystycznie dokonywała oceny zdolności kredytowej. „Natomiast przez to, że tzw. ustawa antylichwiarska wprowadziła zmiany w ocenie zdolności kredytowej, wąska grupa klientów może otrzymywać odmowy lub ich limit może zostać zmniejszony” – czytamy.

Prawo, które działa wstecz

Sytuacja, w której znalazł się nasz czytelnik, jest częścią szerszego zjawiska. Chodzi bowiem o przyznanie przez ustawodawcę części regulacji dotyczących kredytu konsumenckiego mocy wstecznej.

– Zmiany dotyczą co do zasady umów, które zostały zawarte po wejściu w życie nowelizacji, tj. 18 maja br. Odmiennie rzecz ma się jednak w stosunku do nowego procesu badania zdolności kredytowej. Sposób sformułowania przepisów przejściowych sprawił, że nowe zasady znajdują zastosowanie także do umów zawartych przed 18 maja – wyjaśnia Aleksandra Ossowska, wspólnik zarządzający w kancelarii FinLegalTech Żelek i Wspólnicy sp. k.

Według niej wymusza to na instytucjach pożyczkowych konieczność przeprowadzenia ponownej oceny zdolności kredytowej w stosunku do ich dotychczasowych klientów. Niedopełnienie tego obowiązku rodzi istotne konsekwencje dla instytucji pożyczkowych, polegające przede wszystkim na utrudnionym procesie dochodzenia wierzytelności względem konsumenta.

– Co ciekawe, na problem związany z niefortunną redakcją przepisów zwracał uwagę Senat w toku prac legislacyjnych, jednak Sejm odrzucił poprawkę obejmującą ich zmianę – dodaje Aleksandra Ossowska.

Ustawa była przedmiotem posiedzenia senackiej komisji praw człowieka, praworządności i petycji w październiku 2022 r. Już wówczas główna legislator Senatu Aldona Figura informowała o konieczności wprowadzenia zmiany.

– Gdyby przepis został w takim kształcie, w jakim jest obecnie w ustawie, to mogłoby to grozić koniecznością ponownej oceny zdolności kredytowej przy umowach już zawartych – mówiła Aldona Figura. Przyjęta przez Senat poprawka została odrzucona przez Sejm bez podania przyczyny.

Zapytane przez DGP Ministerstwo Sprawiedliwości wyjaśniło, że „nowe regulacje nie oznaczają obowiązku rewizji istniejących umów. W przypadku umów obowiązujących w dniu wejścia w życie ustawy, badanie zdolności kredytowej może być stosowane jedynie w przypadku zmiany umowy, która polegałaby na zwiększeniu limitu zadłużenia. Tym samym, obowiązujących rozwiązań nie sposób uznać z niesprawiedliwe”.

Ograniczyć ryzyko

Jednym z założeń nowelizacji przepisów związanych z udzielaniem kredytu konsumenckiego było podniesienie poziomu ochrony kredytobiorców poprzez ograniczenie ryzyka nadmiernego zadłużenia.

– Trudno jednak nie nabrać wątpliwości, czy nowe regulacje nie odniosą skutku odmiennego od zamierzonego. Zaostrzenie kryteriów badania zdolności kredytowej spowoduje wyłącznie zmniejszenie liczby osób, którym kredyt konsumencki zostanie udzielony – mówi Aleksandra Ossowska. Jak dodaje, potrzeba pozyskania kapitału przez konsumenta nie zostanie w ten sposób magicznie wyeliminowana.

– Presja finansowa może więc skłaniać niektóre osoby do korzystania z usług podmiotów nieprofesjonalnych, działających w tzw. szarej strefie – ostrzega prawniczka.

Podobnie uważa Mateusz Ordyk, radca prawny i partner w kancelarii Deloitte Legal. Według niego przykład czytelnika DGP pokazuje ciekawe zjawisko.

– Okazuje się, że przeciętny konsument nie bardzo rozumie ograniczenia nakładane na firmy pożyczkowe przez ustawodawcę, które przynajmniej w teorii wynikają z troski o brak nadmiernego zadłużania się klientów takich firm. Otwarte pozostaje pytanie, czy finansowania nie zostaną pozbawione osoby, które np. ze względu na formę zatrudnienia nie otrzymałyby kredytu w banku – zastanawia się Mateusz Ordyk.

Prawnik dodaje, że część środowiska przewidywała taki scenariusz. Pojawiały się obawy, że w przypadku zbyt restrykcyjnego zawężenia dostępności chwilówek i produktów typu ,,kup teraz, zapłać później”, część konsumentów może przejść do szarej strefy, czyli w konsekwencji zadłużyć się na naprawdę lichwiarski procent.

Tu także resort sprawiedliwości przedstawił odmienne stanowisko. „Co do ryzyka przechodzenia klientów do szarej strefy należy podkreślić, że od dnia wejścia w życie ustawy antylichwiarskiej rynek usług pożyczkowych nie przeżył żadnego kryzysu. Wręcz przeciwnie. Dane zebrane przez Biuro Informacji Kredytowej pokazują, że doszło do ożywienia tego rynku” – czytamy w odpowiedzi przesłanej do DGP. ©℗

ikona lupy />
Rośnie liczba pożyczek pozabankowych / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe