Dzięki wchodzącym jutro w życie zmianom w kodeksie cywilnym będzie łatwiej unieważnić zakup np. sprzętu medycznego sprzedawanego na pokazach dla emerytów czy pożyczkę na lichwiarski procent.

Rynek sprzedaży bezpośredniej ciągle nie jest wolny od różnego rodzaju patologii, których ofiarami są zwykle osoby starsze. Podczas pokazów, organizowanych np. w trakcie wycieczek czy pod pozorem nieodpłatnych badań lekarskich, prezentowany jest sprzęt gospodarstwa domowego czy medyczny albo paramedyczny, o rzekomo nadzwyczajnych właściwościach. W dodatku cena, choć wysoka, określana jest jako superokazyjna. W rezultacie seniorzy, zręcznie zmanipulowani przez akwizytorów, decydują się na zakup, nawet jeśli przekracza on ich możliwości finansowe - czemu oczywiście można zaradzić, rozkładając płatność na „niskie i wygodne raty”.
Choć w potocznej opinii wszystko to stanowi klasyczny wyzysk, kodeksowe unormowanie tej instytucji w wielu przypadkach nie pozwala na takie zakwalifikowanie opisanych działań. Zgodnie z art. 388 k.c. z wyzyskiem mamy do czynienia wówczas, gdy jedna ze stron wykorzystuje przymusowe położenie, niedołęstwo albo niedoświadczenie życiowe drugiej. Trudno to wykazać, skoro staruszek poszedł na pokaz dobrowolnie, nie był osobą niedołężną, a czego jak czego, ale doświadczenia życiowego akurat nie powinno mu brakować.

Precyzyjna granica

Dlatego obowiązujące od jutra nowe brzmienie art. 388 k.c. dodaje nową przesłankę wykorzystania „braku dostatecznego rozeznania” (patrz grafika). Pewną słabością dotychczasowych regulacji jest również to, że do wyzysku dochodzi wówczas, gdy wartość świadczenia jednej strony w chwili zawarcia umowy „w rażącym stopniu odbiega od wartości świadczenia drugiej”. To niedookreślone pojęcie rodziło wątpliwości interpretacyjne i pytania, jak liczyć ów rażący stopień.
Nowe, opracowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości przepisy wprowadzają precyzyjną granicę w dodawanym par. 1[1] art. 388 k.c. Stanowi on, że jeżeli wartość świadczenia jednej ze stron w chwili zawarcia umowy przewyższa co najmniej dwukrotnie wartość świadczenia wzajemnego, domniemywa się, że przewyższa je w stopniu rażącym.
Ale to nie koniec dobrych wiadomości dla konsumentów. Po pierwsze będą oni mieli więcej sposobów reakcji w sytuacji, gdy dojdzie do wyzysku. Obecnie mogą żądać zmniejszenia kwoty, jaką muszą zapłacić, lub zwiększenia świadczenia ze strony sprzedawcy (czyli np. dodania takiej liczby „cudownych” garnków, by ich wartość była adekwatna do zapłaconej ceny). Dopiero gdy jedno lub drugie rozwiązanie jest nadmiernie utrudnione, mogą domagać się unieważnienia umowy.
Teraz to strona wyzyskana sama zdecyduje, czy chce obniżenia należnej kwoty, wyrównania w towarze czy usługach, czy od razu unieważnienia umowy.
Nowe przepisy przewidują też więcej czasu na reakcję w przypadku wyzysku. Dziś można żądać zrewidowania umowy lub jej unieważnienia w terminie dwóch lat od jej zawarcia. Od 30 czerwca będą na to trzy lata, przy czym w przypadku umów, których stroną jest konsument, termin ten wyniesie sześć lat.
Zmiany dotyczące wyzysku będą miały ogromne znaczenie nie tylko dla konsumentów, lecz dla wszystkich stron umów, w których występuje dysproporcja we wzajemnych świadczeniach. Także gdy stroną pokrzywdzoną jest przedsiębiorca. Nowe przepisy pozwolą więc podważyć np. niekorzystne dla franczyzobiorców umowy franczyzowe.
Przeciwko nowelizacji art. 388 k.c. do samego końca protestował Związek Banków Polskich. Zwracał uwagę na ryzyko odbicia wahadła i nadużywania instytucji, która powinna być stosowana co do zasady wyjątkowo.

Koniec z obstrukcją, ale…

Oprócz tego nowelizacja zmienia też skutek, jaki dla biegu terminu przedawniania ma zawezwanie do próby ugodowej. Przez wiele lat w doktrynie i orzecznictwie był spór o to, czy każde zawezwanie do próby ugodowej powoduje jego przerwanie (co oznacza, że termin biegnie od początku) czy tylko pierwsze. Choć nie brakowało głosów, że próba ugodowa w ogóle nie powinna wpływać na przedawnienie. Sytuację przecina nowelizacja, która wprowadza zasadę, że zawezwania do próby ugodowej oraz do mediacji nie powodują przerwania biegu przedawnienia, a jedynie zawieszenie na czas trwania postępowania pojednawczego (lub mediacji).
Chodzi o przeciwdziałanie nadużywaniu tych instytucji przez strony, które wcale nie myślały o polubownym zakończeniu sporu, a jedyną ich intencją było wydłużenie okresu na dochodzenie roszczenia.

…możliwe zamieszanie z terminami

Tyle tylko, że w praktyce może się okazać, że zawieszenie biegu terminu przedawnienia na czas trwania postępowania pojednawczego czy mediacji wydłuży termin przedawnienia o znacznie dłuższy okres, niż zajęła próba polubownego zakończenia sprawy. Wszystko przez art. 118 zd. 2 k.c. Zgodnie z tym przepisem w przypadku terminów przedawnienia wynoszących dwa lata i dłużej ich koniec przypada na ostatni dzień roku kalendarzowego.
- Jeśli zatem nastąpi zawieszenie biegu terminu przedawnienia, a termin wynosił mniej niż dwa lata, to po ustaniu zawieszenia termin biegnie dalej. Jeśli jednak termin wynosi np. dwa lub trzy lata, co jest regułą w przypadku roszczeń związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej, to po ustaniu przyczyny zawieszenia termin biegnie dalej, lecz ma do niego zastosowanie art. 118 zd. 2 k.c. Czyli może dojść de facto do wydłużenia terminu przedawnienia - tłumaczy prof. Jerzy Pisuliński, dziekan WPiA Uniwersytetu Jagiellońskiego.
I podaje przykład. Jeśli termin przedawnienia wynosi dwa lata, a po upływie roku doszłoby do jego zawieszenia, np. w listopadzie 2022 r., zaś postępowanie pojednawcze lub mediacyjne zakończyło się fiaskiem w marcu 2023 r., to termin przedawnienia upłynie dopiero z końcem 2024 r. - Bo pozostały rok terminu przedawnienia zacznie bieg ponownie od marca 2023 r. do marca 2024 r., ale z uwagi na art. 118 zd. 2 k.c. - termin przedawnienia zakończy się dopiero z końcem tego roku - tłumaczy prof. Pisuliński.
Pytanie, jak podejdzie do tego orzecznictwo. Jednak, jak uważa mec. Adam Zwierzyński, adwokat, partner w kancelarii Radzikowski, Szubielska i Wspólnicy, możliwa jest też inna interpretacja.
- Ja przyjąłbym wykładnię stosowaną na tle nieco podobnych rozwiązań ordynacji podatkowej, czyli ustaliłbym, kiedy miało upłynąć przedawnienie, co zgodnie z art. 118 k.c. dałoby nam koniec roku kalendarzowego. A następnie dodałbym czas, jaki upłynął od złożenia wniosku o zawezwanie do próby ugodowej do zamknięcia posiedzenia wyznaczonego celem jej przeprowadzenia. Tak ustalonego terminu nie przesuwałbym już po raz drugi na koniec roku. W tym sensie uważam nowo projektowane przepisy za lex specialis wobec reguły końca roku wyrażonej w art. 118 k.c. - tłumaczy mec. Zwierzyński.
Wygląda więc na to, że przecięcie jednego sporu interpretacyjnego wykreuje kolejny.
I, jak zaznacza prof. Pisuliński, ten problem dotyczyć będzie każdej sytuacji, w której bieg przedawnienia wynoszącego co najmniej dwa lata jest zawieszony, nie tylko na skutek wszczęcia postępowania pojednawczego czy mediacji.
Etap legislacyjny
Przepisy wejdą w życie 30 czerwca 2022 r.