Obowiązująca od niedzieli ustawa antylichwiarska nakazuje firmom pożyczkowym obowiązkowe badanie zadłużenia w BIG-ach, ale przygotowany przez resort sprawiedliwości projekt ustawy o windykacji – znajdujący się w konsultacjach – zwiększa wysokość kwot, których nie trzeba do nich zgłaszać

Jednym z najważniejszych rozwiązań ustawy o zmianie ustaw w celu przeciwdziałania lichwie (Dz.U. z 2022 r. poz. 2339) jest obowiązek badania zdolności kredytowej pożyczkobiorcy przez sprawdzenie długów m.in. w biurach informacji gospodarczej (BIG). Mówi o tym wprost art. 9a ust. 2 znowelizowanej ustawy o kredycie konsumenckim. Dzięki temu mają zniknąć z rynku oferty firm pożyczkowych w rodzaju „chwilówki bez BIK-u w 5 minut”, „pożyczki na oświadczenie” lub „pożyczki z komornikiem w 15 minut”. Wszystko po to, jak tłumaczyli autorzy przepisów z Ministerstwa Sprawiedliwości, aby chronić konsumentów przed popadaniem w spiralę zadłużenia.

Obniżenie moralności płatniczej

Tymczasem projekt ustawy o windykacji i zawodzie windykatora, który jest obecnie w konsultacjach, zawiera zmiany, które w ocenie ekspertów będą nie tylko utrudniać rzetelną ocenę zdolności kredytowej konsumentów, ale również będą sprzyjać pochopnemu zaciąganiu kolejnych zobowiązań przez osoby, których na to nie stać. Chodzi o zmiany w ustawie o udostępnianiu informacji gospodarczych i wymianie danych gospodarczych, które przewidują podwyższenie kwoty wymagalnych zobowiązań dłużnika będącego konsumentem z 200 zł na 500 zł z jednoczesnym zwiększeniem liczby dni opóźnienia (wymagalności) umożliwiających przekazanie informacji o długu do biur informacji gospodarczej.
- Taka zmiana może skutkować obniżeniem moralności płatniczej. Dłużnikowi łatwiej będzie ukryć zadłużenie. Skutek uboczny tego i innych rozwiązań jest odwrotny do zamierzonego i polega na zwiększeniu ryzyka spirali zadłużenia - mówi mec. Adrian Zwoliński, ekspert ds. rynku finansowego i prawa korporacyjnego z Konfederacji Lewiatan.

Wybrakowana ocena

Adrian Zwoliński tłumaczy, że może to skłaniać ludzi do dalszego pożyczania pieniędzy, bo wierzyciele będą mogli identyfikować dłużników później niż obecnie. Dokonujący weryfikacji zdolności kredytowej konsumentów w BIG-ach nie będą mieli bowiem informacji o zadłużeniu mniejszym niż 500 zł. Do tego projekt przewiduje, że informacja o długu będzie mogła być przekazana dopiero wtedy, gdy jest on wymagalny od co najmniej 60 dni (dziś to 30 dni).
- To oznacza, że ocena kondycji finansowej m.in. na podstawie danych z biur informacji gospodarczej będzie wybrakowana, niepełna. Tymczasem nagromadzenie zaległości w spłacie bieżących zobowiązań, takich jak rachunki, może być pierwszym sygnałem, że sytuacja dłużnika się pogorsza. Informacja gospodarcza jest jak latarnia - rzuca światło na sytuację zadłużonego. Im bardziej podwyższamy próg kwotowy, tym światło latarni słabsze, a mówiąc mniej metaforycznie, tym słabiej dłużnik jest widzialny w systemie - wskazuje mec. Zwoliński.
Dodaje, że proponowane zmiany doprowadzą do tego, że potencjalni wierzyciele będą wprowadzani w błąd co do sytuacji finansowej kredytobiorcy. Zwłaszcza że gdyby takie przepisy obowiązywały już dziś, to znaczna część niespłaconych długów, które widnieją w BIG-ach, nie byłaby ujawniona.

Resort: to korzystne

Ministerstwo Sprawiedliwości tłumaczy, że wydłużenie z 30 do 60 dni okresu, po upływie którego można przekazywać informacje, stanowi powrót do wcześniejszego rozwiązania.
- Trudności płatnicze mogą być wywołane nie tylko zaniedbaniem dłużnika, lecz także czynnikami obiektywnymi, takimi jak choćby epidemia COVID-19 i agresja Rosji na Ukrainę. Mogło to spowodować okresowe problemy z zatrudnieniem, co uzasadnia dłuższy okres niezbędny do ujawnienia informacji w biurze informacji gospodarczej - tłumaczą przedstawiciele resortu sprawiedliwości.
Dodają, że to rozwiązanie jest korzystne dla zobowiązanych, ponieważ będą oni mieli zakreślony dłuższy czas na zgromadzenie pieniędzy i ewentualną spłatę wymagalnych zobowiązań.

