Rzecznik małych i średnich przedsiębiorców twierdzi, że do jego biura „nigdy nie złożono żadnego zgłoszenia o mobbing” i zarzuca byłym pracownikom przestępstwo. W ten sposób odnosi się do naszego ubiegłotygodniowego tekstu, w którym opisaliśmy zarzuty o złe traktowanie stawiane przez pracowników wobec zastępcy rzecznika.

Według naszych rozmówców ich przełożony w biurze rzecznika - Marek Woch, miał nagminnie krzyczeć na pracowników, obrażać ich, poniżać i podważać ich kompetencje. Woch od 2020 r. był dyrektorem generalnym biura, w środę - dzień przed publikacją naszego tekstu - został powołany przez ministra rozwoju i technologii Waldemara Budę na stanowisko zastępcy rzecznika MŚP. Świeżo upieczony zastępca rzecznika miał też obraźliwie komentować wygląd, wyznanie czy orientację seksualną swoich podwładnych. Pracownicy twierdzą, że o wszystkim wielokrotnie informowany był rzecznik Adam Abramowicz, który nie podejmował żadnych działań w związku z tymi sygnałami.
W czwartkowym oświadczeniu rzecznik poinformował, że każdy pracownik biura „podpisuje stosowne oświadczenie, że otrzymał wiedzę na temat wewnętrznej procedury antymobbingowej”, i podkreślił, że „zdecydowana większość naszych pracowników posiada prawnicze wykształcenie”. Według oświadczenia żaden z pracowników biura nigdy nie zgłosił, że w instytucji dochodzi do mobbingu, a na dodatek „nie odnotowano” postępowań sądowych dotyczących mobbingu zainicjowanych przez pracowników rzecznika.
Pracownicy biura mówili nam też o powtarzającej się pracy w nadgodzinach, za którą nie dostawali ani wynagrodzenia, ani dodatkowego czasu wolnego. Odnosząc się do tych głosów, rzecznik poinformował, że zgodnie z wewnętrznym regulaminem pracownicy biura muszą uzyskiwać pisemną zgodę przełożonego za każdym razem, gdy mają zostać w biurze poza godzinami pracy. „Wszystkie nadgodziny, które zostały w ten sposób zlecone pracownikowi, są rozliczane zgodnie z przepisami” - czytamy w stanowisku rzecznika. Tymczasem wszyscy nasi rozmówcy zgodnie twierdzili, że nadgodziny nie wynikały nigdy z pisemnych poleceń, bo Marek Woch zlecał je ustnie, przydzielając zadania niemożliwe do wykonania w ramach normalnego czasu pracy. Wielokrotnie miał też powtarzać podwładnym, że w biurze można pracować również w weekendy.
W oświadczeniu można przeczytać, że w świetle naszego artykułu „nie sposób nie wziąć pod uwagę możliwości staffingu”. Rzecznik przytacza definicję tego zjawiska, które w skrócie można określić jako mobbing stosowany wobec przełożonego przez pracowników. Następnie stwierdza, że „niestety takie działania były przeprowadzane przez część pracowników wobec pana Marka Wocha”. Zapytaliśmy biuro prasowe rzecznika, czy Marek Woch skorzystał z wewnętrznej procedury antymobbingowej, by zgłosić, że padł ofiarą takich zachowań. Jak na razie nie dostaliśmy odpowiedzi.
W tym samym komunikacie oznajmiono też, że w biurze rzecznika trwa wewnętrzny audyt, którego wstępne wnioski „wskazują na możliwość popełnienia przestępstwa wyrządzenia szkody o dużej wartości przez pracowników, którzy w ostatnim czasie złożyli wypowiedzenie z pracy”. O jakiego rodzaju szkodzie mowa? Kiedy wszczęto audyt? Także i o to zapytaliśmy biuro prasowe rzecznika. Do zamknięcia tego wydania DGP pytania pozostały bez odzewu. Według naszych źródeł w instytucji do dnia publikacji naszego artykułu żaden z pracowników nie słyszał ani o prowadzonym audycie, ani o rzekomej szkodzie wyrządzonej przez osoby zatrudnione w przeszłości w instytucji.
O komentarz do głosów pracowników, które przytoczyliśmy w ubiegłym tygodniu, poprosiliśmy też Ministerstwo Rozwoju i Technologii. To szef tego resortu powołuje i odwołuje zastępcę rzecznika. Czekamy na odpowiedź.
DGP