Tomasz Chróstny zdążył już sobie wypracować na rynku wizerunek dość surowego strażnika ochrony konsumentów - mówi Krzysztof Witek, adwokat z kancelarii Traple Konarski Podrecki i Wspólnicy sp.j.

Krzysztof Witek, adwokat z kancelarii Traple Konarski Podrecki i Wspólnicy sp.j. / Materiały prasowe
Na łamach DGP prowadziliśmy dyskusję na temat coraz większej liczby działań prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Tomasza Chróstnego względem przedsiębiorców z rynku finansowego. Zdaniem części ekspertów takie firmy powinny być jednak nadzorowane przez Komisję Nadzoru Finansowego lub rzecznika finansowego.
Nie zgadzam się z takim poglądem. Bardzo często kilka organów kontroluje bardzo podobne obszary działalności przedsiębiorców. Przykładowo firmy telekomunikacyjne mogą być kontrolowane zarówno przez Urząd Komunikacji Elektronicznej, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, jak i Urząd Ochrony Danych Osobowych. Oczywiście rozumiem frustrację przedsiębiorców związaną z tym, że mogą dostawać wezwania od różnych organów i muszą na wszystkie odpowiadać. I tym, że muszą zważać na przepisy z wielu różnych dziedzin prawa. Moim zdaniem to jednak oznaka nowoczesności rynku, który musi być chroniony wielowymiarowo.
Nie zgadzam się też z oceną niektórych ekspertów, jakoby UOKiK nie miał odpowiedniej kadry do oceny działalności przedsiębiorców na rynku kapitałowym. Nawet jeśli urzędowi zdarzają się sporadyczne błędy w materiałach edukacyjnych czy komunikatach, to są one szybko poprawiane. Natomiast z mojej praktyki wynika, że w postępowaniach prowadzonych przez prezesa UOKiK oraz przed sądem przedstawiciele urzędu są zawsze bardzo dobrze przygotowani. To eksperci w swojej dziedzinie.
Tylko powstaje pytanie, czy UOKiK słusznie traktuje inwestorów jak konsumentów. Wszak firmy inaczej komunikują się z tymi dwiema grupami.
Moim zdaniem prezes UOKiK może chronić klientów korzystających z usług rynku kapitałowego czy produktów inwestycyjnych. Oczywiście urząd powinien każdorazowo badać, jacy są konsumenci korzystający z takich produktów. Często ma się bowiem wrażenie, że UOKiK traktuje przeciętnego konsumenta jako niezwykle gapowatego uczestnika rynku, którego trzeba prowadzić za rękę i któremu wszystko trzeba wręcz przesadnie pokazywać. Takiego, który może nie rozumieć, że np. termin „subskrypcja” oznacza stałą, powtarzalną płatność. Można mieć zatem wątpliwości, czy np. inwestujący w akcje spółek zagranicznych poprzez biuro maklerskie są konsumentami o zerowej wiedzy na temat rynku kapitałowego, którzy nie wiedzą, że inwestycja może przynieść straty. Zapewne tę kwestię musiałby jednak rozstrzygnąć sąd.
Podmioty z rynku finansowego niewątpliwie jednak boją się postępowań ze strony UOKiK. Bo oczywiście, że wszystko można rozstrzygnąć w sądzie, ale trzeba poczekać nawet kilka lat.
Rzeczywiście Tomasz Chróstny zdążył już sobie wypracować na rynku wizerunek dość surowego strażnika ochrony konsumentów. Przez to na wielu przedsiębiorców pada blady strach, gdy dostają jakiekolwiek pytania od urzędu. Ale z moich doświadczeń wynika, że to wcale nie jest „krwiożerczy” urząd. Bo da się z nim nawiązać dialog i wypracować rozwiązania korzystne dla konsumentów i niekończące się karą dla firmy - przykładowo zmiany praktyki, poprawa regulaminów czy komunikatów. Dużo zależy jednak od wzajemnego dialogu i otwartości na oczekiwania drugiej strony. Krótko mówiąc: trzeba ze sobą rozmawiać. ©℗
Rozmawiał Jakub Styczyński