Eksperci: wcale nie

Przeciwnego zdania jest mec. Zwoliński. - Po pierwsze, nie można dokonywać długoterminowych zmian w tak złożonym systemie z powodu bliżej nieokreślonych i niezbadanych w projekcie ustawy ,,okresowych problemów z zatrudnieniem”. Po drugie, to, że dłużnik jest w większym stopniu niewidoczny dla systemu, szkodzi nie tylko przedsiębiorcom, którzy nie będą mogli podjąć w pełni racjonalnej decyzji, ale i dłużnikom, którym łatwiej będzie się dalej zadłużać. Proponowane zmiany nie są równoznaczne z kupieniem czasu celem spłaty. Mowa o osobach, które zwlekają z płatnością kilkadziesiąt dni. Nie widzę racjonalnego powodu dla rozmontowywania mechanizmów, które należałoby raczej usprawnić, choćby z powodu postępu technologicznego, który dokonał się w ostatnich latach - mówi ekspert.

Wyższy próg dla firm…

Ale to nie wszystko. Projekt zakłada podwyższenie progu zobowiązania dotyczącego przedsiębiorców. Dziś można raportować o zadłużeniu na kwotę co najmniej 500 zł, resort sprawiedliwości proponuje dwukrotność tej kwoty.
- Podwyższenie kwoty zadłużenia, od której istnieje obowiązek raportowania do BIG-ów, oraz wydłużenie przeterminowania niespłaconego zadłużenia są zasadne - przekonują przedstawiciele MS. - Zmiana kwoty wymagalnej wierzytelności jest proponowana po prawie 20 latach od jej ustalenia. W przyjętej w 2003 r. ustawie próg wierzytelności został ustalony na poziomie 25 proc. minimalnego wynagrodzenia, które wynosiło wówczas 800 zł. W 2022 r. minimalne wynagrodzenie za pracę to 3010 zł. Celowe było więc urealnienie kwot wierzytelności podlegających wpisowi do biura informacji gospodarczej. W projekcie zaproponowano kwotę odpowiadającą ok. 20 proc. obecnego minimalnego wynagrodzenia za pracę - tłumaczą przedstawiciele resortu.

…to większe zatory płatnicze

Zdaniem Marcina Czugana, prezesa Związku Przedsiębiorstw Finansowych, podwyższenie progu zobowiązania w przypadku przedsiębiorców, a więc podmiotów profesjonalnych w obrocie, do których stosuje się podwyższoną miarę staranności, będzie powodować jeszcze większe zatory płatnicze na rynku.
- Podwyższenie z 500 zł na 1000 zł kwoty zobowiązania, które podlegałoby ujawnieniu jako informacja gospodarcza, nie znajduje żadnego uzasadnienia. Może jedynie doprowadzić do zaciągania przez przedsiębiorców masowo niskokwotowych zobowiązań, a w następstwie - do problemów z ich uregulowaniem - przewiduje.
Podobnie uważają eksperci Lewiatana. - Z jednej strony będzie generowało to większe zatory płatnicze. Niższe nagromadzone kwoty już stanowią problem, a projekt przewiduje jego pogłębienie. Z drugiej strony MŚP będą miały zniekształcony obraz sytuacji potencjalnych kontrahentów. W efekcie mogą podjąć decyzję np. o kredycie kupieckim, której by nie podjęły, gdyby miały dostęp do informacji, których projekt chce ich pozbawić - zwraca uwagę Adrian Zwoliński.

Ministerstwo uspokaja

Przedstawiciele resortu sprawiedliwości przekonują jednak, że proponowane zmiany nie tylko nie są sprzeczne z rozwiązaniami wprowadzonymi ustawą antylichwiarską, ale wręcz z nimi korespondują.
- Zgodnie z nowymi regulacjami samo badanie w Biurze Informacji Kredytowej nie powinno być wystarczające dla udzielenia kredytu konsumenckiego. Nie jest to jedyne narzędzie oceny zdolności kredytowej i może być stosowane niejako uzupełniająco. Instytucja pożyczkowa ma obowiązek odebrania od konsumenta oświadczenia o jego dochodach i stałych wydatkach gospodarstwa domowego wraz z dokumentami potwierdzającymi wysokość tych dochodów - tłumaczą nam przedstawiciele MS.
Ministerstwo uspokaja, że projekt ustawy o windykacji jest na wczesnym etapie konsultacji międzyresortowych. - W toku jego uzgodnień i opiniowania pojawiają się uwagi, które są analizowane, a dyskusja nad kształtem projektu trwa - dodaje. ©℗
ikona lupy />
Co jeszcze się zmieni / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe