W czasie trwania obecnej umowy z operatorem sądy i prokuratury naliczyły mu już prawie 29,7 mln zł kar umownych, m.in. za nieterminowe doręczenia.

Według informacji, jakie DGP otrzymał z Centrum Zakupów dla Sądownictwa (CZdS) i z Sądu Apelacyjnego w Krakowie – który w umowie z Pocztą Polską reprezentuje wszystkie sądy i prokuratury w kraju – operator z nadwyżką wykonuje swoje zobowiązania, jeśli chodzi o przesyłki rejestrowane dostarczane w ciągu trzech lub pięciu dni od nadania (odpowiednio D+3, D+5). Schody się zaczynają, gdy pismo sądowe nie trafi do adresata w tym czasie – pod względem doręczeń D+14 Poczta Polska nie wypełnia warunków umowy.

W jej trakcie sądy i prokuratury nadały już ponad 80 mln przesyłek, w tym 78,8 mln krajowych rejestrowanych, które powinny były dotrzeć do adresata (lub zostać awizowane) maksymalnie w ciągu 14 dni od nadania. Jednak 182 tys. spośród nich operator w wymaganym czasie nie dostarczył (patrz: ramka). Za zaginione, tj. niedoręczone w terminie 60 dni, uznano 6 tys. (zaledwie 0,0077 proc.).

W efekcie – oraz z powodu nienależytego wykonania innych zobowiązań – do końca czerwca br. prokuratury i sądy, łącznie z apelacją krakowską, nałożyły na Pocztę Polską w sumie 29,7 mln zł kar.

– To duża kwota. W odniesieniu do 1,86 mld zł wartości trzyletniego kontraktu nie robi może wielkiego wrażenia, ale pamiętajmy, że to maksymalna suma do wykorzystania w trakcie umowy. PP niekoniecznie tyle uzyska. Biorąc pod uwagę, że sądy korzystają też z obowiązkowych zawiadomień elektronicznych dla pełnomocników, a niektóre dostarczają przesyłki własnym sumptem, przychody operatora na pewno będą niższe – mówi dr Mateusz Chołodecki, adwokat i kierownik Laboratorium Rynku Pocztowego Centrum Studiów Antymonopolowych i Regulacyjnych UW.

Dodaje, że kontrakt daje zamawiającemu wiele mechanizmów dyscyplinowania PP.

– W porównaniu z poprzednimi umowami kary zostały podniesione. To z jednej strony dobrze, bo dzięki temu zamawiający mają możliwość egzekwowania odpowiedniej jakości usług. Jednak z punktu widzenia Poczty nie jest to korzystna sytuacja – ocenia ekspert.

Wielbłąd

Za każdą przesyłką sądową może się kryć ludzka historia. Do redakcji DGP zgłosił się mieszkaniec Wejherowa, który z powodu – jak stwierdza – długotrwałego niedostarczania poczty w jego rejonie nie wiedział o rozprawie sądowej ani wyroku, który zapadł w jego sprawie. W związku z tym nie poprosił na czas o uzasadnienie i nie złożył w terminie apelacji.

Gdy potem telefonicznie dowiedział się o odbytej rozprawie, wniósł o przywrócenie terminu. Sąd odmówił – ponieważ miał w systemie informację o dwukrotnym awizo, co oznacza tzw. fikcję doręczenia. Poczta w odpowiedzi na zgłoszenie nieprawidłowości stwierdziła zaś, że przesyłki były prawidłowo awizowane. Czy coś jeszcze można w takiej sprawie zrobić?

– Występuje tu rozbieżność między stwierdzeniami adresata przesyłki a informacją, jaką sąd otrzymał od Poczty o awizowaniu. Trudno jednoznacznie stwierdzić, z czego to wynika – zaznacza Michał Łukasiewicz, radca prawny i partner w kancelarii Łukasiewicz & Piwowar. Jak dodaje, skoro PP przekazała nadawcy, że po bezskutecznej próbie doręczenia przesyłki sądowej dokonała podwójnej awizacji przesyłki, to zgodnie z obowiązującymi przepisami zachodzi tzw. fikcja doręczenia i co do zasady niewiele można już zrobić.

– Taka sytuacja nie musi się skończyć dla adresata równie niepomyślnie, jak dla tego konkretnego czytelnika. Zdarzają się przypadki przywracania terminu mimo fikcji doręczenia. Wszystko zależy od tego, czy adresat skutecznie uprawdopodobni, że z przyczyn od niego niezawinionych nie był w stanie zapoznać się z treścią pisma sądowego – mówi prawnik.

