Wprowadzony zakaz wykorzystywania spółki z o.o. do pozyskiwania kapitału otworzy furtkę dla prostej spółki akcyjnej, spółki akcyjnej oraz spółki komandytowo-akcyjnej. Rząd promuje tę pierwszą, ale nie jest ona idealnym rozwiązaniem dla poszukujących inwestorów na giełdzie

Spółki z ograniczoną odpowiedzialnością od 10 listopada 2023 r. nie będą mogły korzystać z usług finansowania społecznościowego (tzw. platform crowdfundingowych). Wtedy bowiem zacznie obowiązywać zakaz składania oferty nabycia udziałów w sp. z o.o. do nieoznaczonego adresata oraz promowania nabycia udziałów poprzez kierowanie reklamy lub innej formy promocji do nieoznaczonego adresata. Wynika to z art. 1821 kodeksu spółek handlowych, wprowadzonego ustawą z 7 lipca 2022 r. o finansowaniu społecznościowym dla przedsięwzięć gospodarczych i pomocy kredytobiorcom (Dz.U. poz. 1488; dalej: ustawa o crowdfundingu).
Zdaniem prawników nawet uczestnictwo przedstawicieli sp. z o.o. w targach inwestorskich będzie mogło skutkować grzywną, karą ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do sześciu miesięcy. To istotna zmiana, bo zgodnie z raportem „Polskie startupy 2018” 72 proc. start-upów wybierało właśnie taką spółkę do prowadzenia działalności.

Preferencje ustawodawcy

Udziały w sp. z o.o. według polskiego prawa nie są przeznaczone do publicznego obrotu. To nie są bowiem instrumenty finansowe i jako takie nie podlegają kontroli Komisji Nadzoru Finansowego. W przypadku dopuszczania wspomnianych udziałów do obrotu na potrzeby usług finansowania społecznościowego nadzór byłby ograniczony jedynie do tworzących rynek pierwotny ofert z udziałem platform crowdfundingowych. Zdaniem ustawodawcy start-upy na potrzeby zbiórek finansowania społecznościowego powinny wybrać inną formę prowadzenia działalności - prostą spółkę akcyjną (PSA). Ta funkcjonująca od 1 lipca 2021 r. forma spółki kapitałowej jest bowiem rozwiązaniem cechującym się mniejszym stopniem formalizmu od spółki akcyjnej (SA), a jednocześnie oferującym łatwość w rozporządzaniu akcjami.
‒ Ustawodawca w nowych przepisach daje ewidentną preferencję dla SA i PSA, jeśli chodzi o pozyskiwanie zewnętrznego finansowania od szerokiego kręgu inwestorów. Z tym związany jest zakaz oferowania udziałów w sp. z o.o. do nieoznaczonych adresatów, który w mojej ocenie jest nieuzasadniony - uważa Michał Bogacz, radca prawny i partner z kancelarii Olesińscy i Wspólnicy. Zdaniem eksperta w tej strategii więcej jest kija niż marchewki - wprowadzono zakaz, więc przedsiębiorcy mają się skierować w stronę SA i PSA.
Czy jednak faktycznie zakaz oferowania udziałów w sp. z o.o. przyczyni się - zgodnie z intencją ustawodawcy - do spopularyzowania PSA? A może start-upy mają do wyboru korzystniejsze formy prowadzenia działalności? Odpowiedzi prawników mających doświadczenie przy crowdfundingu nie są jednoznaczne: PSA ma pewne zalety, ale w niektórych przypadkach przedsiębiorcy mogą zainteresować się utworzeniem SA albo nawet spółki komandytowo-akcyjnej (SKA).

Łatwo, ale niekoniecznie tanio

Ustawodawca twierdzi, że najkorzystniejszą formą dla start-upów jest PSA. Do jej założenia wystarczy kapitał akcyjny w wysokości zaledwie 1 zł. Co nie oznacza jednak, że można założyć taką spółkę rzeczywiście za złotówkę. Sama opłata sądowa za zawiązanie takiego rodzaju podmiotu wynosi 500 zł.
Trzeba jednak przyznać, że sama rejestracja PSA jest bardzo prosta - wykorzystuje się wzorzec umowy w formie elektronicznej (przez internet w trybie S24, co pozwala zarejestrować spółkę z o.o. w uproszczony sposób, bez konieczności podpisywania aktu notarialnego). Oferuje różne możliwości kształtowania relacji między wspólnikami, np. jedno- lub wieloosobowy zarząd. W zakresie struktury majątkowej założyciele PSA mogą wnosić wszelkiego rodzaju wkłady mające wartość majątkową (w tym świadczenie pracy lub usług). Co więcej, w PSA wprowadzono możliwość zamiany zarządu na radę dyrektorów (łączącą w sobie zarząd i radę nadzorczą, której obecność jest wymagana w SA). Taki podmiot może być jednak prowadzony także w formie jednoosobowej.
‒ PSA oferuje też korzystną i prostą formułę jej rozwiązania, np. możliwość likwidacji poprzez przeniesienie całego majątku istniejącego podmiotu na jednego z akcjonariuszy - wskazuje radca prawny dr Wiktor Czeszejko-Sochacki, LL.M. z Kancelarii Adwokackiej Krzysztof Czeszejko-Sochacki, twórca bloga Lexalert.pl. Dodaje on, że zarówno w SA, jak i w PSA akcjonariuszom przysługują akcje, które nie mają formy dokumentowej - występują w formie zdematerializowanej. Akcje te są zapisane w rejestrze akcjonariuszy prowadzonym przez wyspecjalizowany podmiot. W przypadku PSA może być nim notariusz bądź upoważniona firma inwestycyjna.
Prawnicy są zgodni, że PSA jest korzystną opcją dla przedsiębiorców, którzy mają do zaoferowania ciekawy projekt, ale brak im kapitału na realizację. ‒ Elastyczność w zakresie organów spółki i zgromadzeń akcjonariuszy oraz prosta forma założenia mogą sprawić, że z czasem PSA powinna stać się bardziej popularna - przyznaje mec. Michał Bogacz.
Jarosław Rudy, radca prawny oraz wspólnik zarządzający Kancelarią Żyglicka i Wspólnicy, dostrzega jednak mankamenty tej formy prowadzenia działalności. Jego zdaniem PSA ma w dalszym ciągu charakter nowinki zawierającej wiele egzotycznych dla polskiego prawa spółek rozwiązań (np. brak kapitału zakładowego, rada dyrektorów, rejestr akcjonariuszy prowadzony przez notariusza). - W efekcie koszty funkcjonowania, tj. obsługi prawnej i księgowości, będą wyższe o ok. 30 proc. w porównaniu do pozostałych spółek prawa handlowego - uważa radca prawny.

A może na giełdę…

Największym problemem PSA jest jednak to, że jej akcji nie można wprowadzić na rynek regulowany Giełdy Papierów Wartościowych bądź rynek alternatywny NewConnect. To o tyle ważne, że dla wielu projektów oferta crowdfundingowa jest traktowana jako niepubliczna emisja akcji, skierowana do inwestorów prywatnych, która ma poprzedzać debiut na giełdzie papierów wartościowych i stanowić swoisty probierz zainteresowania inwestorów. Przekształcenie PSA na potrzeby giełdowe w SA kosztowałoby co najmniej 20 tys. zł, a co gorsza wymagałoby kilku miesięcy przygotowań. ‒ Bez istotnych zachęt fiskalnych PSA może więc nie zyskać dużej popularności na polskim rynku, choć im szerszy wachlarz opcji dla przedsiębiorców w zakresie wyboru działalności gospodarczej, tym lepiej - uważa mec. Jarosław Rudy.
Część przedsiębiorców może zatem wziąć pod uwagę powołanie klasycznej SA. Od takiego pomysłu może na pewno odstraszać konieczność posiadania wysokiego kapitału zakładowego - minimalny to aż 100 tys. zł, co dla start-upów może być zbyt wysoką kwotą. - Należy jednak pamiętać, że do rejestracji SA wymagane jest opłacenie jednej czwartej akcji. Dlatego już z kapitałem w wysokości 25 tys. zł można powołać taką formę prawną - wyjaśnia mec. Jarosław Rudy.
SA jest formą skrojoną pod pozyskiwanie kapitału w drodze publicznej i posiada infrastrukturę prawną do zarządzania wieloma akcjonariuszami. Jej akcje mogą też być wprowadzane na GPW lub NewConnect. Przy czym rejestr akcjonariuszy może być prowadzony wyłącznie przez uprawnioną firmę inwestycyjną. Warto pamiętać, że wielu inwestorów przychylnie patrzy na funkcjonowanie przedsiębiorstw w formie SA. Ta forma prowadzenia działalności kojarzy się bowiem ze stabilnymi biznesami. Choć, jak przyznaje mec. Jarosław Rudy, niektórzy mogą uznać, że obowiązkowe uchwały walnych zgromadzeń w formie aktu notarialnego oraz konieczność posiadania co najmniej trzyosobowej rady nadzorczej to niepotrzebne koszty prowadzenia SA. Obowiązkowe jest też badanie spółki przez biegłego rewidenta, co generuje dodatkowe koszty.

Interes pomysłodawcy

Prawnicy zgodni, że ciekawą alternatywą dla start-upów poszukujących kapitału w formie crowdfundingu może też być SKA. Wskazują co prawda, że nie może ona być notowana na GPW, ale obrót jej akcjami może odbywać się np. poprzez dom maklerski. Jej największą zaletą, w opinii dr. Wiktora Czeszejko-Sochackiego, jest to, że zarząd może zostać przekazany konkretnemu inwestorowi branżowemu, np. pomysłodawcy projektu. Statut SKA może przewidywać, że prowadzenie spraw spółki powierza się tylko jednemu lub niektórym spośród komplementariuszy albo że sprawy spółki będą prowadzić osoby trzecie, przy jednoczesnym dopuszczeniu do udziału w spółce inwestorów czysto finansowych (w szczególności uczestników crowdfundingu).
Na marginesie warto zauważyć, że ta forma spółki miała ostatnio swoją drugą młodość z uwagi na preferencje co do składki zdrowotnej po stronie wspólników, jednak przyszłoroczne zmiany podatkowe mają je usunąć.
SKA ma też wady. Jest stosunkowo droga (minimalny kapitał zakładowy wynosi 50 tys. zł) i wiąże się z koniecznością posiadania dwupoziomowej struktury (sp. z o.o. jako komplementariusz), która jednak pozwala uniknąć założycielom odpowiedzialności za zobowiązania spółki. Jest również nieco skomplikowana prawnie, jako że w kodeksie spółek handlowych brakuje odpowiednich regulacji dotyczących SKA. Stosuje się więc przepisy regulujące funkcjonowanie SA oraz spółki jawnej. A w związku z obecnością komplementariusza trzeba brać pod uwagę również regulacje dotyczące sp. z o.o.

Wybór dla każdego

Która zatem forma prowadzenia działalności będzie najkorzystniejsza dla start-upów? Tu oczywiście nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Zależy to chociażby od tego, jak wiele osób zaangażowanych jest w projekt i jak wiele z nich miałoby pełnić obowiązki związane z zarządzaniem spółką. Istotne są też możliwości finansowe przedsiębiorców, czyli na wpłacenie jak wysokiego kapitału zakładowego są w stanie sobie pozwolić. I wreszcie ważna jest też potencjalna przyszłość projektu. Jeżeli firma jest przekonana, że ma szansę być przedmiotem zainteresowania inwestorów giełdowych, powinna wybrać ten rodzaj działalności, który umożliwia notowanie na GPW lub NewConnect.
W opinii mec. Jarosława Rudego najkorzystniejsza dla start-upów myślących o pozyskiwaniu finansowania społecznościowego wydaje się SA. Na drugim miejscu jest PSA, a na trzecim SKA. Nieco odmienne podejście ma dr Wiktor Czeszejko-Sochacki. W jego przekonaniu najkorzystniejszą w wielu aspektach wydaje się PSA, z kolei najtrwalszą i umożliwiającą wejście na giełdę ‒ SA. Jednak w pewnych wypadkach warto rozważyć wykorzystanie SKA. ©℗

poleca