13 października b.r. wejdzie w życie nowelizacja kodeksu spółek handlowych, która przewiduje wprowadzenie zasady biznesowej oceny sytuacji w odniesieniu do spółek z ograniczoną odpowiedzialnością i akcyjnych (reguła ta działa już w prostej spółce akcyjnej). Nowe przepisy mogą mieć istotne znaczenie dla osób wchodzących w skład organów zarządczych.

Katarzyna Żółcińska adwokatka, counsel w CRIDO Legal

Odpowiedzialność zarządzających

Zgodnie z obecnymi przepisami członkowie władz spółki z o.o. i akcyjnej są odpowiedzialni względem spółki za szkodę wyrządzoną przez ich działalność sprzeczną z prawem lub postanowieniami umowy spółki, chyba że nie ponoszą winy. Są też zobowiązani do dochowania staranności wynikającej z zawodowego charakteru ich działalności.
Co to tak naprawdę oznacza? Po pierwsze, że względem spółki jest odpowiedzialny członek każdego jej organu – nie tylko zarząd, ale też członkowie rady nadzorczej i komisji rewizyjnej. Ze względu na charakter sprawowanej funkcji najczęściej ryzyko odpowiedzialności ciąży jednak na zarządzie lub likwidatorach (z tego względu w dalszej części artykułu będziemy się odnosić głównie do zarządu).
Po drugie sam fakt naruszenia przepisów prawa lub postanowień umowy spółki nie uruchamia odpowiedzialności względem spółki, jeśli nie wystąpi szkoda.
Po trzecie odpowiedzialność powstaje w przypadku takiej szkody, która jest skutkiem naruszenia przepisów prawa lub umowy spółki – i co do tego nie ma wątpliwości.
Kodeks spółek handlowych nie reguluje natomiast innej sytuacji, która w praktyce występuje najczęściej. Z przepisów nie wynika jasno, czy menedżerowie spółki odpowiadają za szkodę, jeśli działając w zgodzie z przepisami, podejmują ryzykowną decyzję biznesową, która – zamiast korzyści – skutkuje uszczupleniem majątku spółki. Kwestia ta została doprecyzowana przez sądy (w tym na kanwie spraw karnych). Zgodnie z orzecznictwem członków zarządu można pociągnąć do odpowiedzialności również wtedy, gdy nie naruszyli formalnie żadnego przepisu, ale w swoich działaniach nie dochowali należytej staranności wynikającej z zawodowego charakteru ich działalności.

Ryzyko a brak należytej staranności

Zrozumienie, co się kryje pod sformułowaniem „należyta staranność wynikająca z zawodowego charakteru działalności” (na gruncie aktualnych przepisów), jest kluczowe z punktu widzenia zarządzenia ryzykiem osobistym menedżerów. Oczywiście w różnych branżach i podmiotach miernik staranności będzie różny, ale wspólnym mianownikiem zawsze jest należyta staranność o podwyższonym standardzie (w porównaniu z decyzjami podejmowanymi przez przeciętnie wyedukowanego obywatela). Przykładem braku należytej staranności może być choćby objęcie stanowiska w spółce pomimo braku wykształcenia lub wiedzy potrzebnej do jej prowadzenia.
Zarządzający spółkami powinni móc podejmować decyzje bez strachu przed konsekwencjami prawnymi. Nowa regulacja ma im to ułatwić
Co istotne (i tutaj dochodzimy do znaczenia business judgement rule), staranność członka organu lub likwidatora może być też rozumiana jako niepodejmowanie decyzji wykraczających poza normalne ryzyko gospodarcze. Ryzyko w biznesie często się opłaca, ale rezultat działań jest trudny do przewidzenia. Dlatego na gruncie aktualnych regulacji podejmowanie działań o niepewnym rezultacie ekonomicznym (nawet jeśli w zamierzeniu mają być one zgodne z interesem spółki) może skutkować pociągnięciem zarządu do odpowiedzialności (a co najmniej ryzykiem w tym zakresie). Taka konstrukcja przepisów nie do końca uwzględnia dynamikę oraz nieprzewidywalność rzeczywistości gospodarczej – i na dłuższą metę jest niekorzystna przede wszystkim dla spółek i ich beneficjentów (właścicieli).

Ochrona dla rozważnych

Zasada biznesowej oceny sytuacji (która ma obowiązywać od 13 października) zakłada, że działania menedżerów powinno się oceniać na moment podejmowania przez nich decyzji. Nowa regulacja przewiduje, że członek zarządu dochowuje wymaganej od niego należytej staranności, jeśli postępując w sposób lojalny wobec spółki, działa w granicach uzasadnionego ryzyka gospodarczego, w tym na podstawie informacji, analiz i opinii, które powinny być w danych okolicznościach uwzględnione (zgodnie z nowo wprowadzanym art. 293 par. 3 oraz art. 483 par. 3 k.s.h.).
Powyższe oznacza, że członkowie zarządu będą chronieni również wtedy, gdy ich działanie wyrządzi szkodę spółce, jeżeli przed podjęciem decyzji upewnią się, że jest ona zasadna w świetle aktualnego stanu wiedzy. Oczywiście oprócz tego konieczne będzie działanie staranne i lojalne względem spółki.
W praktyce ochrona będzie przysługiwała, jeśli menedżer zasięgnął porady wyspecjalizowanego podmiotu (i ma na to dowód, np. w postaci pisemnej opinii zewnętrznego eksperta). Nie zwalnia to oczywiście członka zarządu z niezależnej oceny sytuacji. Z tej przyczyny w sprawach o szczególnym znaczeniu będzie przydatna opinia renomowanego podmiotu, a w przypadku kwestii kontrowersyjnych niekiedy warto zasięgnąć porady kilku niezależnych doradców zewnętrznych.
Istotne zatem będzie wykazanie nie tylko tego, że zarząd zasięgnął porady – ale również, że decyzja została podjęta prawidłowo. O prawidłowości podjęcia decyzji będzie można mówić, jeśli wzięto pod uwagę różne czynniki albo gdy analiza będąca podstawą działania nie została sporządzona przez podmiot o niewystarczającym doświadczeniu. Pomocne może być też sporządzanie np. notatek z posiedzeń zarządu w celu późniejszego udowodnienia procesu podjęcia decyzji.
W tym kontekście – w celu zarządzenia ryzykiem członków zarządu – istotne będzie przede wszystkim odpowiednie ustrukturyzowanie procedury decyzyjnej.
Niewątpliwie należy docenić dostrzeżenie przez legislatora zachodnich trendów w zakresie business judgement rule i próbę przełożenia ich na polską rzeczywistość gospodarczą. Nie ulega bowiem wątpliwości, że zarządzający spółkami powinni dysponować swobodą podejmowania decyzji bez strachu przed konsekwencjami prawnymi – a nowa regulacja powinna im to choć trochę ułatwić.©℗
Więcej na temat zmian, które wprowadziła nowelizacja k.s.h., w dodatku dla prenumeratorów Firma i Prawo