Taki wniosek należy odpowiednio uzasadnić oraz dodatkowo pamiętać, iż wraz z wnioskiem o przywrócenie terminu na złożenie apelacji należy wnieść samą apelację. Samo twierdzenie strony postępowania sądowego, iż nie otrzymała awizów, na pewno nie będzie wystarczające.

– Uzasadnienie wniosku należałoby również wesprzeć dowodami, takimi jak np. dokumentacja z reklamacji pocztowej, oświadczenie domownika lub sąsiada, który potwierdziłby niedoręczanie lub niewłaściwe doręczanie przesyłek – wskazuje Łukasiewicz.

– Rola osoby, która musi dowieść, że nie dostała pisma ani awiza, jest trudna. To jak udowadnianie, że nie jest się wielbłądem – komentuje dr Chołodecki. Jednak argument niedoręczenia często bywa wykorzystywany do przedłużania postępowania. – Nie znam tego konkretnego przypadku i nie chcę go oceniać – zastrzega.

Łukasiewicz zaś dodaje, że jeżeli blok jest monitorowany, można próbować tą drogą zebrać dowody nieprawidłowości, np. braku podejmowania prób doręczenia przesyłki przez listonosza do mieszkania adresata, braku umieszczania zawiadomienia o próbie doręczenia w konkretnej godzinie, wynikającego z systemu śledzenia przesyłek pocztowych, umieszczania drugiego awiza w niewłaściwym terminie czy wrzucania korespondencji do niewłaściwej skrzynki.

– Sądy powinny być bardzo wrażliwe na tę kwestię, biorąc pod uwagę możliwość nieprawidłowego działania operatora pocztowego – mówi o doręczeniach Chołodecki. – Szczególnie w mniejszych miejscowościach dość łatwo byłoby sprawdzić, czy w danym rejonie listy są roznoszone na bieżąco – stwierdza.

Podkreśla, że kwestia doręczeń jest bardzo ważna dla prawidłowości działania całego systemu sądowego.

– Doręczenia to miękkie podbrzusze procesów sądowych. Niewłaściwe wykonywanie tych obowiązków może wpływać na realizację naszego konstytucyjnego prawa do sprawiedliwego sądu – mówi Mateusz Chołodecki.

Wskazuje przy tym, że od fikcji doręczenia jest wyjątek.

– Nie zadziała ona w przypadku pozwu, który trzeba doręczyć naprawdę. To rozwiązanie wprowadzone w 2019 r. ma zabezpieczyć obywateli przed nieprawidłowo działającym systemem pocztowym – zaznacza prawnik.

Skazani na Pocztę Polską

Proszony o ocenę jakości usług pocztowych SA w Krakowie odparł, że nie stanowi to informacji publicznej. CZdS w odpowiedzi na pytanie przedstawiło wskaźniki terminowości doręczeń. Z kilkunastu sądów apelacyjnych i okręgowych oraz kilku sądów rejonowych, które odpowiedziały na nasze pytania, większość ocenia usługi Poczty Polskiej pozytywnie. Część nie udzieliła odpowiedzi na to pytanie.

Sąd Rejonowy w Oleśnicy zasadniczo ocenia usługi operatora dobrze – z tym że jeden z wydziałów zgłaszał problemy z urzędem pocztowym odpowiadającym za rejon Mirków, Kiełczów, Długołęka. Wskazywano m.in. na długi czas doręczania korespondencji z elektronicznym potwierdzeniem odbioru (EPO), niedostarczanie awiza oraz niedostarczanie przesyłek do adresata pomimo jego obecności pod podanym adresem. Z kolei prezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu stwierdził, że jakość usług świadczonych przez Pocztę Polską ocenia źle.

Niezależnie od tego sądy są na Pocztę Polską skazane. W ogłoszonym w 2021 r. przetargu na dostarczanie przesyłek sądów i prokuratur PP była jedynym oferentem. I to nie po raz pierwszy.

– Nie braliśmy pod uwagę przystąpienia do tego postępowania – mówi Janusz Konopka, prezes największego niezależnego operatora pocztowego Speedmail. Oprócz firm obsługuje on też samorządy i spółki komunalne, ale po sądy nawet nie próbował sięgnąć.

– Stawiamy na klientów lokalnych. Obsługa wymiaru sprawiedliwości wymagałaby posiadania infrastruktury w całym kraju. Obecnie dysponuje nią wyłącznie Poczta Polska – wyjaśnia Konopka.©℗

ikona lupy />
Poczta nad i pod progiem / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe