- Konsumenci powinni mieć dostęp do tych samych informacji żywieniowych na poziomie europejskim. Ale sposób ich przedstawienia powinien być poparty badaniami naukowym - mówi Massimiliano Giansanti, przewodniczący włoskiego związku rolniczego Confagricoltura oraz wiceprzewodniczący europejskiej organizacji zrzeszającej rolnicze związki zawodowe Copa-Cogeca

Massimiliano Giansanti, przewodniczący włoskiego związku rolniczego Confagricoltura oraz wiceprzewodniczący europejskiej organizacji zrzeszającej rolnicze związki zawodowe Copa-Cogeca / Materiały prasowe
Od 1 stycznia 2023 r. będą obowiązywać przepisy związane z Europejskim Zielonym Ładem (EZŁ). Obejmują one rewolucyjne zmiany w zakresie produkcji żywności: od konieczności redukcji emisji gazów cieplarnianych po ograniczenie stosowania pestycydów. Czy taka rewolucja ma sens w obliczu możliwego kryzysu żywnościowego wywołanego przez wojnę w Ukrainie? Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans twierdzi, że EZŁ to długoterminowa strategia i nie wolno z niej rezygnować.
Z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że bezpieczeństwo żywnościowe w Unii Europejskiej nie jest zagrożone. Już w czasie pandemii COVID-19 europejscy rolnicy byli w stanie zagwarantować dostawy żywności i to się nie zmieni. Choć oczywiście widoczny wzrost cen produktów może stanowić pewne wyzwanie dla części konsumentów, szczególnie rodzin o niskich dochodach. Co się zaś tyczy EZŁ, to chciałbym podkreślić, że rolnictwo nie stanowi przeszkody w drodze do realizacji celów tej strategii. Wszak rolnictwo, oprócz żywności, może dostarczać chociażby zasoby energii odnawialnej w postaci biogazu i biometanu oraz surowce do przetwarzania na biopaliwa. Istnieją też procesy prowadzące do zatrzymywania węgla w glebie. Komisja Europejska wydaje się nie rozumieć, że zwiększanie wydajności rolnictwa nie musi stać w sprzeczności z osiąganiem celów dotyczących zmian klimatycznych. To kwestie, które mogą współistnieć dzięki wdrażaniu innowacji technologicznych w rolnictwie.
Czy zatem Komisja Europejska powinna jeszcze przemyśleć przepisy związane z EZŁ? A może przynajmniej odsunąć w czasie rozpoczęcie ich stosowania?
Moim zdaniem nie jest konieczne kwestionowanie celów wyznaczonych przez porozumienia paryskie i konferencję klimatyczną ONZ w Glasgow (COP26). Potrzeba jednak dokładniej zbadać wpływ strategii „Od pola do stołu”, która określa, w jaki sposób EZŁ ma być stosowany w rolnictwie. Ze wszystkich naukowych analiz wynika, że ta strategia może prowadzić do zmniejszenia produkcji, obniżania dochodów gospodarstw rolnych oraz zwiększenia importu z krajów trzecich, w których obowiązują mniej rygorystyczne niż w Europie zasady ochrony zasobów naturalnych. Komisja Europejska do tej pory nie zakwestionowała tych analiz, jednocześnie nie rozważając przeprowadzania własnych. Konsekwencje gospodarcze wojny w Ukrainie jasno pokazały, że nie możemy narażać naszego potencjału produkcji rolnej na niepotrzebne ryzyko. Wręcz przeciwnie, musimy zmniejszyć naszą zależność od importu, co stale podkreślają przedstawiciele wielu państw członkowskich.
W IV kw. 2022 r. KE ma podjąć decyzję w sprawie jednego zharmonizowanego systemu przekazywania konsumentom informacji na przedniej etykiecie. W niektórych krajach popularnym systemem stosowanym przez firmy jest tzw. Nutri-Score. W niektórych krajach jest on jednak bardzo krytykowany. Czy istnieje potrzeba przyjęcia jednego zharmonizowanego systemu w całej Unii Europejskiej?
Konsumenci powinni mieć dostęp do tych samych informacji żywieniowych na poziomie europejskim. Ale sposób ich przedstawienia powinien być poparty badaniami naukowymi. Wybór nie może być pozostawiony algorytmowi, który raz się sprawdza, a raz nie. Dlatego też włoski rynek rolno-spożywczy jest przeciwny systemowi Nutri-Score. We Francji jest on kwestionowany chociażby przez producentów sera, a w Hiszpanii przez plantatorów oliwek. System Nutri-Score stoi bowiem w sprzeczności do naukowej tezy - potwierdzonej zresztą niedawno przez Europejską Agencję Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) - że wpływ żywności na zdrowie nie zależy tylko od rodzaju spożywanych produktów, lecz przede wszystkim od ich ilości. Stanowisko EFSA daje nam pewien optymizm w zakresie tego, jakie podejście w zakresie informacji na przedniej etykiecie może ostatecznie przyjąć Komisja Europejska. Nie ustajemy jednak w wysiłkach, walcząc o korzystne dla producentów żywności rozwiązanie, i mamy nadzieję, że po naszej stronie staną również polscy rolnicy.©℗
Rozmawiał Jakub Styczyński