W niektórych miejscach kraju Poczta Polska w ogóle nie dostarcza listów. Przesyłki zalegają w urzędach, o czym adresaci nie wiedzą. Operator i regulator rynku bagatelizują problem.

Na poczcie w Suchym Lesie usłyszeliśmy, że nie ma komu roznosić listów i nie będzie prawdopodobnie do września. Mieszkańcy – jeśli sami nie przyjdą zapytać o korespondencję – nie są informowani o sytuacji. Mogą się więc nie dowiedzieć o decyzji urzędowej, wezwaniu sądowym, fakturach itp.

Jak nam mówi Piotr Moniuszko, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty, problem występuje w całym kraju. – Nie znam miejsca w Polsce, gdzie nie brakowałoby listonoszy. Są takie, gdzie jest obsadzona tylko połowa stanowisk. A do tego dochodzą absencje: choroby, urlopy. Stąd bardzo długie przerwy w obsłudze niektórych rejonów – stwierdza pocztowiec.

Rzecznik spółki jest innego zdania. – Nie odnotowujemy żadnego systemowego problemu z doręczaniem korespondencji – zapewnia Daniel Witowski. – Dziennie skutecznie dostarczamy ok. 4 mln różnego rodzaju przesyłek. Przy takiej skali mogą wystąpić pojedyncze przypadki nieterminowości wynikające z sytuacji losowych – dodaje.

Sęk w tym, że Poczta Polska jest tzw. operatorem wyznaczonym, tzn. ma monopol na świadczenie usług powszechnych, w tym właśnie na obsługę listów zwykłych i poleconych (oprócz przesyłek od nadawców masowych). Prawnicy podkreślają, że wiąże się z tym m.in. obowiązek doręczania przesyłek co najmniej w każdy dzień roboczy na terenie całego kraju.

Poczta dostarcza m.in. przesyłki sądowe. Jeśli ich nie roznosi, to co z terminami? – Tak zwana fikcja doręczenia następuje po dwukrotnym awizowaniu. W tym celu musiałoby jednak dojść do próby doręczenia – wyjaśnia Michał Łukasiewicz, radca prawny i partner w kancelarii Łukasiewicz Piwowar. Gdy listonosz nie wychodzi w rejon, takiej próby nie ma, więc termin nie biegnie. – Sądy widzą w systemie, że przesyłka fizycznie nie dotarła do adresata. Po jakimś czasie jest uznawana za utraconą – mówi prawnik.

Mieszkanka Suchego Lasu pod Poznaniem czekała na informację o skierowaniu do sanatorium, ale jej skrzynka pocztowa od tygodni świeciła pustkami. Po namowie znajomej kobieta poszła do urzędu i zapytała, czy nie ma do niej przesyłek. Okazało się, że czekały na nią list z NFZ oraz pismo z banku. Oba nierejestrowane i oba sprzed dwóch tygodni. Pani w okienku niechętnie przyznała, że po przesyłki trzeba przychodzić samemu, bo nikt ich nie roznosi. Żadnej informacji na ten temat nie umieszczono jednak ani na poczcie, ani w innym miejscu publicznym.

Problem nieodnotowany

– To dotyka całego kraju. I nie jest to problem przejściowy – mówi Piotr Moniuszko, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty (WZZPP). Jak podkreśla, nie zna miejsca w Polsce, gdzie nie brakowałoby listonoszy.

– Są takie, gdzie obsadzona jest tylko połowa stanowisk. A do tego dochodzą absencje: choroby, urlopy. Stąd bardzo długie przerwy w obsłudze niektórych rejonów – dodaje.

Jako główną przyczynę pogorszenia się sytuacji Moniuszko wskazuje zmniejszenie zatrudnienia w tym roku o 2 tys. osób.

– Nie wolno też przyjmować nikogo nowego bez zgody zarządu. Plan zatrudnienia na ten rok nie został ustalony stosownie do potrzeb Poczty, ale na miarę jej finansowych możliwości – wyjaśnia związkowiec.

Rzecznik spółki Daniel Witowski informuje nas, że Poczta zatrudnia ok. 22 tys. listonoszy. – Pomimo znacznego, kilkudziesięcioprocentowego spadku obsługiwanego wolumenu przesyłek listowych na przestrzeni ostatnich lat liczba naszych doręczycieli zmniejszyła się w stosunku do 2015 r. o zaledwie około tysiąc osób – podkreśla. Jak dodaje, Poczta nie odnotowuje żadnego systemowego problemu z doręczaniem korespondencji.

– Dziennie skutecznie dostarczamy ok. 4 mln różnego rodzaju przesyłek. Przy takiej skali działalności mogą wystąpić pojedyncze przypadki nieterminowości, wynikające z sytuacji losowych, np. z nieprzewidzianej absencji doręczyciela w danym rejonie. Wówczas podejmujemy szereg działań zaradczych, w celu jak najszybszego przywrócenia właściwej jakości świadczenia usług – zapewnia Witkowski.

Operator wyznaczony

Przyjmowanie, sortowanie, transport i doręczanie listów – w tym poleconych – o wadze do 2 kg oraz paczek do 10 kg (lub 20 kg, gdy są nadesłane z zagranicy) to usługi powszechne, na które PP ma monopol jako operator wyznaczony. Czy jednak to, co dzieje się w Suchym Lesie, to odpowiedni standard świadczenia tego typu usług?

– Jest to niezgodne z prawem pocztowym, dyrektywą pocztową i decyzją Urzędu Komunikacji Elektronicznej o wyborze PP na operatora wyznaczonego do 2025 r. – odpowiada dr Mateusz Chołodecki, adwokat i kierownik Laboratorium Rynku Pocztowego Centrum Studiów Antymonopolowych i Regulacyjnych Uniwersytetu Warszawskiego. Jak wskazuje, dyrektywa unijna, a za nią prawo pocztowe stanowią, że przesyłki muszą być doręczane w każdej miejscowości przez pięć dni w tygodniu.

Michał Łukasiewicz, radca prawny i partner w kancelarii Łukasiewicz Piwowar, wskazuje, że PP jest też zobowiązana m.in. do zapewnienia jednolitych warunków świadczenia usług powszechnych na terenie całego kraju.

– Ewentualne odstępstwa od standardu świadczenia usług powszechnych na danym obszarze mogą być wprowadzone wyłącznie przez prezesa UKE w drodze decyzji – podkreśla Łukasiewicz. Odstępstwo od doręczania przesyłek w każdy dzień roboczy wymaga też notyfikacji Komisji Europejskiej.

Śledztwo

Problemy w Suchym Lesie wystąpiły stosunkowo niedawno. Natomiast serwis Eluban.pl o niedostarczaniu korespondencji w powiecie lubańskim pisze od 2019 r. W grudniu ub.r. informował, że mieszkańcy otrzymują pocztę średnio raz na trzy miesiące. W czerwcu br. podał zaś, że sprawą lubańskiej placówki pocztowej zajmuje się prokuratura.

Jak nas informuje prokurator Tomasz Czułowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze, prowadzi ona śledztwo w sprawie o czyny z art. 276 kodeksu karnego, art. 268 par. 1 k.k., art. 270 par. 1 k.k. oraz art. 284 par. 1 k.k. – tzn. ukrywania i usuwania korespondencji, uniemożliwienia lub znacznego utrudnienia zapoznania się adresatom przesyłek pocztowych kierowanych za pośrednictwem placówki pocztowej w Lubaniu z przeznaczoną dla nich informacją, a także ewentualnego przywłaszczenia mienia z przesyłek oraz podrabiania podpisów odbiorców przesyłek w celu użycia ich za autentyczne.

– Zakresem śledztwa objęto okres od 2018 do 2023 r. W sprawie podejmowane są liczne czynności procesowe, zabezpieczono dokumentację, przesłuchiwani są świadkowie (do tej pory ok. 40 osób), ustalany jest krąg ewentualnych pokrzywdzonych – stwierdza Czułowski.

A co w sprawie niedoręczania listów robi regulator rynku pocztowego – Urząd Komunikacji Elektronicznej?

– W obecnym roku nie stwierdzono wzrostu odsetek spraw dotyczących niedoręczania przesyłek pocztowych, a jednostkowe sprawy były wyjaśniane w ramach postępowania interwencyjnego – odpowiada rzecznik UKE Witold Tomaszewski.

W opublikowanym w 2021 r. raporcie za lata 2015–2020 Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła, że w ramach usługi powszechnej Poczta „dostarczała przesyłki, nie spełniając – w przypadku większości rodzajów przesyłek – standardów terminowości”, zaś UKE wprawdzie monitorował wskaźniki terminowości, „jednak przez pięć lat nie wszczął żadnego postępowania administracyjnego w sprawie niewypełniania obowiązku odpowiedniego świadczenia usług powszechnych”.

Terminy nie biegną

Poczta obsługuje też wymiar sprawiedliwości. Jeśli nikt nie roznosi przesyłek, to co z terminami sądowymi?

Michał Łukasiewicz wyjaśnia, że termin biegnie od daty doręczenia przesyłki.

– Z kolei tzw. fikcja doręczenia następuje po dwukrotnym awizowaniu. W tym celu musiałoby jednak najpierw dojść do próby doręczenia przesyłki – mówi prawnik. Gdy listonosz nie wychodzi w rejon, takiej próby nie ma, więc termin nie biegnie.

– Sądy widzą w systemie, że przesyłka fizycznie nie dotarła do adresata. Po jakimś czasie jest uznawana za utraconą. Mamy tu zatem do czynienia z odpowiedzialnością Poczty wobec sądu jako nadawcy – dodaje Łukasiewicz.

Gdyby jednak sąd, np. omyłkowo, uznał, że termin minął?

– Wydaje mi się to mało prawdopodobne, ale w takim wypadku można wnioskować o jego przywrócenie – odpowiada prawnik. Niedziałanie Poczty może uprawdopodobnić, że uchybienie nastąpiło bez winy zainteresowanego.

Generalnie podstawowym trybem dochodzenia roszczeń dotyczących usług pocztowych jest postępowanie reklamacyjne prowadzone przez Pocztę.

– Klientów, którzy mają zastrzeżenia co do jakości świadczonych usług, zachęcamy do kontaktu z nami przez specjalny formularz lub infolinię – stwierdza rzecznik Poczty.

Prawo wniesienia reklamacji przysługuje jednak tylko nadawcy.

– Adresat wnosi reklamację w przypadku, gdy nadawca zrzeknie się na jego rzecz prawa dochodzenia roszczeń albo gdy przesyłka pocztowa zostanie mu doręczona – wyjaśnia Łukasiewicz. ©℗

ikona lupy />
Mniej usług, więcej reklamacji / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe