Parlament Europejski przyjął projekt dyrektywy, która ma pomóc walczyć z pseudoekologicznym marketingiem. Tymczasem w Polsce rusza proces o nazwę „ekogroszek”.

Przybywa firm, które chcą iść drogą zrównoważonego rozwoju, ale i takich, które tylko udają, że są eko. Na tym polega proceder określany z angielska jako greenwashing. Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów prowadzi osiem postępowań wyjaśniających wobec przedsiębiorców odwołujących się do ekologii. Są to: Allegro, Bielenda Kosmetyki Naturalne, Dr Irena Eris, H&M Hennes & Mauritz, KappAhl Polska, L’Oréal Polska, LPP, Zara Polska.

– Mają one na celu ustalenie, czy przedsiębiorcy, w związku z prowadzeniem działalności marketingowej nawiązującej do zagadnień ekologii, zrównoważonego rozwoju lub ochrony środowiska, dopuścili się naruszenia uzasadniającego wszczęcie postępowania w sprawie praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów – informuje UOKiK.

W prowadzonych postępowaniach wyjaśniających urząd wskazuje, że twierdzenia dotyczące ekologiczności produktu czy usługi muszą być zgodne z prawdą, nie mogą zawierać fałszywych informacji. Mają być przedstawione w sposób jasny, konkretny, dokładny i jednoznaczny, tak aby nie wprowadzać konsumentów w błąd.

– Ponad 53 proc. klientów wskazuje, że bierze pod uwagę podejście firmy do ekologii, a 40 proc. badanych wskazuje, że jest w stanie zrezygnować z produktu, jeśli ten nie będzie ekologiczny. Posługiwanie się twierdzeniami, które są niepoparte dowodami albo trudne do zweryfikowania przez konsumenta, może wprowadzać w błąd i prowadzić do nabycia produktów, które nie są zgodne z jego przekonaniami – mówił Tomasz Chróstny, prezes UOKiK, na ostatnim Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach.

„Groszek plus” zamiast „ekogroszku”

Na walkę w sądzie z greenwashingiem zdecydował się polski oddział fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi. Do Sądu Okręgowego w Warszawie złożyli pozew przeciwko jednemu ze sprzedawców węgla typu „ekogroszek”.

– Zdecydowaliśmy się na wystąpienie przeciwko akurat tej firmie, ponieważ jej marketing, promujący ten węgiel jako ekologiczny, był wyjątkowo agresywny. Nie podajemy jej nazwy, ponieważ dla nas sprawa ma wymiar systemowy. Chcemy, aby „eko” zniknęło z rynku węgla. W naszej opinii jest to przykład greenwashingu, czyli nieuczciwej praktyki rynkowej, która w nieuzasadniony sposób kreuje ekologiczny wizerunek produktu lub firmy, wprowadzając tym samym odbiorców w błąd – tłumaczy Kamila Drzewicka, radczyni prawna z Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.

Prawnicy dla Ziemi domagają się w pozwie zmiany nazwy sprzedawanych produktów na niezawierającą odniesień do ekologii, zaprzestania nieuczciwych praktyk rynkowych, w tym zmiany opakowań sprzedawanego produktu i publikacji oświadczenia w ogólnopolskim dzienniku, w którym firma przyzna się do stosowania nieuczciwej praktyki greenwashingu oraz zapłaty 1500 zł na rzecz Białowieskiego Parku Narodowego.

Przed pójściem do sądu organizacja pisała do producentów i sprzedawców ekogroszu o zmianę nazwy produktu, tak aby nie wprowadzała klientów w błąd. W obronę ekogroszek wzięła wtedy Polska Grupa Górnicza, największy producent tego gatunku węgla.

– Ekogroszki należące do produktów najchętniej kupowanych przez indywidualnych odbiorców do ogrzewania domów solidnie zapracowały na uznanie i miano paliw ekologicznych – odpowiedziała na oskarżenia PGG.

UOKiK, jeśli chodzi o ekogroszek, ma związane ręce. Taka nazwa występuje w rozporządzeniu w sprawie wymagań jakościowych dla paliw stałych (Dz.U. z 2022 r. poz. 2856 ze zm.) i dopóki nie zostanie zmieniona w przepisach, UOKiK nie może kwestionować jej stosowania. Zmiana rozporządzenia to kompetencja Ministerstwa Klimatu i Środowiska, które, jak nas poinformowało, planuje stopniowe odejście od stosowania nazewnictwa „ekogroszek”. Ma go zastąpić nowa nazwa „groszek plus”.

Unia szykuje dyrektywę

Problem z rzetelnością informacji i nieuczciwy zielony marketing dostrzegła UE i w ubiegłym tygodniu europarlamentarzyści przyjęli projekt dyrektywy w celu wzmocnienia pozycji konsumentów na potrzeby transformacji ekologicznej. Chcą zakazu stosowania ogólnych twierdzeń typu „przyjazny środowisku”, „naturalny”, „neutralny dla klimatu”, „eko”, jeśli nie są one poparte dowodami. Firmy, by móc szczycić się ekologicznymi produktami, będą musiały poddać je najpierw ocenie instytucji certyfikującej. Władze krajowe będą musiały stworzyć system certyfikacji i wzory etykiet.

– Zakazane mają być również deklaracje neutralności klimatycznej oparte wyłącznie na systemach kompensacji emisji dwutlenku węgla. Firmy nie będą już mogły deklarować, że ograniczają swoje emisje CO2 bez realnej ich redukcji. Zakup kredytów (offsetów) węglowych nie będzie mógł być prezentowany jako równoznaczny z redukowaniem emisji. Nie można będzie też nazywać produktu ekologicznym, jeśli tylko jakaś jego część zasługuje na to miano – mówi Kamila Drzewicka.

Część przedsiębiorców nie czeka na przyjęcie dyrektywy i chce naprawdę być eko.

– Coraz więcej firm zwraca się do nas o podpowiedź, jak rozwijać się w sposób zrównoważony, ale najpierw chcą się dowiedzieć, czy im się to opłaca. Przekonujemy ich, że tak jest, choć zaoszczędzona dzięki strategii zrównoważonego rozwoju kwota nie pojawi się już w następnym miesiącu na firmowym koncie. Badania pokazują, że konsumenci zwłaszcza z pokolenia Y i Z przywiązują wagę do tego, jaki wpływ na środowisko mają produkty i usługi, z których korzystają. Przedstawiciele pokolenia Z nie chcą pracować w firmie, która lekceważy ochronę klimatu – mówi Agnieszka Veljković z fundacji WWF Polska.©℗

Ekościema bez możliwości weryfikacji / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe